Z sondażu Kantar dla "Faktów" TVN i TVN24 wynika, że Polskie Stronnictwo Ludowe cieszy się poparciem 3 procent obywateli. Mimo to lider ludowców chce podjąć ryzyko i odmawia wejścia do szerokiej opozycyjnej koalicji. - Czas rozmów się skończył. Budujemy blok centrowy - przekazał Władysław Kosiniak-Kamysz. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej zapowiada, że Koalicja Obywatelska "będzie pracować do wygranej". Oznacza to, że przed opozycją jeszcze sporo pracy - w sondażu Kantar dla Faktów TVN i TVN24 koalicja Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej traci do Prawa i Sprawiedliwości aż 15 punktów procentowych.
- Emocje kampanijne są przed nami, ale żeby można było wygrać, musimy być razem. Dlatego apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli, bo w jedności siła - twierdzi Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej.
Szanse na szeroki opozycyjny blok są niewielkie. Chociaż z sondażu wynika, że takiej koalicji chciałoby 50 procent respondentów, którzy zadeklarowali się jako wyborcy partii opozycyjnych - to, ile partii wystartuje w nadchodzących wyborach w ramach Koalicji Obywatelskiej, Grzegorz Schetyna ma ogłosić w środę.
"Czas rozmów się skończył"
Niemal co czwarty ankietowany chciałby, by głównym koalicjantem Platformy Obywatelskiej było Polskie Stronnictwo Ludowe. Oddzielnie według nich startować powinna lewica. Takiego scenariusza jednak nie bierze już pod uwagę lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Podjęliśmy decyzję. Czas rozmów się skończył. Budujemy blok centrowy. Budujemy Koalicję Polską - powiedział szef ludowców. Jak dodał, jeśli Grzegorz Schetyna chce współpracować, to drzwi Koalicji Polskiej są otwarte.
- Ja bym raczej widział Władysława Kosiniaka-Kamysza w tym większym bloku niż w mniejszym - komentował z kolei Adam Szłapka z Nowoczesnej.
Dla ludowców jednak samodzielny start to nie tyle pytanie o to, czy jeden, czy dwa bloki są w stanie odsunąć PiS od władzy. To pytanie o ryzyko, czy na jesieni ludowców w Sejmie po prostu nie zabraknie. - To jest oczywiście odważna decyzja, ale do odważnych świat należy - stwierdził Kosiniak-Kamysz.
Z sondażu dla Faktów TVN i TVN24 wynika, że Polskie Stronnictwo Ludowe cieszy się poparciem zaledwie 3 procent obywateli. Z takim wynikiem do Sejmu nie wejdzie. Podobnie jak Sojusz Lewicy Demokratycznej czy partia Razem - obydwie partie cieszą się zaledwie dwuprocentowym poparciem. Na granicy progu wyborczego z partii lewicowych byłaby jedynie Wiosna Roberta Biedronia.
Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej ma nadzieję, że do końca tygodnia zostanie zamknięty proces dochodzenia do porozumienia. - Trzeba się wziąć za układanie list wyborczych - dodała.
"Projekt się zakończy albo będzie kontynuowany"
A miejsca na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej, chociażby dla SLD, mogłyby być przepustką, by po kadencji nieobecności w parlamencie wrócić na sejmowe korytarze.
W tej sytuacji przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Włodzimierz Czarzasty cierpliwie czeka z budową ewentualnej koalicji partii lewicowych na decyzję Grzegorza Schetyny. - Jest projekt i on się albo zakończy, albo będzie kontynuowany - powiedział w niedzielę.
Jednak jak wynika z sondażu, koalicję Platformy Obywatelskiej z partiami lewicowymi wyborcy partii opozycyjnych widzą niechętnie. To wariant, za którym opowiedziało się zaledwie 11 procent ankietowanych. Takim samym poparciem cieszy się pomysł, według którego wszystkie partie w wyborach poszłyby oddzielnie.
Szłapka uważa, że "tu nie ma co grymasić". - Tu trzeba wygrać po prostu i trzeba rozumieć system D'Hondta i rozumieć to, że razem jesteśmy silniejsi - przekonywał.
Na trzy miesiące przed wyborami partie opozycyjne nie zdecydowały jeszcze o formule startu. Na razie uznały, że każda z nich przygotowania do kampanii już zacznie.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24