Stan wyjątkowy przy wschodniej granicy. Komisja do spraw służb specjalnych pojechała wizytować granicę zachodnią

Speckomisja zajmuje się sprawą afery podsłuchowej
Biernacki: stan wyjątkowy wprowadza się w sytuacji krytycznej, w której organy państwa nie mogą sobie poradzić w sposób normalny i w oparciu u funkcjonujące prawo
Źródło: TVN24

Posłowie z sejmowej komisji do spraw służb specjalnych pojechali z wizytacją na zachodnią granicę kraju, by sprawdzić jej zabezpieczenia - dowiedział się tvn24.pl. - To jest cyrk. Komisja nie zebrała się, by omówić sytuację na wschodniej granicy, nie zebrała się, by omówić wprowadzenie stanu wyjątkowego, a znalazła czas, by pojechać na zachodnią granicę - komentuje jej członek, poseł Marek Biernacki. 

Wyjazd odbył się w tym tygodniu. Posłowie mieli przygotowaną serię spotkań z przedstawicielami służb pracującymi w pasie przygranicznym, na naszej zachodniej granicy.

Chcieliśmy zadać pytania o sens tej wyprawy przewodniczącemu speckomisji, posłowi PIS Waldemarowi Andzlowi, jednak nie odebrał telefonu. Nie zareagował również na wysłaną SMS-em prośbę o kontakt. 

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Tak się złożyło"

Udało nam się porozmawiać z zastępcą Andzla, Jarosławem Krajewskim, również posłem Prawa i Sprawiedliwości.

- Tak się złożyło, to był jednak wyjazd przygotowany już dawno temu. Na pewno wybierzemy się również na ścianę wschodnią - powiedział nam poseł Krajewski.

Nie przekonuje to posła Marka Biernackiego z PSL, który w speckomisji ma najdłuższy staż. - Przewodniczący powinien reagować na zmieniającą się sytuację, decydować o priorytetach. To w końcu komisja do spraw służb specjalnych - ocenia.

Mniej krytyczny wobec wyjazdu na zachodnią granicę jest reprezentujący Lewicę poseł Maciej Gdula. - Wyjazd był planowany już dawno temu, ja sam nie mogłem w nim wziąć udziału - mówi.

Posłowie Marek Biernacki oraz Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej wskazują również na inny aspekt. - Komisja jest jedynym forum, które może i powinno wysłuchać pełnego uzasadnienia dla wprowadzenia stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym - mówią zgodnie.

Tajemnice służb

Chodzi o problem dostępu do informacji pochodzących ze służb specjalnych. Na mocy ustawy każdy poseł otrzymuje dostęp do takiej wiedzy - ale wyłącznie z klauzulą "tajne".

W praktyce jedynie członków sejmowej speckomisji Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poddaje procedurze "rozszerzonego postępowania kontrolnego", dzięki któremu zyskują oni dostęp do informacji "ściśle tajne", a także do tajemnic NATO i Unii Europejskiej.

Posłowie, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, iż w rządowym uzasadnieniu wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenie 183 przygranicznych miejscowości, znalazło się określenie "wojna hybrydowa".

Wyjątkowy charakter oraz nadzwyczajna skala presji migracyjnej na granicy polsko-białoruskiej mają swoje źródło w zamierzonych i zaplanowanych działaniach służb białoruskich, ukierunkowanych na destabilizację sytuacji na granicy z Polską oraz innymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, tj. Litwą i Łotwą. (...) Przedmiotowe działania przybierają postać "wojny hybrydowej" prowadzonej przez białoruski reżim w odwecie za sankcje nałożone przez Unię Europejską po uprowadzeniu samolotu linii Ryanair i aresztowaniu białoruskiego dziennikarza Ramana Pratasiewicza.
Fragment uzasadnienia wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego

Poseł Adam Szłapka przekazał nam, że posiedzenie komisji dotyczące tej problematyki przewodniczący Waldemar Andzel zaplanował dopiero na połowę września.

- Czyli już po tym, jak Sejm decydować będzie o stanie wyjątkowym. Wątpliwy jest więc sens naszego spotkania. Muszę powiedzieć, że wraz z Markiem Biernackim od lipca staraliśmy się o zorganizowanie posiedzenia dotyczącego sytuacji w Afganistanie, ewakuacji naszych przyjaciół i presji migracyjnej. Bez skutku - mówi Szłapka.

Aktualnie czytasz: Stan wyjątkowy przy wschodniej granicy. Komisja do spraw służb specjalnych pojechała wizytować granicę zachodnią

Szef komisji z PiS

Opozycyjni posłowie stracili wpływ na pracę "speckomisji" w minionej kadencji Sejmu. Wtedy to rządząca większość PiS zerwała z wieloletnią praktyką, iż kierownictwo tej szczególnej komisji jest rotacyjne i zasiadają w nim również posłowie opozycji.

Dla przykładu w kadencji od 2011 do 2015 roku, gdy większość tworzyli posłowie PO-PSL, szefami komisji nadzorującej służby byli kolejno:

- Stanisław Wziątek, SLD; - Konstanty Miodowicz, PO; - Marek Opioła, PiS; - Elżbieta Radziszewska, PO; - Zbigniew Sosnowski, PSL; - Artur Dębski, niezrzeszony; - Marek Biernacki, PO.

W następnej kadencji szefami komisji byli już tylko przedstawiciele PiS. Aktualnie nawet do prezydium komisji nie jest dopuszczony żaden z przedstawicieli opozycji.

Czytaj także: