Prezydencka limuzyna, którą podróżował Andrzej Duda, najechała na jednym z krakowskich mostów na tak zwany separator oddzielający pas jezdni - poinformowała we wtorek Służba Ochrony Państwa. Prezydent z małżonką przesiedli się do innego samochodu i kontynuowali podróż do Bochni.
Nikomu nic się nie stało - zapewniła rzeczniczka prasowa Służby Ochrony Państwa Anna Gdula-Bomba. Do zdarzenia doszło w Krakowie na moście Powstańców Śląskich.
Jak podała rzeczniczka, "podczas przejazdu kolumny Służby Ochrony Państwa przez centrum Krakowa samochód główny najechał na tak zwany separator oddzielający pas jezdni od torowiska tramwajowego, w wyniku czego komputer pokładowy zaczął wskazywać obniżenie poziomu powietrza w przednim prawym kole".
Prezydent przesiadł się do innego samochodu
"Ze względów bezpieczeństwa niezwłocznie podjęto decyzję o wykorzystaniu dodatkowego samochodu poruszającego się w kolumnie, którym kontynuowano podróż do Bochni" - wyjaśniła w komunikacie Gdula-Bomba.
Służba Ochrony Państwa zapewniła prezydentowi samochód zastępczy. Andrzej Duda przesiadł się do innego auta i kontynuował podróż do Bochni.
"Poziom bezpieczeństwa osób ochranianych nie został obniżony oraz program wizyty nie uległ zmianie" - zapewniła rzeczniczka. Dodała, że "samochód, w którym została uszkodzona opona, samodzielnie dojechał do miejsca kontroli technicznej".
"To separator, który funkcjonuje tam od kilku lat"
Jak poinformował rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej Janusz Hnatko, zdarzenie drogowe z udziałem limuzyny prezydenta stanowi wykroczenie, którym prokuratura się nie zajmuje.
Rzecznik prasowy Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie Michał Pyclik poinformował, że prezydencka limuzyna najechała na jeden ze starszych separatorów. - Wiemy, że to jeden z tych separatorów, które zostały tam zamontowane dawno temu, a nie jeden z najnowszych, zamontowanych jesienią ubiegłego roku. To separator, który funkcjonuje tam od kilku lat - wyjaśniał.
Świadek: wszystko przebiegło dosyć sprawnie
O przebiegu zdarzenia w rozmowie z reporterem TVN24 Marcinem Kwaśnym opowiadał świadek zdarzenia. Według niego "kolumna prezydencka dosyć przypadkowo najechała na separator oddzielający drogę od torowiska".
Samochodem, który najechał na separator, była - zdaniem świadka - limuzyna, którą podróżowali Andrzej Duda i Agata Kornhauser-Duda. Jak dodał mężczyzna, "po chwili para prezydencka przesiadła się do drugiego samochodu".
Pytany, jak długo to wszystko trwało, odparł, że "wszystko przebiegło dosyć sprawnie".
- Samochód był razem z parą prezydencką w kolumnie. Myślę, że całość trwała może 4-5 minut - opowiadał.
- Przez chwilę samochód stał na poboczu. Policja zabezpieczyła go, po czym został odholowany, pewnie gdzieś do naprawy. Ruch był zablokowany zarówno na drodze, jak i na torowisku - podał świadek w rozmowie z reporterem TVN24.
Prezydent w południe spotkał się w Krakowie z członkami społeczności żydowskiej, a następnie udał się do Bochni, gdzie ma odebrać honorowe obywatelstwo miasta.
Autor: kb//now / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24