Policja miała dostęp do nagrań z paralizatora w sprawie śmierci Igora Stachowiaka - poinformowały w środę "Fakty" TVN. Innego zdania jest jednak Komenda Główna Policji, która w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej odpowiada, że "reportaż Wojciecha Bojanowskiego (...) wprowadzono w błąd widzów".
Igor Stachowiak w połowie maja ubiegłego roku został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy, był agresywny i dlatego musieli oni użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Sprawa wróciła po wyemitowaniu w maju bieżącego roku reportażu "Superwizjera", gdzie między innymi pokazano zapis z kamery paralizatora. Środowe "Fakty" TVN podały, że policja miała dostęp do nagrań w sprawie śmierci Stachowiaka, choć deklaruje coś innego.
Oświadczenie KGP po emisji materiału "Faktów" TVN
- Komendant Główny Policji nie miał dostępu i nie widział nagrania, którym dysponował od 15 maja tylko i wyłącznie prokurator - oświadczył młodszy inspektor Ciarka w środę, po emisji materiału "Faktów" TVN.
Dodał, że o wydanie kopii nagrania i na wyrażenie zgody na włączenie go do postępowania dyscyplinarnego w sposób procesowy, prowadzący postępowanie dyscyplinarne zwracał się wielokrotnie pisemnie i telefonicznie, między innymi 27 maja, 9 czerwca oraz w lipcu i sierpniu. - Nie otrzymał żadnej pisemnej decyzji prokuratora - zaznaczył.
W czwartek na stronie Policji opublikowano obszerniejsze stanowisko w tej sprawie.
"W dniu 7 czerwca br. w reportażu Wojciecha Bojanowskiego dot. sprawy Igora S., przedstawionym w wydaniu głównym Faktów TVN, a następnie cytowanym w TVN24, wprowadzono w błąd widzów, sugerując, że Komendant Główny Policji miał dostęp i mógł widzieć nagranie z kamery tasera użytego w stosunku do Igora S." - czytamy w oświadczeniu.
Policja tłumaczy, że "gdyby prowadzący postępowanie otrzymał zgodę wydaną przez prokuratora na włączenie do akt postępowania dyscyplinarnego kopii nagrania jako dowód, nie zwracałby się kilkukrotnie o jego wydanie".
W dalszej części komunikatu KGP wyjaśnia, dlaczego funkcjonariusze policji nie mogli mieć dostępu do nagrania z tasera.
"Od momentu zgrania materiału zarejestrowanego przez kamerę paralizatora na płytę DVD, stał się on dowodem w śledztwie prokuratorskim stanowiącym tajemnicę śledztwa i wyłącznie prokurator mógł nim dysponować - bez zgody prokuratora nikt z Policji nie mógł wykorzystywać w jakikolwiek sposób nagrania. Dlatego też prowadzący postępowanie dyscyplinarne kilkukrotnie prosił prokuraturę o przekazanie kopii nagrania. W dniu 19 maja 2016 roku funkcjonariusze Biura Kontroli KGP nie mieli możliwości obejrzenia nagrania, a prokurator wyraził zgodę na zapoznanie się z aktami sprawy, bez możliwości dokonywania kopii znajdujących się w nich materiałów. Funkcjonariusze mogli sporządzić wyłącznie notatki na potrzeby przygotowania informacji dla Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji".
Na koniec komunikatu policja przypomina, że "w stosunku do prowadzącego postępowanie dyscyplinarne, jak i jego przełożonych wszczęto postępowania dyscyplinarne, których celem jest m.in. ustalenie zaniedbań związanych ze zbyt powolnym wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia oraz tego jak wyglądała w tym zakresie współpraca z prokuraturą".
Materiał Wojciecha Bojanowskiego w "Faktach"
"Fakty" podały w środę, że 18 maja, trzy dni po śmierci mężczyzny, na polecenie Komendanta Głównego Policji policyjne biuro kontroli zwróciło się do prokuratora z wnioskiem o zapoznanie się z aktami i otrzymało zgodę, a dzień później dwaj funkcjonariusze potwierdzili fakt zapoznania się z aktami własnoręcznymi podpisami.
Cytowana w materiale Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej przekazała, że 19 maja 2016 roku kontrolerzy zapoznali się z aktami sprawy w których znajdował się zapis z paralizatora Taser X2. Dodała, że funkcjonariusze policji mieli możliwość obejrzenia i wykonania kopii materiału dowodowego przekazanego im w całości.
Autor: bpm//now / Źródło: PAP