Jestem zwolennikiem ochrony życia, ale jako polityk muszę zachować się w sposób odpowiedzialny - wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki bronił w "Kawie na ławę" w TVN24 odrzucenia przez posłów PiS projektu zaostrzającego prawo aborcyjne w Polsce. - Pierwszy raz okazało się, że presja ma sens i daje pozytywny efekt, czyli rządzący wycofują się ze złych rozwiązań - odpowiadał mu Sławomir Neumann (PO).
- We wtorek miałam odczucie, że obudziłam się w zupełnie innej Polce. Wydarzyła się rzecz fenomenalna, kobiety powiedziały stanowcze "nie" obecnym rządzącym - powiedziała Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna). - I nie chodzi tylko o aborcję, chodzi o prawa kobiet, które zaczynają być w Polsce łamane. - dodała.
"Popełniliśmy błędy"
Do popełnienia błędów w tej sprawie przyznał się wiceminister sprawiedliwości, Patryk Jaki. - Cała ta debata potoczyła się dla nas źle komunikacyjnie i zapomnieliśmy o tym, czego dotyczą aborcje. Większość aborcji w Polsce to aborcje ze względów eugenicznych, czyli dzieci niepełnosprawnych, w tym dzieci z zespołem Downa - stwierdził.
- Przyznaję, że popełniliśmy błędy, powinniśmy rozpocząć od przedstawienia programu pomocy matkom, które chciałyby wychować osoby niepełnosprawne - podkreślił.
- Całkiem chyba przypadkowym sukcesem tych protestów, ale znaczącym, była deklaracja pani premier (dot. nowego programu dla rodzin i matek niepełnosprawnych dzieci - red.) - oceniła natomiast Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15). - Nie uczestniczyłam w Czarnym Proteście, co nie znaczy, że nie zgadzałam się z wieloma postulatami środowisk, które tam też się pojawiły. Nie poparłam go tylko z tego względu, że twarzą, całkowicie chyba przypadkowo, zostały opcje polityczne - dodała.
"Presja ma sens"
Zdaniem Piotra Zgorzelskiego (PSL), PiS płaci "cenę polityczną" za swoje obietnice przedwyborcze. - To właśnie PiS składało obietnice dot. projektów obywatelskich, ale zastosowanie zasady, że można "zjeść ciastko i mieć ciastko" w tym przypadku się nie udało. Społeczeństwo obywatelskie w naszym kraju odniosło olbrzymi sukces i upodmiotowiło ważny społeczny problem - stwierdził. Zgodził się z nim Sławomir Neumann (PO). - Stało się coś ważnego. Nie minął jeszcze rok rządów, a pierwszy raz okazało się, że presja ma sens i taka presja daje pozytywny efekt, czyli rządzący wycofują się ze złych rozwiązań. Rozpoczęcie projektem Ordo Iuris nowej debaty, to jest wyciągnięcie wszystkich złych emocji z początku lat dziewięćdziesiątych (gdy negocjowany był tzw. kompromis aborcyjny - red.) - ocenił.
- Trzeba poczekać na propozycje pani premier, wiele środowisk czeka na działania związane ze wsparciem dla rodzin osób niepełnosprawnych - stwierdził Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta i przypomniał, że projekt dotyczący zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce był projektem obywatelskim, a nie rządowym. - Nie mam poczucia, że kobiety które uczestniczyły w Czarnym Proteście to zwolenniczki PO czy Nowoczesnej - powiedział. Na pytanie, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie zaangażował się na rzecz załagodzenia sporu w ten sprawie, odpowiedział, że "Pan Prezydent się nie wypowiada, jeżeli projekt nie ląduje na jego biurku".
Jaki: muszę być odpowiedzialny
- Powiedział Pan, że popełniliście błędy komunikacyjne - Joanna Scheuring-Wielgus zwróciła się do Patryka Jakiego. - Nie, straciliście honor i sumienie. Dwa tygodnie temu daliście się pokroić, by ten projekt był procedowany, ten projekt który był niehumanitarny i prowadził Polskę do średniowiecza. A na ostatnim posiedzeniu zrobiliście wszystko, by ten projekt odrzucić - argumentowała.
- To nie jest tak, że tydzień temu daliśmy się za ten projekt pokroić - odpowiedział jej wiceminister. - Mam nadzieję, że ten projekt uda się wykorzystać do tego, by poważnie porozmawiać o tym, co jest najważniejszym problemem, to znaczy o eugenice - dodał.
- Jestem zwolennikiem ochrony życia, ale jako polityk muszę zachować się w sposób odpowiedzialny i rozumieć, że jeżeli przeprowadzimy złe zmiany, z którymi nie zgadza się większość społeczeństwa, to one nie będą trwałe i efekt będzie odwrotny, niż by mi zależało. Nieodpowiedzialne zachowanie prawicy w niektórych państwach sprawiło, że dziś aborcja jest tam dostępna niemal na życzenie - stwierdził Jaki.
Polska bez Caracali
W dalszej części programu goście "Kawy na ławę" komentowali fiasko negocjacji dotyczących zakupu przez Polskę 50 ciężkich francuskich śmigłowców bojowych Caracal.
Sytuację tę skrytykował Sławomir Neumann. - Na pewno polska armia nie dostanie ciężkich śmigłowców, których potrzebuje - ostrzegał. - Rząd PO-PSL wybrał w transparentnym przetargu najlepszy dla polskiej armii śmigłowiec. Dzisiaj wiemy, że prowadzone przez rok przez rząd PiS konsultacje doprowadziły do tego, że ich nie ma - podkreślił. Jak dodał, "należy wyjaśnić", kto ponosi winę za fiasko negocjacji.
- W kwestii tej umowy łatwiej byłoby wydawać oceny, gdybyśmy znali część jej zapisów, np. tę dotyczącą warunków technicznych - zwróciła uwagę Agnieszka Ścigaj. - Natomiast wizerunkowo na pewno ucierpieliśmy. Mogło się tak okazać, że w negocjacjach "Misiewicze" mogli przegrać z tuzami przemysłu zbrojeniowego - powiedziała.
Z krytyką nie zgodził się wiceminister sprawiedliwości. - To nie Polska, tylko Francja zerwała te negocjacje, właśnie dlatego, że nie chciała spełnić warunków offsetu o stworzeniu miejsc pracy w Polsce - podkreślił Patryk Jaki. Powiedział również, że "to nieprawda, że już na pewno Polska nie otrzyma nowych śmigłowców". - Albo w tym roku Polska rozpisze nowy przetarg, albo będzie mogła część zamówić z wolnej ręki - wyjaśnił.
- W wymiarze parametrów technicznych czy zdolności bojowej Caracale nie odbiegają od Black Hawków - ocenił Piotr Zgorzelski (PSL). - To oznacza tylko jedno: że decyzja w tej kwestii miała charakter polityczny. Nie łudźmy się, że tego typu kontrakty nie budują na przyszłość sojuszy zagranicznych i nie wyznaczają polityki zagranicznej - powiedział.
Autor: mm/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24