Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna uchyliła w poniedziałek immunitet sędzi Beacie Morawiec. Wnioskowała o to prokuratura. Decyzja jest nieprawomocna. - Można się było tego spodziewać, ale Izba Dyscyplinarna nie jest sądem - komentował Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne sądy".
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego od godziny 11 w poniedziałek rozpatrywała na niejawnym posiedzeniu wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu krakowskiej sędzi Beaty Morawiec. Sprawę rozpoznawał sędzia Adam Tomczyński.
Przed godziną 13 trzech obrońców sędzi Morawiec poinformowało, że sąd zarządził przerwę w posiedzeniu w celu rozpatrzenia wniosku obrony o wyłączenie sędziego. Wcześniej sędzia Tomczyński oddalił wszystkie wnioski formalne złożone przez obrońców "zmierzające do zapewnienia jawności postępowania".
Wznowienie rozprawy nastąpiło przed godziną 19 po kilkugodzinnej przerwie. Wniosek obrońców o wyłączenie sędziego Tomczyńskiego rozpatrywał inny z członków Izby Dyscyplinarnej sędzia Adam Roch. W części dotyczącej zarzutu braku niezawisłości wniosek ten został przekazany do rozpatrzenia prezesowi Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Jak poinformował rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski, nie wstrzymało to jednak biegu sprawy Morawiec przed Izbą Dyscyplinarną, a sędzia Tomczyński dalej prowadził posiedzenie dotyczące uchylenia immunitetu.
Po godzinie 21 Izba Dyscyplinarna zdecydowała o uchyleniu immunitetu sędzi Beacie Morawiec. Decyzja ta jest nieprawomocna.
Izba Dyscyplinarna jest nieuznawana przez Sąd Najwyższy. W styczniu tego roku trzy połączone izby SN - Cywilna, Karna oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych - podjęły uchwałę, z której wynika, że jeśli w składzie SN zasiada osoba powołana na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa, skład jest nieprawidłowo obsadzony. Sędziów Izby Dyscyplinarnej w całości wskazała nowa KRS.
Wątpliwości wobec Izby Dyscyplinarnej wyraża znaczna część środowiska prawniczego, nie tylko w Polsce. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na początku kwietnia zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów dotyczących Izby Dyscyplinarnej w sprawach dyscyplinarnych sędziów.
"Uchwała zostanie zaskarżona"
Mecenas Radosław Baszuk, jeden z obrońców sędzi Beaty Morawiec, w programie "Dzień po dniu" w TVN24 powiedział, że poniedziałkowa decyzja oznacza, że prokurator może postawić sędzi zarzuty popełnienia przestępstw wskazanych w uchwale Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
– Konsekwencją tej uchwały jest zawieszenie sędzi w czynnościach służbowych oraz obniżenie jej wynagrodzenia o 50 procent. Sama uchwała zostanie przez nas zaskarżona – zapowiedział.
Zastrzegł, że po ewentualnym uprawomocnieniu się uchwały rozważana będzie możliwość złożenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie – jak ocenił – "tego rodzaju decyzje co do immunitetu spotykają się z dość jednoznaczną reakcją".
Wawrykiewicz: można się było tego spodziewać, ale Izba Dyscyplinarna nie jest sądem
Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne sądy" powiedział na antenie TVN24, że "można było się spodziewać takiego rozstrzygnięcia", ale "Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, a sędzia Tomczyński nie jest sędzią Sądu Najwyższego".
Ocenił, że uchylenie immunitetu sędzi Morawiec to "sytuacja skandaliczna, niedopuszczalna w warunkach demokratycznego państwa prawnego, które szanuje porządek prawny Unii Europejskiej". - 8 kwietnia tego roku TSUE wydał zabezpieczenie, które zamraża funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej - przypominał.
Poinformował też, że immunitet sędzi Morawiec został uchylony "w stosunku do wszystkich trzech zarzutów". - Obniżono jej też wynagrodzenia o 50 procent i zawieszono w czynnościach służbowych. To jest najwięcej, co mógł dzisiaj pan Tomczyński orzec - mówił Wawrykiewicz.
Wniosek o uchylenie immunitetu
Wniosek o uchylenie immunitetu sędzi krakowskiego sądu okręgowego Beacie Morawiec skierowała do Sądu Najwyższego w połowie września Prokuratura Krajowa. Zarzuty, jakie chce jej postawić, dotyczą korupcji i nadużycia uprawnień. Sędzi może grozić nawet 10 lat więzienia. Według śledczych siedem lat temu Morawiec miała zobowiązać się do napisania opracowania dla sądu apelacyjnego. Zdaniem prokuratury dostała za to pieniądze, ale tekstu nigdy nie oddała.
Beata Morawiec odpiera te zarzuty. W rozmowie z Polską Agencją Prasową zwróciła uwagę, że w podobnej sytuacji jest wielu innych sędziów w Polsce. - Stawia się zarzuty z wnioskami o uchylenie immunitetu sędziom, w ogóle z nimi nie rozmawiając, nie przesłuchując ich nawet w charakterze świadka - podkreśliła.
Termin rozpoznania wniosku prokuratora o uchylenie immunitetu wyznaczono na poniedziałek 12 października. Sędzia Morawiec nie stawiła się na rozprawie, co wcześniej zapowiadała. "Wynika to z mojego głębokiego przekonania co do charakteru organu prowadzącego postępowanie, który nie spełnia wymogów 'sądu' w rozumieniu prawa krajowego i europejskiego" - wyjaśniła. "W tym czasie, zgodnie z wcześniejszymi zarządzeniami, będę w Sądzie Okręgowym w Krakowie wykonywała na rozprawach moje obowiązki, dając obywatelom możliwość realizacji prawa do niezależnego i bezstronnego sądu, którego sama jestem pozbawiona" - napisała sędzia. Dodała, że w Sądzie Najwyższym jej dobrego imienia bronić będą jej pełnomocnicy. "Jestem przekonana, że uczciwość i prawda zwyciężą" - podsumowała Morawiec.
Wiece poparcia w Warszawie i Krakowie
Przed Sądem Najwyższym w Warszawie, gdzie Izba Dyscyplinarna zajmowała się tą sprawą, zebrali się ludzie wyrażający poparcie dla sędzi. Jedna z protestujących kobiet powiedziała, że państwo, aby "zniszczyć przeciwnika politycznego, próbuje ubrać go w rzekome przestępstwo pospolite". Dodała, że są to metody "znane reżimom".
- Beata Morawiec jest sędzią odważnym, jest przewodniczącą stowarzyszenia sędziowskiego, w sposób otwarty krytykuje tak zwaną reformę sprawiedliwości i wygrała proces z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą - mówiła o powodach wniosku prokuratury w sprawie Morawiec.
Osoby wyrażające poparcie przyszły również przed budynek Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Sędzia Dominik Czeszkiewicz, który zasiada w zarządzie stowarzyszenia sędziów "Themis", przypomniał o sprawie sędzi z Suwałk z 2006 roku. - Przy podobnej nagonce medialnej, przy oszczerczych zarzutach i po pięciu miesiącach aresztu pani sędzia została w 2010 roku uniewinniona, za co zapłacił podatnik olbrzymie pieniądze. Dzisiaj mamy ten sam schemat działania - powiedział. - Znam panią sędzię Beatę Morawiec i mogę poręczyć za nią, że nie dość, że jest bardzo dobrym i uczciwym sędzią, to jest też bardzo dobrym człowiekiem - dodał.
- Taka to jest metoda. Najpierw obrzucamy błotem na podstawie jakichś pomówień, na podstawie jakichś plotek, a potem zastanawiamy się, czy nam coś z tego wyjdzie, czy nie wyjdzie, ale te zniszczone ludzkie życia, zniszczone kariery pozostają - mówił Dariusz Mazur, rzecznik stowarzyszenia "Themis". - To jest wszystko robione po to, żeby osiągnąć określony cel. Po pierwsze, żeby zniszczyć człowieka, który jest jednym z liderów obrony niezależności polskiego sądownictwa i rządów prawa w Polsce. Po drugie jest to robione po to, żeby poprzez zniszczenie tego człowieka zohydzić całe środowisko sędziowskie społeczeństwu i w ten sposób zrobić takie przygotowania artyleryjskie dla dalszej pseudoreformy wymiaru sprawiedliwości - wyjaśniał.
Dodał, że żaden z organów, który jest zaangażowany w postępowanie dotyczące uchylenia immunitetu sędziowskiego w tej chwili, "nie jest organem, który mógłby się pochwalić choćby namiastką jakiejś niezależności". - Takich czasów niestety dożyliśmy, że można kogoś opluć błotem, sponiewierać, po to, żeby politycy mogli iść dalej z tym, co chcą robić z polskim sądownictwem - powiedział Mazur.
Wiec poparcia dla sędzi Morawiec odbył się w poniedziałek również w Krakowie. Tam przemawiał między innymi sędzia Waldemar Żurek, również członek zarządu stowarzyszenia "Themis".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24