W wielu polskich miastach w poniedziałek odbyły się kolejne protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, na czele którego stoi Julia Przyłębska, w sprawie prawa aborcyjnego. Funkcjonariusze policji w kilku miastach legitymowali uczestników protestów.
- Nie zgadzamy się z tym, co się dzieje i chcemy pokazać swoją obecnością, że nas to rusza. Jak woda drąży skałę, tak samo myślę, że z tymi protestami będzie tego efekt – stwierdziła uczestniczka protestu w Katowicach.
W kilku miastach w całej Polsce przeciwnicy zaostrzania prawa do aborcji byli legitymowani przez policję. Tak było między innymi we Wrocławiu, Olsztynie czy Katowicach. - Stwierdzili, że jest to nielegalne zgromadzenie. Po czym ja stwierdziłam, że to jest spacer pod urząd, na który nam nie pozwolono. Otoczono i wylegitymowano chyba wszystkich – mówi mieszkanka Katowic.
"Spacerem chcemy dać wszystkim do zrozumienia, że się nie poddamy"
- Spacerujemy, bo nie możemy brać udziału w demonstracjach, ale wyszliśmy na spacer. To nie jest żadna nielegalna demonstracja, ale wyłącznie spacer. Tym spacerem chcemy dać wszystkim do zrozumienia, że się nie poddamy – powiedziała mieszkanka Olsztyna. Tam również policja legitymowała osoby biorące udział w protestach.
- Zachowywałam dystans. Stały w moim sąsiedztwie trzy osoby, część krążyła wokoło. Uważam, że trafiło to na mnie, bo mam przypinkę, jestem oznakowana i wiadomo, że jestem ze Strajku Kobiet – mówiła jedna z mieszkanek Olsztyna. - Pan policjant powiedział, że tu odbywa się nielegalne zbiegowisko czy zgromadzenie i zażądał moich dokumentów – mówił mężczyzna z Wrocławia.
"Kobiety powinny mieć wybór"
Przeciwnicy zerwania tak zwanego kompromisu aborcyjnego wyszli i wyjechali również na ulice między innymi Białegostoku, Poznania czy Krakowa. - Żyjemy w wolnym kraju i jako osoba, która będzie miała dzieci i która ma już dzieci, myślę, że robimy to dla przyszłych pokoleń też – podkreśliła uczestniczka protestu w Krakowie.
W Poznaniu protestowali użytkownicy rowerów. - Emocje trochę ostygły, ale jesteśmy tu, żeby pokazać, że nie podoba nam się to, co dzieje się w naszym państwie z naszymi prawami. Jeżeli to cokolwiek da, to jesteśmy tu po to, aby pokazać znak sprzeciwu – stwierdziła mieszkanka Poznania. - Kobiety powinny mieć wybór. I myślę, że to, co było przyjęte paręnaście lat temu, to był raczej słuszny kompromis – dodał jeden z mężczyzn.
- Przyszłam walczyć o swoje prawa, bo jeśli ja tego nie zrobię, to nikt za mnie tego nie zrobi. Fakt, że jest nas mniej, jest zrozumiały. Ludzie są zmęczeni, wyczerpani, mają też trochę dosyć, ale ja nie przestałam przychodzić i nie zamierzam przestać – zapewnia mieszkanka Białegostoku.
Protesty po decyzji Trybunału Konstytucyjnego
Od 22 października w całym kraju trwają protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia - w wyniku wyroku Trybunału Konstytucyjnego pod kierownictwem Julii Przyłębskiej - przepisów antyaborcyjnych. TK orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Inicjatorem akcji protestacyjnych jest Ogólnopolski Strajk Kobiet.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24