Nie wiadomo, kto jest autorem skandalu. Napis: Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym w walce z żołnierzami Wojska Polskiego. Cześć ich pamięci. Towarzysze broni - ozdobił monument, jaki pojawił się w okolicach Komańczy w Bieszczadach.
Siedem żelaznych krzyży i betonowy monument z tryzubem, godłem Ukrainy pojawiło się w masywie Chryszczata koło Komańczy w Beskidzie Niskim, gdzie po wojnie znajdowała się jedna z głównych baz UPA.
Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak napis, jaki znalazł się na pomniku: „Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z żołnierzami WP w obronie podziemnego szpitala. Cześć ich pamięci. Towarzysze broni“.
Nie wiadomo, kto jest autorem skandalu. - Nikt nie składał wniosku o upamiętnienie tego miejsca – poinformowała Małgorzata Guła z Wydziału Polityki Społecznej Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego.
Leśnicy z Komańczy przypuszczają, że pomnik prawdopodobnie jest dziełem ukraińskiej wycieczki z Kanady, która przebywała w okolicy. - Elementy żelazne i betonowe przynieśli pewnie w plecakach - twierdzą.
"Samowolka"
Mieszkańcy okolicy są bezradni. - Jak usuniemy krzyże i pomnik, to podniesie się alarm, że w Polsce niszczy się ukraińskie pomniki – zauważa nadleśniczy Wiesław Budzyń.
Spór o pomniki zaognił się przed kilkoma dniami, kiedy władze Przemyśla na wniosek sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika usunęły z pomnika ofiar UPA nielegalnie dołączoną do niego rzeźbę. Przedstawiała ona martwe polskie dzieci oplecione drutem kolczastym.
(Podczas czystek etnicznych w czasie II wojny światowej ukraińscy nacjonaliści z UPA zamordowali co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Polaków na Wołyniu i Podolu. O dokładne liczby ofiar tych rzezi wciąż trwają spory.red.)
- Ten pomnik był symbolem zbrodni UPA, które w takiej formie miały miejsce - nie ukrywa oburzenia przemyski europoseł Andrzej Zapałowski i żąda, żeby polskie władze zareagowały podobnie, jak z wcześniej usuniętą rzeźbą.
Władze na Podkarpaciu obiecały zbadać sprawę. - Przystępujemy do inwentaryzacji wszystkich nielegalnych miejsc pamięci na Podkarpaciu wzniesionych na cześć UPA – potwierdza Guła.
"Winny Przewoźnik"
Według władz Związku Ukraińców w Polsce, problemem są skomplikowane przepisy, które wymagają uzgodnień aż na szczeblu rządowym. – Od momentu odsłonięcia pomnika w Pawłokomie w 2006 roku z udziałem prezydentów obu krajów i później w Piskorowicach nic się nie dzieje – twierdzi szef Związku Piotr Tyma.
Od dwóch lat rządy obu krajów nie mogą się porozumieć w sprawie upamiętnienia zbrodni dokonanych na Ukraińcach w: Derce, Gorajcu, Kobylnicy Ruskiej, Łańcucie, Woli Zaleskiej. Wszystkie propozycje zostały rozpatrzone negatywnie: ze względów architektonicznych lub historycznych.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Fotorzepa/Paweł Bugira