Lobbysta Marek Dochnal wytacza ciężkie działa przeciwko polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Najwięcej zarzuca odsuniętemu od jego sprawy prokuratorowi Adamowi Rochowi. - Sugerował mi, by obciążać przeciwników politycznych PiS - mówił w programie "Piaskiem po oczach" w TVN24. Miało to zwiększyć jego szansę na szybsze wyjście z aresztu.
Dochnal nie kryje rozgoryczenia tym, jak był traktowany podczas 3,5 letniego pobytu w areszcie. Sprawę lobbysty, podejrzanego m.in. o korupcję i pranie pieniędzy prowadził prokurator Adam Roch. Roch został w lipcu odsunięty od sprawy.
Zdaniem Dochnala, Roch dopuścił się w śledztwie rażących nieprawidłowości. - Przetrzymywał mnie w areszcie, traktował mnie i moją rodzinę w niecywilizowany sposób i robił to bezkarnie - z przekonaniem mówi Dochnal. Dlaczego to robił? Według lobbysty, po to, by można było straszyć polityków ówczesnej opozycji (rządy sprawowało wtedy PiS), że jest ktoś, kto "mówi o nich różne niesłychane historie".
"Sugerował, kogo obciążać"
- Jeśli w tym kraju działa prawo, to kwestia nie czy, tylko kiedy będzie oskarżony - twierdzi Dochnal. Jak dodaje, toczą się dwa postępowania karne w jego sprawie, a wysuwane w nich zarzuty są bardzo poważne.
- Sugerował, kogo obciążać. Wystarczająco jasno. Chodziło o polityków z pierwszych stron gazet - twierdzi. Na pytanie o konkretne nazwiska odpowiada: politycy szeroko rozumianej lewicy. - Był tam Aleksander Kwaśniewski, był Leszek Miller. Były też osoby z czołówki PO - przekonuje. Dodaje, że Roch budował w nim nadzieję na szybsze opuszczenie aresztu.
Dochnal podkreśla również, że wobec Rocha o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i rozważenie postępowania karnego wystąpił Rzecznik Praw Obywatelskich. Chodzi o to, że prokurator przesłuchiwał księgową Dochnala w momencie, gdy ta rodziła.
Jeśli w tym kraju działa prawo, to kwestia nie czy, tylko kiedy będzie oskarżony. Sugerował, kogo obciążać. Wystarczająco jasno. Chodziło o polityków z pierwszych stron gazet. Marek Dochnal o prokuratorze Adamie Rochu
Zarzuca prokuraturze również, że nie udostępniła mu akt sprawy. Ale ma na to teorię: ich ujawnienie skompromitowałoby prokuraturę.
Fikcyjna faktura
Sprawa Marka Dochnala to konstrukcja wielowątkowa. Jeden z jej odprysków to sprawa fikcyjnej faktury, dzięki której teściowa Dochnala miała uniknąć zapłacenia ok. 7 tys. zł podatku. W tej sprawie, oprócz teściowej Barbary P., zarzuty postawiono także żonie lobbysty Aleksandrze D. i księgowej Marii S. W czwartek „Rzeczpospolita” poinformowała, że ten wątek ma się wkrótce zakończyć aktem oskarżenia.
Dochnal ustosunkował się do tej sprawy mówiąc, że właśnie z jej powodu zdecydował się zabrać publicznie głos w mediach. – Jestem tu dlatego, że znowu zaatakowano moją rodzinę. Te zarzuty są absurdalne – powiedział.
- Moja firma zleciła mojej teściowej wykonanie opracowania w nieruchomościach i zapłaciła za to - tłumaczył lobbysta. Jak powiedział, według prokuratury, jego firma nie miała prawa zlecać takiego opracowania i za nie zapłacić, bo nie zajmuje się nieruchomościami.
Fałszywy paszport - robota służb specjalnych
Oprócz tego wątku, pojawia się jeszcze kwestia posługiwania się przez Dochnala fałszywym paszportem.
Lobbysta wszystko jednak potrafi wyjaśnić. Jak tłumaczy, po pierwsze to nie on, a jego przyjaciel został zatrzymany z fałszywym dokumentem, w którym wklejone było zdjęcie Dochnala. Po drugie, przyjaciel ów został uwikłany w grę, która miała na celu wsadzenie lobbysty z powrotem do aresztu. - Kierowały nim szlachetne pobudki, chciał mi umożliwić swobodne podróżowanie – twierdzi Dochnal. Po trzecie – i tak nie byłby w stanie wyjechać posługując się owym litewskim paszportem, bo po litewsku nie mówi i nie potrafiłby nawet wypowiedzieć swojego rzekomego nazwiska. Po czwarte wreszcie - zdaniem Dochnala dokumenty zostały podsunięte przez kogoś ze służb specjalnych. – Mojego przyjaciela ktoś podżegał i to byli funkcjonariusze państwowi. Robili to po to, żebym trafił do aresztu – zaznacza lobbysta.
"Nawet nie wiem, jak się pali marihuanę"
Pozostaje wreszcie sprawa domniemanego podzielenia się ze współwięźniem marihuaną przez przebywającego w areszcie Dochnala. Tu Dochnal ma kolejne wytłumaczenie – w areszcie palił legalnie sprowadzone cygara, a co do palenia marihuany, to „nawet nie bardzo wie, jak się ją pali”.
W lutym tego roku Marek Dochnal opuścił areszt po wpłaceniu w jego imieniu poręczenia majątkowego w wysokości 850 tys. dolarów. Wcześniej, do stycznia 2008 r. spędził w areszcie 3,5 roku. Został ponownie aresztowany w sierpniu ubiegłego roku. Wraz z nim zatrzymano wtedy b. posła KPN i AWS Tomasza K., u którego znaleziono fałszywe litewskie dokumenty z wizerunkiem Dochnala. Obu zarzucono pomocnictwo w uzyskaniu fałszywych dokumentów, które miały ułatwić zwolnionemu z aresztu za poręczeniem lobbyście opuszczenie kraju.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24