- Dziś "ofiary" umów śmieciowych płacą składki na takim poziomie, że za chwilę się okaże, że nie będą miały nawet zgromadzonego kapitału na tyle, żeby dostać emeryturę minimalną - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były szef "Solidarności" i poseł PiS Janusz Śniadek. Jego zdaniem "najpierw trzeba skończyć z umowami śmieciowymi, a potem możemy zacząć rozmowę o wieku emerytalnym". Polemizowała z nim Joanna Kluzik-Rostkowska z PO.
- Reformę robi się dlatego, że przyszłe emerytury będą dramatycznie niskie. Prawda o emeryturach jest taka, że dziś poziom świadczeń zależy od ilości osób płacących składki, ale przede wszystkim od ilości składek. Dziś nie demografia jest głównym problemem, a ilość osób płacących składki - podkreślił Śniadek i wskazywał, że ta liczba mogłaby wzrosnąć, gdyby mniej osób pracowało na podstawie tzw. umów śmieciowych.
Optymalne wyjście
Zapowiadanego przez rząd podniesienia wieku emerytalnego broniła posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska. - Skoro rozumiemy, że będziemy mieli problem z emeryturami, to przed nami staje pytanie, co zrobić, żeby tego problemu nie było. Podniesienie wieku emerytalnego to jest optymalne wyjście - powiedziała posłanka.
I przekonywała, że "kłopot bierze się stąd, że dziś na jednego emeryta pracują cztery osoby". - Za jakiś czas będą pracowały tylko dwie osoby. Wniosek jest taki, że albo emerytura będzie musiała być znacznie niższa, bo system nie będzie się bilansował, albo trzeba będzie szukać innego sposobu np. bardzo drastycznego podnoszenia podatku. Ja cieszyłabym się, że rząd nie chce udawać, że problemu nie ma i że chce się z nim zmierzyć - zaznaczyła Kluzik-Rostkowska.
Pytana o problem umów "śmieciowych" stwierdziła: - Rozmowa o umowach śmieciowych jest przed nami. To jest rozmowa na temat rynku pracy w ogóle. Ale nie jest prawdą, że można zmienić umowy śmieciowe i tym sposobem pozbędziemy się kłopotu z emeryturami - oceniła Kluzik-Rostkowska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24