Jest efekt uboczny ustawy śmieciowej, którego minister środowiska nie przewidział. Posegregowane śmieci stały się obiektem pożądania zbieraczy złomu i makulatury. Roboty mają znacznie mniej, śmieci rozdzielają przecież ci, którzy je wystawiają.
- Jeżeli chodzi o odpady metalowe to praktycznie nie oddajemy ich wcale, bo znikają, zanim je zdążymy wywieźć - powiedziała "Faktom" TVN Zyta Machnicka z firmy odbierającej śmieci w Tczewie.
Hurtowo - w tonach - metale znikają też ze śmietników w Katowicach. Odbiorca twierdzi, że stracił przynajmniej połowę tego, co planował zebrać. Tu mówi się już nawet o "śmieciowej mafii".
- Grupy są zorganizowane, posiłkują się samochodami. Jeżdżą przed ekipami, które zbierają (śmieci) z naszej firmy - podkreślił Adam Anweiler z miejskiego przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej w Katowicach.
Tracą 600 tys. złotych rocznie
W Jeleniej Górze też biją na alarm. Ktoś wywozi ze śmietników niemal całą posegregowaną makulaturę. A wraz z nią ogromne pieniądze.
- Licząc w skali roku, to tak około 600 tysięcy złotych, jeżelibyśmy po cenie dwudziestukilku groszy uzyskali ze sprzedaży każdej tony - ocenił Włodzimierz Stasiak, prezes przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej w Jeleniej Górze.
Autor: kris//kdj / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24