"Rzuciło się na mnie pięciu, przygnietli mnie do podłogi, kopali po twarzy, nogach". "Złapali za włosy i przeciągnęli po podłodze" - to dramatyczna relacja pary lokatorów, których brutalnie pobito w czasie interwencji antyterrorystów w jednym z katowickich mieszkań. Okazało się, że policja pomyliła piętra, w dodatku dwukrotnie - na kolejnym piętrze antyterroryści również omyłkowo weszli do mieszkania i obezwładnili innego mężczyznę. Groźny przestępca został złapany dopiero za trzecim podejściem.
Informację o zdarzeniu dostaliśmy na Kontakt 24. Jak poinformowali nas internauci, lokal zdewastowano, lokatorów pobito.
SMS, który otrzymaliśmy zawierał informację o "nieudanej" interwencji policji. "Policja pomyliła mieszkania, w wyniku czego zdemolowała luksusowe mieszkanie na strzeżonym osiedlu. Pobito dwie osoby: 40-letniego mężczyznę i 24-letnią kobietę. Głową kobiety uderzano kilkakrotnie o podłogę, przez co wybito jej zęby, twarz posiniaczona. Mężczyznę skopano i wyzywano, rozwalono mu oko, bark, ręce, plecy, stopy, nogi, złamano nos. Policjanci pomylili piętra" - przeczytaliśmy w wiadomości.
Leciały granaty
Gdy grupa antyterrorystyczna zapukała do drzwi, nikt nie otworzył. Wtedy funkcjonariusze przystąpili do feralnej akcji.
- Zaczęło się około ósmej. Zobaczyłem tylko łeb faceta w kominiarce. Natychmiast zacząłem zamykać drzwi. Przewróciłem się i szczęśliwie przyparłem drzwi. Zaczęła się przepychanka. Jak nie mogli wejść, to zaczęli rzucać granaty hukowe - relacjonuje poszkodowany mężczyzna.
Wtedy - jak przyznaje - poprosił swoją dziewczynę, żeby zadzwoniła na policję. Gdy kobieta wyszła na balkon, dostrzegła celujących w nią z karabinów zamaskowanych policjantów. - Wtedy krzyknęła do mnie, że to naprawdę policja. Odpuściłem drzwi. Rzuciło się na mnie pięciu. Przygnietli mnie do podłogi, zaczęli wykręcać ręce. Jak pięciu na mnie leżało, jeszcze dwóch kopało mnie po twarzy, po nogach - mężczyzna opisuje bolesne wtargnięcie antyterrorystów.
Policjanci nie oszczędzili również jego partnerki. - Mnie popchnęli na podłogę, złapali za włosy i przeciągnęli po podłodze. Spytałam się: co się dzieje? Wtedy sześciokrotnie uderzono moją głową o ziemię - opisuje kobieta.
I dodaje: - Byłam przerażona, modliłam się, żeby nie strzelili.
Drugie pudło
Antyterroryści pobiegli potem na kolejne piętro, gdzie, jak się okazało, po raz drugi pomyłkowo weszli do innego mieszkania i obezwładnili mężczyznę, tym razem nie bijąc. 28-letniego przestępcę związanego z przestępczością samochodową, poszukiwanego dwoma listami gończymi, znaleziono dopiero za trzecim razem w mieszkaniu na trzecim piętrze.
Zweryfikowali dwa razy
Policja w rozmowie z TVN24 potwierdziła, że doszło do fatalnej w skutkach pomyłki. Na miejscu pracują technicy, jest też policyjny psycholog. Została wdrożona także procedura odszkodowawcza.
- Policja dostała informację, że tutaj znajduje się niebezpieczny mężczyzna, że posiada broń palną, której nie zawahałby się użyć - tłumaczy rzecznik policji z Katowic Piotr Pytel. Jego zdaniem to była "akcja dynamiczna", a miejsce przebywania przestępcy zweryfikowano. - Pracownik tego osiedla wskazał nam to mieszkanie dwukrotnie - zaznaczył rzecznik i dodał: - Nie uchylamy się od odpowiedzialności. Dowodzący akcją już po wszystkim przeprosił poszkodowanych kobietę i mężczyznę za pomyłkę.
Ofiary błędu katowickiej policji zapowiedziały pozwanie funkcjonariuszy za ich działania i będą domagać się odszkodowania.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24