- Jestem przekonany, że zawartość taśm jest narzędziem szantażu, dlatego ta sprawa musi być wyjaśniona do końca - tak Jarosław Gowin (Zjednoczona Prawica) mówił w "Kawie na ławę" o tzw. aferze podsłuchowej. Z kolei Ilona Antoniszyn-Klik (PSL) przekonywała, że najwyższy czas zamknąć sprawę nagrań, bo opóźnia pracę rządu. Jacek Protasiewicz (PO) stwierdził zaś, że rząd należało chronić rząd niepotrzebnym zamieszaniem medialnym, stąd decyzje Ewy Kopacz o dymisjach.
Premier Ewa Kopacz przedstawiła w środę decyzje podjęte w związku z ujawnieniem akt ze śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej. Z funkcji w rządzie zrezygnowały osoby, które - jak mówiła premier - "pojawiają się na taśmach". Są to ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera zrezygnował Jacek Rostowski, a decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski.
Jacek Protasiewicz (PO) podkreślał w "Kawie na ławę", że dymisje nie oznaczają ani upadku, ani reaktywacji Platformy Obywatelskiej. Stwierdził natomiast, że były uzasadnione, gdyż widać, było, że zaczyna się "gra taśmami".
Tłumaczył, że Zbigniew Stonoga, który upublicznił akta z tzw. afery podsłuchowej, ostrzegał, że chce się zemścić na klasie politycznej, dlatego - jak wskazał Protasiewicz - należało chronić rząd przed niepotrzebnym zamieszaniem medialnym.
Szef dolnośląskiej PO zgodził się, że być może dymisje nastąpiły o rok za późno, ale - jak przekonywał - rząd musiał dać czas prokuraturze na wyjaśnienie tej sprawy i ustalenie czy doszło do przestępstwa. Tymczasem - jak mówił - prokuratura nie wyciągnęła wniosków i prawdopodobnie przez swoją nieostrożność doprowadziła do tego, że akta ze śledztwa ujrzały światło dzienne.
"Zdmuchnięci z życia politycznego"
Joachim Brudziński (PiS) nie pozostawił na działaniach rządu PO suchej nitki. - Sam fakt afery taśmowej powinien skutkować politycznym tsunami - mówił. Podkreślał, że nagrani politycy się skompromitowali i dlatego powinni zostać "zdmuchnięci z życia politycznego."
Ilona Antoniszyn-Klik (PSL) przyznała, że koalicjant nie był zaskoczony decyzją o dymisjach. W ocenie wiceminister gospodarki, Ewa Kopacz zareagowała słusznie na fakt upublicznienia akt ze śledztwa i podjęła szybkie działania w tej sprawie.
Antoniszyn-Klik podkreślała, że sprawa nagrań opóźnia prace rządu. - Mamy szereg projektów, które muszą zostać uruchomione, nie mam czasu na to, by zajmować się taśmami, Stonogą - mówiła. Apelowała, by zamknąć już ten temat, bo jego kontynuowanie będzie skutkowało destabilizacją państwa.
Narzędzie szantażu?
Przeciwnego zdania był Jarosław Gowin (Zjednoczona Prawica), którzy przekonywał, że temat ten nie może być zamknięty. W jego ocenie zawartość nagrań może być narzędziem szantażu.
- Zdrowy rozsądek nakazuje przypuszczać, a nawet mieć pewność, że jeżeli są nagrania kompromitujące najważniejsze osoby w państwie i w polskim biznesie, to zawsze znajdą się tacy, którzy tymi narzędziami będą się posługiwać - tłumaczył. Dodał, że politycy zaangażowani w aferę podsłuchową powinni zostać zdymisjonowani natychmiast po jej ujawnieniu, a nie dopiero po roku. - Kopacz nigdy nie powinna była powołać tych ludzi na najważniejsze stanowiska i w państwie i w partii - mówił.
Dodał, że ludzie, których odsunął Donald Tusk, jak np. Jacek Rostowski, zostali "przywróceni do łask" przez Kopacz. Stwierdził, że szefowa rządu jest "całkowicie niewiarygodna w swoich zapewnieniach, że chce oczyścić polską politykę."
- Na mnie sprawia też wrażenie osoby nieprzewidywalnej. Teraz, nawet ja, polityk opozycji, mam poczucie, że w ogóle nie wiem czego się spodziewać - powiedział Gowin. - Z punktu widzenia interesu państwa, ta sytuacja jest skrajnie niebezpieczna - dodał.
Włodzimierz Czarzasty (SLD) stwierdził zaś, że ujawnienie akt ze śledztwa i dymisje oznaczają, że "stonoga zjadła ośmiornicę". - Panowie z rządu, wy nie zauważyliście, że się po prostu przelało, macie wyłączony prąd - mówił. Dodał, że do tej pory dzięki zdolnościom Donalda Tuska Platformie udało się uciekać od odpowiedzialności.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24