Kazimierz Omachel to prawdopodobnie jeden z najstarszych pacjentów, jakiemu wszczepiono stymulator serca. Zabieg wykonali lekarze ze szpitala w Kołobrzegu. - Czuję się dobrze, nie bałem się operacji, bo w szpitalu umrzeć nie dają - mówi stulatek. Na pytanie, czego mu życzyć, odpowiada, że kolejnych stu lat w zdrowiu.
Kazimierz Omachel urodził się 2 stycznia 1912 roku na Bukowinie Karpackiej. - Wówczas to była Polska, potem monarchia austro-węgierska, po I wojnie światowej Rumunia, potem Związek Radziecki, a teraz Ukraina - wspomina, nieco myląc fakty historyczne (w 1912 państwo polskie nie istniało - red.) Miał być lekarzem, ale jego plany pokrzyżowała wojna. Zapewnia jednak, że swoje życie wykorzystał jak najlepiej. - Wiem, że w każdej chwili mogę stuknąć w kalendarz. A życie jest piękne, jak się umie żyć - mówi. Jaka jest jego recepta na długowieczność? Jak mówi, nie nadużywa niczego: "ani alkoholu, ani kobiet". Nie je mięsa, a kolacje - bardzo skromne. - Rano kawa zbożowa z mlekiem kozim, twarożek i dżem. Wędlinę jadam tylko od święta - przekonuje.
"W szpitalu umrzeć nie dadzą" Omachel chwali też ekipę szpitala - od ordynatora po salowe. Zapewnia, że nie bał się zabiegu, bo "do odważnych świat należy, a w szpitalu umrzeć człowiekowi nie dadzą". Jakie ma życzenia? - Następnych stu lat w zdrowiu - mówi skromnie. Stymulator serca, nazywany też rozrusznikiem, to niewielkie urządzenie, które wszczepia się pod skórę i łączy z sercem elektordami. Dzięki niemu serce pracuje w odpowiednim rytmie, a skurcz jest prawidłowy.. Zabieg wszczepienia stymulatora to bardzo popularna operacja, dla której nie ma górnej granicy wieku. Pacjent po zabiegu powinien odczuwać poprawę ogólnego stanu zdrowia.
Autor: jk / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24