Karanie grzywną za przestępstwo obrazy uczuć religijnych jest zgodne z konstytucją - tak orzekł we wtorek Trybunał Konstytucyjny. Tym samym sędziowie odrzucili skargę złożoną przez piosenkarkę Dorotę Rabczewską, która w 2012 r. została prawomocnie ukarana właśnie grzywną za takie przestępstwo.
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 Kodeks karny z 6 czerwca 1997 r.
Skargę piosenkarki rozpatrywało pięcioro sędziów TK, pod przewodnictwem sędziego Stanisława Biernata. Część sprawy Trybunał umorzył.
W uzasadnieniu wyroku sędzia TK Andrzej Wróbel mówił, że publiczna krytyka przedmiotu czci religijnej jest dopuszczalna wtedy, gdy "jest pozbawiona ocen znieważających, obelżywych czy poniżających". Według TK karanie za to jest konieczne, bo debata publiczna co do religii musi się toczyć w sposób kulturalny i cywilizowany.
Odnosząc się do zarzutów skargi konstytucyjnej wniesionej przez piosenkarkę Dorotę Rabczewską, że prawo nie chroni praw niewierzących, sędzia podkreślił, że obraza uczuć religijnych może dotyczyć "jedynie osób wyznających jakąś religię".
TK uznał też, że zarzucana w skardze niedookreśloność art. 196 Kk "nie osiąga takiego stopnia, który naruszałby konstytucję".
Trybunał Konstytucyjny zaznaczył w komunikacie, że w "demokratycznym państwie prawnym, należącym do kultury europejskiej, (...) ochrona uczuć religijnych innych osób przed ich obrazą znieważającym, publicznym i umyślnym zachowaniem wobec przedmiotu czci religijnej nie musi prowadzić do zagrożenia karą pozbawienia wolności, w szczególności w wymiarze do lat 2. Samo zagrożenie karą pozbawienia wolności w tym wymiarze, niezależnie od praktyki orzeczniczej, może być też postrzegane jako środek zbyt dolegliwy".
"Nie jest nieodzowne w demokratycznym państwie prawnym, aby ściganie obrazy uczuć religijnych odbywało się w trybie publicznoskargowym. Wybór określonego instrumentu prawnego musi bowiem być dokonywany nie tylko z punktu widzenia celu, który powinien należeć do kręgu wartości uzasadniających ograniczenia praw i wolności, ale także z punktu widzenia konieczności w państwie demokratycznym" - podkreślił TK w komunikacie.
Wyrok za wywiad
Sama Rabczewska nie pojawiła się na rozprawie, reprezentował ją mec. Łukasz Chojniak.
Wniosek artystki dotyczył oceny, czy karanie za obrazę uczuć religijnych jest zgodne z konstytucją. W 2012 r. Rabczewska została skazana za popełnienie tego przestępstwa na 5 tys. zł grzywny.
Przyczyną skazania były wówczas słowa z jej wywiadu, o tym że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Podstawą skazania był art. 196 Kodeksu karnego, który za obrazę uczuć przewiduje nawet 2 lata pozbawienia wolności.
"Odosobniony przypadek"
W skardze złożonej przez Dodę podniesiono, by TK uznał, że przepis ten jest niezgodny z konstytucją, gdyż: uniemożliwia swobodne wyrażanie poglądów co do przedmiotów czci religijnej, ogranicza to prawo w sposób nieproporcjonalny oraz nie chroni osób, które nie wyznają religii i nie spełnia wymogu określoności prawa.
"Niezrozumiały jest fakt, iż władza publiczna ustanawia silniejszą ochronę wolności osób wierzących niż niewierzących" - napisał w skardze mec. Łukasz Chojniak, reprezentujący piosenkarkę. "Istotne jest to, czy kwestia obrazy uczuć religijnych winna w ogóle być penalizowana w państwie, które z założenia powinno być państwem bezstronnym w kwestiach wolności religii i sumienia" - wskazał adwokat.
"Polskie ustawodawstwo w kwestii obrazy uczuć religijnych jest odosobnionym przypadkiem, który w innych krajach europejskich nie występuje" - dodał.
Według niego nie ma możliwości "zobiektywizowania indywidualnego przedmiotu ochrony przestępstwa obrazy uczuć religijnych", bo będą się one różniły w zależności od stosunku danej osoby do wyznawanej wiary.
"Nikogo nie faworyzuje"
Art. 196 jest zgodny z konstytucją, a prawo nie faworyzuje ani też nie dyskryminuje żadnej grupy światopoglądowej - uznał zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand w opinii sporządzonej dla TK.
Podkreślił, że do przestępstwa dochodzi tylko wtedy, gdy sprawca umyślnie i demonstracyjnie okazuje pogardę dla przedmiotu czci oraz uczuć z nim związanych. "Intencją sprawcy nie jest zatem zaprezentowanie własnego poglądu na temat religii" - napisał. Dodał, że przestępstwa może dopuścić się zarówno niewyznający żadnej religii, jak i wierzący - co "nie jest trudne do wyobrażenia, skoro wiadomo, że indywidualnym przedmiotem ochrony art. 196 są uczucia religijne wyznawców różnych (a nie tylko jednej) religii".
Z kolei w opinii dla TK z 2014 r. ówczesna marszałek Sejmu Ewa Kopacz pisała, że art. 196 jest proporcjonalną ingerencję w wolność wyrażania poglądów, gdyż można go stosować tylko wobec wypowiedzi obelżywych i nacechowanych pogardą.
Według Sejmu "wartość, jaką jest wolność przekonań religijnych (i będące jej konsekwencją prawo do uczuć o takim charakterze), uzasadnia penalizację zachowań, które pozbawione są cech merytorycznego wkładu w debatę publiczną, a ich jedynym celem jest wyszydzenie wartości istotnych z punktu widzenia konstytucyjnych praw jednostki".
W tzw. opinii przyjaciela sądu dla TK Article 19 - organizacja pozarządowa działająca na rzecz ochrony wolności słowa - powołała się na standardy międzynarodowe, które TK powinien wziąć pod uwagę. Europejska Konwencja Praw Człowieka zapewnia bowiem każdemu prawo do wolności wyrażania opinii. Dodano, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu stwierdzał naruszenie tej swobody w sprawach o znieważenie uczuć religijnych.
Darcie Biblii i Jezus w znaku
Wśród głośnych procesów z art. 196 była m.in. sprawa muzyka Adama Darskiego, "Nergala", uniewinnionego od zarzutu podarcia Biblii na koncercie. Sądy uznały, że skoro koncert miał charakter zamknięty i grupował zwolenników "Nergala", to nie ma mowy o "publicznym" znieważeniu przedmiotu czci religijnej.
Dobiega końca proces Jerzego Urbana, naczelnego "Nie", oskarżonego za opublikowanie w tygodniku wizerunku zdziwionego Jezusa Chrystusa, wpisanego w grafikę drogowego znaku zakazu i z symbolem kultu Najświętszego Serca Jezusowego na piersi (była to ilustracja artykułu o spadku liczby praktykujących chrześcijan).
W 2012 r. Sejm odrzucił projekt Ruchu Palikota, by wykreślić art. 196. SLD zgłosił zaś pomysł złagodzenia do pół roku maksymalnego wymiaru kary. Według SLD publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej byłoby karalne tylko, jeśli znajdowałby się on w miejscu wykonywania obrzędów religijnych i byłoby ścigane z oskarżenia prywatnego, a nie przez prokuraturę.
W II RP karze do pięciu lat więzienia podlegał każdy, "kto publicznie bluźnił Bogu".
Autor: ts/gry / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24