Łódź nie doczekała się bannera powitalnego na drogach wjazdowych, ale ma "witaczy", w rolę których wcieliło się trzech studentów. Stoją na rogatkach miasta, witają przyjezdnych, a przy okazji promują Łódź i robią wstyd miejskim urzędnikom.
To jedyne w Polsce "witacze" w ludzkiej formie. Machają, witają, do podróżnych uśmiechają się szeroko. Oni sami woleliby, żeby Łódź witała forma stała i jak najbardziej trwała.
Spór na górze
Rzecz w tym, że forma trwała do tej pory nie powstała. Choć w całej Polsce "witaczy" mają miasta i wsie, Łódź wciąż nie ma swego znaku powitalnego. Bo nie wiadomo, kto miałby go postawić. Zarząd dróg - nie może, bo dba o infrastrukturę, a nie o promocję.
- Jeśli ani jedna, ani druga jednostka miejska nie jest w stanie sobie z tym poradzić, no to może trzeba powołać specjalny departament do spraw "witaczy"? - pyta się ironicznie Bartosz Domaszewicz z Komisji Promocji miasta Łodzi.
Trudne witanie
Łódzki przykład pokazuje, że wcale nie jest łatwo witać. Bo często do miejskich "witaczy" przyklejają się prywatne. Na przykład w Józefowie wita pita. Są też tacy, którzy zachęcają raczej do pożegnań oraz takie, które wywołują dyskusje. "Witacz" w Otwocku, to dzieło sztuki. Wysokiej. Na jakieś 10 metrów. - Okropny - oceniają mieszkańcy. Inni dodają: - Nie wiemy, co to jest.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN