Wszedł mój mąż z jakimś oprychem, mieli obydwaj w rękach noże. Po którymś uderzeniu poczułam ciepło, błogo i przestałam czuć ręce, nogi - wspomina 32-letnia Marta Diener. Pijany mąż skatował ją we własnym domu, przez ścianę z ich śpiącymi dziećmi. Kobieta wcześniej mówiła o problemach z mężem, ale nikt nie reagował. Materiał "Faktów" TVN.
- Przyjechał mnie zabić i byłam przekonana, że mu się uda - mówi Marta Diener, ofiara przemocy. Sam to wcześniej jej telefonicznie oznajmił. Potem wpadł do domu, była trzecia w nocy.
"Poczułam ciepło i straciłam czucie"
- Wszedł mój mąż z jakimś oprychem, mieli obydwaj w rękach noże. Bili mnie, kopali po całym ciele. Słyszałam tylko dźwięk wyrywanych włosów. Zmieniali się, raz jeden na mnie siedział, raz drugi. Jak jeden siedział, to drugi mnie kopał w twarz, ręce, nogi - wspomina.
Aż przecięli ścięgna rąk i zmiażdżyli kręgi. - Po którymś uderzeniu poczułam ciepło, błogo i przestałam czuć ręce, nogi - wspomina. Kobieta tłumaczy, że nie broniła się, ponieważ w pokoju obok spał ich dwuletni syn napastnika i kilkumiesięczna córka. Wolała, żeby całą agresję mąż wyładował na niej.
Zdążyła zadzwonić na policję. Gdy po siedmiu minutach od wezwania weszli ratownicy, była już w stanie krytycznym.
- Agresja przerodziła się w ataki na policjantów. Oni zaczęli policjantów obrażać nie tylko słownie, ale rzucili się na nich wręcz z nożem - powiedział Mariusz Ciarka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Sprawca pozostanie bezkarny?
Mąż pił i bił już gdy pani Marta była w ciąży. Kobieta zgłaszała to na policję, wniosła do sądu o rozwód i złożyła skargę o znęcanie się nad rodziną, ale sprawa ciągnie się już wiele miesięcy. - W środowisku medycznym jest znanym człowiekiem i nikt nie dowierzał, że tak jest. Były interwencje, z których nic nie wynikało - twierdzi pani Marta.
Według kobiety nikt nie reagował na to co działo się w jej domu: sąsiedzi nic nie widzieli, nic nie słyszeli. Choć wystarczyło anonimowo zadzwonić na policję, do kuratora rodzinnego. - Za przemoc odpowiedzialny jest sprawca, niezależnie co czyni ofiara i ona nie powinna się wstydzić, ona powinna wiedzieć, ze jeżeli zrobi pierwszy krok, żeby o tym powiedzieć, to to jest krok do wolności - podkreśla psycholog Iwona Wiśniewska z Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą.
Pani Marta porusza już ręką. Groziło jej, że będzie sparaliżowana od szyi w dół. Teraz boi się, ze mąż zostanie bezkarny, choć postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa - Nic nie czuję. Nawet nienawiści nie czuję. Nic - mówi.
Więcej materiałów na stronie "Faktów" TVN.
Autor: mm/gry / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN