Pięciu żołnierzy 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie usłyszało zarzuty w związku z fałszowaniem dokumentacji i organizowaniem "komercyjnych" skoków w jednostce. Oprócz tego MON podało, że skoki ćwiczebne odbywały się w sposób "urągający zasadom szkolenia". Minister Tomasz Siemoniak zażądał od Sztabu Generalnego wyciągnięcia konsekwencji za "żołnierskie wygłupy".
Śledztwo ws. nieprawidłowości w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej nadzoruje wydział ds. przestępczości zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak poinformował jego szef płk Dariusz Knapczyński, trwające od lutego postępowanie dotyczy fałszowania dokumentacji skoków, dzięki czemu żołnierze mogli pobierać nienależne im dodatki za niewykonane w rzeczywistości skoki, oraz organizowania "komercyjnych" skoków osobom nieuprawnionym do udziału w wojskowych szkoleniach.
Jeśli dowody będą bezsporne, dowódca nie zawaha się wyciągnąć najsurowszych konsekwencji wobec winnych rzecznik Dowództwa Wojsk Lądowych ppłk Tomasz Szulejko
"Nie ma miejsca dla takich rzeczy"
Jak dodał rzecznik Dowództwa Wojsk Lądowych ppłk Tomasz Szulejko, chodzi również o to, że ćwiczebne skoki odbywały się "w sposób urągający zasadom szkolenia nawet tak podstawowym jak ubiór skoczka czy pozy przed skokiem".
- Jeśli dowody będą bezsporne, dowódca nie zawaha się wyciągnąć najsurowszych konsekwencji wobec winnych - powiedział, zapewniając, że dokumentacja, jaką w dowództwie spodziewają się otrzymać z MON, będzie gruntownie przeanalizowana. - Jeśli ktoś robi rzeczy niemądre i nieodpowiedzialne, rzutujące na honor munduru, nie ma dla niego miejsca w naszych szeregach. Takie czyny potępiamy i się od nich odcinamy - dodał.
"Żołnierskie wygłupy"
Wśród dowodów, jakimi dysponuje MON jest m.in. meldunek o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu 6. Brygady Powietrzno-Desantowej przesłany przez komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej. - Dysponujemy także dokumentacją fotograficzną - dodał radca ministra obrony narodowej gen. Bogusław Pacek.
- Z jednej strony to takie "żołnierskie wygłupy", ale z drugiej to nie jest składanie i rozkładanie spadochronu czy broni "na sucho", tylko prawdziwy skok i nie może tu być miejsca na takie zachowania, które niestety - jak się wydaje - były tolerowane przez przełożonych. Dlatego minister Siemoniak zażądał natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych, bo uznał, że nie ma co czekać, aż kto inny zaprowadzi porządek w brygadzie - wyjaśnił Pacek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: 6bpd.mil.pl