Pełnomocnik wiceministra Łukasza Mejzy prosił matkę chorego dziecka, by usunęła z sieci wpis, w którym skrytykowała Mejzę i działalność jego firmy - powiedziała posłanka Anita Kucharska-Dziedzic. To między na podstawie historii tej kobiety i jej dziecka dziennikarze Wirtualnej Polski opisali sprawę Mejzy. Wiceminister oskarża reporterów WP o kłamstwo.
Wirtualna Polska opisała pod koniec listopada działalność dawnej firmy wiceministra sportu i turystyki Łukasza Mejzy, która miała oferować kosztowne i niepoparte dowodami naukowymi terapie osobom nieuleczalnie chorym. We wtorek WP podała, że do rodziców chorych dzieci, którzy ujawnili swoje kontakty z firmą Łukasza Mejzy, trafiły pisma przedprocesowe.
Mejza oskarżył dziennikarzy o kłamstwo i napisał, że "żadnych pism przedprocesowych do rodziców nie było"
Kucharska-Dziedzic: pełnomocnik Mejzy prosił matkę chorego dziecka o usunięcie postu krytykującego wiceministra
W środę przed biurem poselskim Mejzy konferencję zorganizowała posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic, na którą w swoim tekście powołuję się WP.
- 23 listopada, po pierwszych doniesieniach medialnych, kiedy składano pierwsze doniesienia do prokuratury na szemraną działalność firmy (Mejzy - red.), pan Łukasz Mejza podpisał pełnomocnictwa dla panów adwokatów Macieja Zaborowskiego i pana Huberta Kubika. Skan tego pełnomocnictwa 24 listopada pan adwokat Hubert Kubik wysłał w wiadomości mailowej do matki dziecka opisanego w pierwszym artykule - powiedziała.
Jak mówiła, w pełnomocnictwie Mejza "upoważnia go do: żądania sprostowań medialnych, do przedstawiania pozwów i do kierowania pism na drodze przedprocesowej".
W mailu do matki chorego dziecka czytamy, że artykuł WP "zawiera liczne nieprawdziwe informacje" i przedstawia działalność Mejzy "w fałszywym świetle". "Materiał wprowadza w błąd, a Pani post przyczynia się do powielania tych nierzetelnych informacji. Mając powyższe na względzie, zwracam się z prośbą o usunięcie Pani wpisu" - napisał Hubert Kubik.
- Ten mail, który pan Kubik wysłał do matki dziecka opisanego w artykule, to nie było żądanie sprostowania, bo matka nie jest żadnym medium, prasą. Nie jest także pozwem, bo nie napisano z jakiego paragrafu będzie ją pan Mejza ścigał. Jest więc pismem przedprocesowym. Co musi być w piśmie przedprocesowym? Musi być żądanie określonej czynności, która ma być wykonana przez adresata i zapowiedź konsekwencji, które się pojawią, jeśli tej czynności nie wykona - tłumaczyła posłanka Kucharska-Dziedzic na konferencji.
- Matka dowiedziała się, że udostępniając te materiały, komentując, pisząc posty o swojej sytuacji, również robi dokładnie to, co dziennikarze, czyli (według Mejzy - red.) kłamie na temat pana Mejzy i jego działalności. Adwokat pana Mejzy zażądał usunięcia postów. Były to posty o historii, na podstawie której dziennikarze Wirtualnej Polski napisali artykuł. Nakazano, czy poproszono, żeby pani usunęła wszystkie informacje, o tym, co firma pana Mejzy chciała zrobić jej i jej dziecku - mówiła.
Źródło: TVN24, Wirtualna Polska
Źródło zdjęcia głównego: TVN24