Sytuację na granicy polsko-białoruskiej komentował w "Rozmowie Piaseckiego" prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Ocenił, że zabezpieczenia granicy można dokonać bez stanu wyjątkowego. - PiS nic nie robił, on tylko próbuje szczuć na wszystkich migrantów i uchodźców - dodał wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i Europejskiej Partii Ludowej.
Rada Ministrów podjęła we wtorek decyzję o zwróceniu się do prezydenta Andrzeja Dudy o przedłużenie stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie z Białorusią o 60 dni. Prezydent zadeklarował we wtorek wieczorem, że kiedy tylko wniosek w sprawie wydłużenia stanu wyjątkowego zostanie do niego skierowany, wystąpi - zgodnie z zapisami konstytucji - do Sejmu o to, aby wyraził zgodę na przedłużenie stanu wyjątkowego.
Trzaskowski o sytuacji na granicy: rząd nie podaje wody, nie podaje lekarstw
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski ocenił w środę w "Rozmowie Piaseckiego", że "zabezpieczenie granicy tak, żeby była twarda, może się dokonać bez stanu wyjątkowego". - Ja się pytam, co PiS robił przez ostatnie lata, kiedy mógł zabezpieczyć granicę, kiedy wszystkie instrumenty w Unii Europejskiej zostały wypracowane, żeby sobie radzić z granicą i jej zabezpieczeniem - podkreślił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i Europejskiej Partii Ludowej.
- PiS nic nie robił, on tylko próbuje tylko szczuć na wszystkich migrantów i uchodźców - dodał.
Trzaskowski ocenił, że "stan wyjątkowy jest zrobiony tylko i wyłącznie po to, żeby dziennikarze nie mogli tam pojechać, żeby nikt nie mógł tego obserwować". Podkreślił, że "musi być sygnał, że Polska nie jest gotowa na przyjęcie w sposób niekontrolowany dziesiątek tysięcy migrantów, ale z drugiej strony również postępować w sposób humanitarny".
- Ten rząd nie podaje wody, nie podaje lekarstw i jeszcze do tego pokazuje zdjęcia (…) które mają odczłowieczyć imigrantów i stworzyć atmosferę totalnego zagrożenia obcą kulturą - wymieniał Trzaskowski.
W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, szefa MON Mariusza Błaszczaka i komendanta Straży Granicznej generała dywizji Tomasza Pragi, która była poświęcona sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Podczas konferencji zaprezentowano slajdy z materiałami, które mają pochodzić z telefonów komórkowych zatrzymanych osób. Zdjęcia i zrzuty z ekranów mają wskazywać między innymi na ich możliwą działalność terrorystyczną lub powiązania z organizacjami paramilitarnymi. Prezentowano też zdjęcia, które według urzędników mają być dowodem na skłonności pedofilskie i zoofilskie.
Trzaskowski mówił w TVN24, że "jest potencjalne zagrożenie i wykonywanie wszelkiego rodzaju ruchów, które mają doprowadzić do tego, żeby granica była szczelna jest uzasadnione", natomiast - jak dodał - "PiS próbuje budować atmosferę tego, że jest absolutny armagedon". Ocenił, że "można było kilka miesięcy temu poprosić Frontex o pomoc".
Trzaskowski o Tusku: szef partii bierze odpowiedzialność za to, w którą stronę prowadzi partię
Wiceprzewodniczący PO odniósł się również do sytuacji w partii i przywództwa Donalda Tuska. Powiedział, że "jest naturalne, że przychodzi nowy szef, który ma bardzo silny charakter i chce ustawić partię po swojemu i bierze za to odpowiedzialność, za styl, w jakim to robi".
Tusk przemawiając na konwencji, zaproponował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, by wpisać do konstytucji zapis, według którego wypowiedzenie umowy międzynarodowej odbywałoby się większością dwóch trzecich głosów. Tłumaczył, że "to drobna zmiana w konstytucji, która pozwoli uniknąć ryzyka, że w nocy wyprowadzi się Polskę z Unii".
Trzaskowski pytany, czy Tusk uzgodnił to z jakimiś gremiami partyjnymi, powiedział, że nie było dyskusji na zarządzie. - Natomiast skonsultował z bardzo wieloma swoimi współpracownikami - dodał.
- Rozmawiamy, zadajemy pytania, dyskutujemy, to jest całkowicie naturalne, ale na końcu przewodniczący bierze odpowiedzialność za to, w którą stronę prowadzi partię. - Czym innym jest poddawanie mnóstwa propozycji i próba układania się z PiS-em odnośnie zmiany konstytucji, a czym innym jest powiedzenie: sprawdzam - zaznaczył.
Trzaskowski o sporze wokół kopalni Turów
Trzaskowski odniósł się także do sporu wokół kopalni Turów. 20 września Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tysięcy euro dziennie za niewdrożenie środków w tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
- Dlaczego oni [rządzący - przyp. red.] nie siedzą w Pradze cały czas i nie negocjują? (…) Można to było załatwić w Komisji Europejskiej, można to było załatwić z Czechami, można było załatwić to, wykorzystując Grupę Wyszehradzką, a ten rząd jak zwykle pręży muskuły i nie prowadzi dyplomacji - mówił gość "Rozmowy Piaseckiego".
- Jeżeli rząd podjął decyzję, żeby nie zamykać kopalni, to ma instrumenty, żeby zobaczyć dokładnie, jaki to jest udział, czy to jest zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Niech wykonają swoją robotę. Niech negocjują z Komisją Europejską, ale przede wszystkim z rządem czeskim, po to, żeby rozwiązać ten problem. Dwa lata zmarnowali - dodał.
Pytany, czy jest sposób, żeby nie płacić 500 tysięcy euro kary dziennie, odparł, że "nie zna takiego sposobu".
- Oczywiście, że PiS może powiedzieć: niczego nie będziemy płacić, nie ma żadnych zobowiązań, tylko to oznacza powolne wychodzenie z Unii Europejskiej - zaznaczył Trzaskowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24