- Jeżeli Rosja zamordowała nam prezydenta przy pomocy bomby termobarycznej, to w dawnych czasach odpowiedzią na taki akt agresji byłoby wypowiedzenie wojny - powiedział w "Faktach po Faktach" były szef MON i MSZ Radosław Sikorski, komentując hipotezy podkomisji smoleńskiej powołanej przez Antoniego Macierewicza. - Mówię to z niejaką tremą, bo mamy ministra obrony, który może by się nie zawahał - zaznaczył.
Sikorski te hipotezy podkomisji nazwał "oparami absurdu" i "teoriami spiskowymi".
Jego zdaniem w każdym kraju istnieją grupy ludzi, którzy wierzą w różne teorie spiskowe. Jednak - jak stwierdził - problemem w Polsce jest to, że "teorie spiskowe [dotyczące rzekomego zamachu w Smoleńsku - red.] zostały przyjęte na sztandary partii opozycyjnej, a potem rządzącej".
PiS "musi w te bzdury brnąć"
Sikorski stwierdził, że "odczuwa bezradność" w związku z tym, "co z wiarygodnością państwa polskiego robi ta ekipa". - Nasza wiarygodność jest tak niska, że wszyscy się tylko pukają w głowę - ocenił.
- Dzisiaj jesteśmy w sytuacji, że gdyby przyszło co do czego, gdyby rząd polski powiedział, że na przykład ma jakieś prawdziwe dane na temat agresji na Polskę, to sojusznicy by dwa razy się zastanowili, czy im wierzyć - powiedział. - To jest dla nas sytuacja wysoce niekorzystna i bardzo niebezpieczna. Zawdzięczamy to politycznym potrzebom ludzi, którzy na tych teoriach spiskowych doszli do władzy - dodał.
Zaznaczył, że PiS "nie może stracić twarzy wobec swojego twardego elektoratu, więc musi w te bzdury brnąć".
Sikorski pytany, czy NATO powinno zostać powiadomione o hipotezach podkomisji, odparł, że Sojusz nie bada wypadków lotniczych i "zostało to ministrowi Macierewiczowi w sposób bardzo kategoryczny powiedziane". - Musiał połknąć własne słowa i wycofać się z konfabulacji w tej sprawie - podkreślił.
Sikorski nawiązał w ten sposób do oświadczenia Macierewicza, który w połowie lutego ocenił, że najwyższy czas, by NATO włączyło się w wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Szef MON twierdził, że o "tragedii smoleńskiej" rozmawiał z naczelnym dowódcą sił NATO w Europie, amerykańskim generałem Curtisem Scaparrottim i ministrem obrony Wielkiej Brytanii Michaelem Fallonem.
"Wykorzystał tragedię do zdobycia władzy"
Sikorski powiedział, że prezes PiS "zamiast wykorzystać tę tragedię do zbudowania czegoś wartościowego wykorzystał ją do zdobycia władzy". - Uważam, że robi wielką krzywdę pamięci swojego brata, ale takiego dokonał wyboru - ocenił.
I dodał: - Uważam, że w sensie budowania więzi społecznych, budowania kapitału społecznego, zaufania między Polakami, cofnął nas o 20 lat.
Sikorski stwierdził, że państwowe obchody rocznic smoleńskich to "element kultu państwowego, podwaliny ideologii, także autorytaryzmu". - Dlatego demaskowanie kłamstw smoleńskich jest tak ważne. Jeśli państwo będzie oficjalnie żyrować kłamstwo kosztem rodzin, kosztem prawdy, kosztem racjonalności, to z tego nic dobrego nie może wyniknąć - ocenił.
"Słychać uderzenia w drzewa, a nie słychać wybuchu"
Sikorski był pytany o hipotezy zaprezentowane w poniedziałek przez podkomisję smoleńską. Stwierdził, że są one wewnętrznie niespójne, nieweryfikowalne i trudno z nimi polemizować. - Ja bym chciał wiedzieć, która z kilkudziesięciu już chyba teorii na temat tego, co stało się w Smoleńsku, jest w tej chwili aktualna - powiedział. - Bo one nie mogą być wszystkie prawdziwe jednocześnie - dodał.
- Ja nie rozumiem, bo jestem laikiem, jak może być słychać uderzenia w drzewa i słychać krzyki przerażania pilotów, a nie słychać wybuchu - powiedział.
Stwierdził, że nie rozumie tych ludzi, którzy kilka lat temu zaufali "tym propagatorom teorii zamachowych", że teraz nie czują się oszukani. - Rozumiem [tok myślenia PiS - red.]: Platforma - zdrajcy ukrywają dowody, ale dochodzimy do władzy, odkrywamy dowody, są dowody na zamach, na wybuch - relacjonował Sikorski. - Tych dowodów nadal nie ma. To oznacza, że część społeczeństwa została w cyniczny sposób oszukana. Ja nie wiem, jak można nie wyciągać z tego wniosków - dodał.
Autor: pk/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24