"Rząd chce cenzurować internet", „Orwell tego nie przewidział”, „chińskie metody” – w polskim internecie powstaje ruch oporu przeciw nowej ustawie hazardowej, a konkretnie zapisie o Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych. Internauci nie zamierzają poddać się bez walki: już powstał „List Do Prezydenta RP w Sprawie Cenzury Internetu”, a w sobotę w Warszawie planowana jest demonstracja.
- Nadeszła pora, aby podjąć zdecydowane działania! Wyjdźcie na ulicę, to Wasze prawo – nawołuje polski oddział Blackout Europe, organizacji, która przy okazji nowelizacji unijnego prawa telekomunikacyjnego zasypała europosłów setkami maili z apelem o głosowanie przeciw. Protest przeciwko przyjętemu we wtorek przez rząd projektowi „Ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw” zacznie się w sobotę w południe na Placu Zamkowym.
Szybka ustawa, jeszcze szybsza nowela
Stworzoną w ekspresowym tempie i jeszcze szybciej (w tydzień) przepchniętą przez parlament ustawę hazardową Sejm przyjął 19 listopada. Prezydent jeszcze nie zdążył jej podpisać, a już zaczął się proces nowelizacji. Ostateczny projekt „Ustawy o zmianie ustawy o grach hazardowych oraz niektórych innych ustaw” nosi datę czwartego stycznia, a przez rząd został przyjęty 19. Teraz nowelą zajmie się Sejm.
Od momentu, gdy na stronach internetowych ministerstwa finansów pojawiły się pierwsze projekty, internauci ostro zaprotestowali. Zastrzeżenia mają przede wszystkim do zmian w „niektórych innych ustawach”, a konkretnie w Prawie telekomunikacyjnym.
Indeks stron zakazanych
Chodzi o art. 179a, który wprowadza nową instytucją: administrowany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych. Wpisowi do rejestru, według projektu, podlegają serwisy zawierające pornografię z udziałem dzieci lub zwierząt, „treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych” oraz umożliwiające urządzanie, granie lub reklamowanie gier hazardowych nie posiadających zezwolenia. W pierwszej wersji noweli były jeszcze strony faszystowskie i rasistowskie; uzasadnienie nie wyjaśnia, dlaczego z nich zrezygnowano.
Nasz rząd występuje z absurdalną propozycją budowy instytucji, której w Polsce od 20 lat nie było: cenzury prewencyjnej. Strzela przy tym z armaty do wróbla - przecież chodzi o to, żeby ścigać ludzi naruszających prawo, nie blokować dostęp do informacji Jarosław Lipszyc
- Indeks stron zakazanych stanie się internetowym hitem. Wreszcie wszystko w jednym miejscu! A na poważnie, to jestem przekonany, że jak już powstanie taka instytucja jak Rejestr, bardzo szybko pojawi się pokusa i naciski, żeby coraz więcej stron umieszczać na indeksie. A to jest bardzo niebezpieczne – przewiduje w rozmowie z tvn24.pl Jarosław Lipszyc z Fundacji Nowoczesna Polska. Lipszyc jest jednym z sygnatariuszy „Listu Do Prezydenta RP w Sprawie Cenzury Internetu”, który można znaleźć na stronach stopcenzurze.wikidot.com.
„Orwell tego nie przewidział”
„Odgórne filtrowanie sieci porównać można więc do zamykania ust obywatelom jeszcze przed rozpoczęciem wypowiedzi. To coś, czego nie wyobrażał sobie nawet George Orwell w swojej sławnej powieści "1984" o wizji państwa totalitarnego. (…) Podobne przepisy, umożliwiające rządom nieskrępowane filtrowanie treści, z jakich mogą korzystać obywatele działają obecnie tylko w kilku krajach świata. Zaliczają się do nich m.in. Iran i Chiny. Czy na pewno chcemy, żeby Polska dołączyła do tego grona?” – pytają autorzy listu.
O wpis Rejestru będzie wnioskować policja, ABW, wywiad skarbowy lub Służba Celna, decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Warszawie, a wpisze UKE. Informację o znalezieniu się danej strony w rejestrze UKE wyśle dostawcy Internetu, a ten będzie miał sześć godzin na jej zablokowanie. Właściciel będzie mógł się od tej decyzji odwołać, jednak będzie musiał do wniosku dołączyć „dokument potwierdzający jego tytuł prawny do tej strony internetowej lub oświadczenie, że jest podmiotem świadczącym tę usługę”.
Ponadto ustawa zawiera także nowelizację ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną o art. 3b. który zakłada, że może ograniczyć swobodę świadczenia tychże usług, jeżeli „jest to niezbędne ze względu na ochronę zdrowia i moralności publicznej, obronność, porządek publiczny lub bezpieczeństwo państwa”.
Odgórne filtrowanie sieci porównać można więc do zamykania ust obywatelom jeszcze przed rozpoczęciem wypowiedzi. To coś, czego nie wyobrażał sobie nawet George Orwell w swojej sławnej powieści "1984" o wizji państwa totalitarnego List Do Prezydenta RP w Sprawie Cenzury Internetu
Długa lista zarzutów
Internauci od listopada biją na alarm. Zarzuty, które na blogach i forach wysuwają wobec projektu, są poważne. W komentarzach pojawiają się stwierdzenia, że projekt:
- wprowadza cenzurę prewencyjną. - jest niepotrzebny, bo dubluje pracy prokuratury: skoro pornografia dziecięca i tak jest zakazana i ścigana, to po co specjalny rejestr? - utrudnia odwołanie się od decyzji sądu: jak bloger ma przedstawić tytuł prawny do strony na darmowym serwerze? Ponadto odwołać się może tylko właściciel, nie użytkownik, któremu odcięto dostęp do informacji - jest faktycznie nieegzekwowalny: blokadę informatyczną stosują Chiny i jeśli Polska miałaby skutecznie egzekwować nowe prawo, musiałaby korzystać z chińskich środków: blokowania adresów symbolicznych i numerycznych, zakazania szyfrowanych połączeń i filtrowania treści zapytań - ignoruje kwestię odszkodowań za bezprawne blokowanie stron - jest zbyt ogólny i wprowadza możliwość dowolnych interpretacji: „treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych” bez większego wysiłku można znaleźć np. w… Google. - daje możliwość nadużyć: internauci zauważają, że teoretycznie wystarczy umieścić w komentarzach na stronie konkurencji linki do stron pornograficznych lub hazardowych i powiadomić policję, żeby strona została zablokowana, podobnie rzecz się ma z konkurencją polityczną - a wreszcie nie był konsultowany z organizacjami ITC (zajmującymi się technologiami informacji i komunikacji), jak Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji czy Polskie Towarzystwo Informatyczne.
Zablokują Facebooka?
Za pomocą sieci Internet możliwy jest dostęp do stron internetowych, które zawierają treści wywołujące negatywne skutki dla społeczeństwa. Dostęp do takich stron powinien być utrudniony, co będzie służyło zmniejszeniu kręgu osób korzystających z tych stron Uzasadnienie projektu ustawy
Poprosiliśmy ministerstwo o ustosunkowanie się do powyższych zarzutów. Departament prasowy obiecał pomoc, ale, jak usłyszeliśmy, przygotowanie odpowiedzi wymaga czasu: ustawowo dwa tygodnie, ale możecie się jej spodziewać wcześniej - usłyszeliśmy od rzeczniczki ministerstwa. Odesłała nas też do zamieszczonego na stronie MF uzasadnienia.
Ministerstwo uzasadnia
Z uzasadnienia dowiadujemy się, że zmiany w prawie telekomunikacyjnym zawierają "rozwiązania mające na celu zobowiązanie przedsiębiorców telekomunikacyjnych do utrudniania dostępu do treści i usług internetowych niezgodnych z przepisami prawa". "Za pomocą sieci Internet" - czytamy dalej - "możliwy jest dostęp do stron internetowych, które zawierają treści wywołujące negatywne skutki dla społeczeństwa. Dostęp do takich stron powinien być utrudniony, co będzie służyło zmniejszeniu kręgu osób korzystających z tych stron".
Ministerstwo w uzasadnieniu zarazem przyznaje, że proponowane prawo nie będzie w stu procentach skuteczne. "W celu zabezpieczenia praw przedsiębiorcy telekomunikacyjnego wprowadzony został w omawianym przepisie termin „utrudnianie (...) przez blokowanie...” zamiast po prostu blokowanie. "Sieci telekomunikacyjne stanowią jedynie środowisko przesyłowe i do blokowania zasobów Internetu mogą być wykorzystane jedynie funkcjonalności telekomunikacyjne, które nie zapobiegają wszystkim technikom omijania blokad, dostępnym w Internecie"
Ministerstwo deklaruje, że wpis do rejestru będzie środkiem ostatecznym, po wyczerpaniu wszystkich innych oraz gdy "w opinii organu wnioskującego zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż nie będą one skuteczne". Zapewnia też, że przyznanie wyłącznie sądowi prawa do decydowania, jaką stronę wpisać do rejestru, "wypełnia standardy należytej ochrony praw i swobód obywatelskich, które z uwagi na ochronę dóbr ogólnospołecznych, mogą być ograniczane"
Katarzyna Wężyk//mat
2. Wpisowi do Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych podlegają adresy elektroniczne pozwalające na identyfikację stron internetowych lub innych usług zawierających: 1) treści pornograficzne z udziałem małoletniego, treści pornograficzne związane z prezentowaniem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem, treści pornograficzne zawierające wytworzony lub przetworzony wizerunek małoletniego uczestniczącego w czynności seksualnej, 2) treści, które umożliwiają uzyskanie informacji mogących służyć do dokonania operacji finansowych bez zgody dysponenta środków finansowych przez, dokonywane bez upoważnienia, wpływanie na automatyczne przetwarzanie, gromadzenie lub przekazywanie danych informatycznych lub zmianę, usuwanie albo wprowadzanie nowego zapisu takich danych, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, 3) treści umożliwiające urządzanie gier hazardowych bez udzielonego zezwolenia lub uczestniczenie w tych grach, lub stanowiące niedozwoloną reklamę lub promocję albo informowanie o sponsorowaniu w rozumieniu ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych (Dz. U. Nr 201, poz. 1540) Art. 179a
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: SXC