Mężczyzna uzbrojony w przedmiot przypominający pistolet wtargnął w czwartek wieczorem do jednego z krakowskich sklepów. Wszedł za ladę i przystawił sprzedawczyni broń do brzucha. Odważna sklepowa zachowała zimną krew i zdołała wyrwać się napastnikowi. Ten, przestraszony jej krzykiem, uciekł ze sklepu.
Informację o napadzie przysłał nam na platformę Kontakt TVN24 pan Adam, właściciel sklepu.
Przystawił jej broń do brzucha
Według właściciela sklepiku, napadu dokonał mężczyzna w wieku około 35 lat. Świadkowie twierdzą, iż zanim przystąpił do działania, czaił się przed budynkiem przez około trzy godziny. Jak mówi sama kasjerka, tuż przed 21., kiedy sklep był zamykany, człowiek ten wszedł do sklepu i kupił piwo. Po chwili bandyta wrócił i natychmiast napadł na sprzedawczynię - przystawił jej do brzucha przedmiot przypominający pistolet i złapał ją za włosy. Kazał oddać sobie pieniądze, ale dzielnej ekspedientce udało się jednak wyrwać przestępcy, który dodatkowo spłoszony jej krzykiem uciekł ze sklepu. Sprzedawczyni przyznała potem swojemu szefowi, że działała instynktownie, na antenie TVN24 dodała także, iż miała przeczucie, że pistolet nie był prawdziwy.
Wczoraj go nie znaleźli
Niedługo po zdarzeniu na miejsce nieudanego napadu dotarła ochrona i policja. Funkcjonariusze przystąpili do poszukiwań niedoszłego rabusia w okolicach sklepu, lecz nie udało im się go odnaleźć.
Źródło: TVN24, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: Film: Internauta Adam