Kraków znów żyje w strachu. Kiedy aresztowano miejscowego bombera, zakończyło się podkładanie ładunków wybuchowych. Pojawiła się nowa seria - tym razem podpaleń. Płoną altany, śmietniki, w końcu samochody. Ludzie nie śpią, pilnują dobytku i chcą tworzyć straż obywatelską - a policja obawia się, że może dojść do samosądu.
Trzy miesiące temu płonęły śmietniki, altanki i domki działkowe. Teraz zaczęły palić się samochody.
W jednym z pożarów ranne zostały cztery osoby. Mężczyźni, którzy próbowali gasić ogień poparzyli się w wyniku wybuchu instalacji gazowej auta.
Obrażeni na świat
Mieszkańcy krakowskiej dzielnicy Czyżyny żyją w strachu. Wygląda na to, że po zatrzymaniu bombera podejrzanego o kilkanaście podpaleń i spowodowanie czterech eksplozji w Krakowie, znowu grasuje niebezpieczny szaleniec. Czym się kieruje, jak wybiera swoje ofiary i dlaczego podpala?
- Często bywa tak, że ludzie wyładowują swoją frustrację, są obrażeni na świat, mają problemy finansowe i wtedy poprzez niszczenie czyjegoś mienia chcą pokazać, że się nie godzą na to - mówi psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej Konrad Maj.
Pachnie samosądem
Policja uspokaja. Zatrzymała bombera. Zapewnia, że zatrzyma też podpalacza. Nad sprawą pracuje specjalny zespół policjantów. Do dzielnicy skierowano dodatkowe patrole umundurowane i po cywilnemu.
Ale niektórzy z mieszkańców nie chcą czekać na efekty pracy policji. Planują stworzenie patroli straży obywatelskiej. Władze dzielnicy obawiają się, że może dojść do linczu.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24