Siedmiu członków gangu mokotowskiego odpowie za brutalne zabójstwo dwóch gangsterów, do którego doszło w 2002 r. Zwłoki mężczyzn zakopane były w podwarszawskim Powsinie - poinformowało Centralne Biuro Śledcze Policji. Funkcjonariusze zatrzymali ostatniego przebywającego na wolności podejrzanego.
W 2014 r. policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji ustalili miejsce, gdzie były ukryte zwłoki dwóch mężczyzn, o pseudonimach Postek i Maks, członków jednego z warszawskich gangów. Sprawę zakończyło zatrzymanie w ostatnich dniach jednego z podejrzanych.
Śledztwo prowadzone było pod nadzorem warszawskiej prokuratury apelacyjnej. Pozwoliło na zidentyfikowanie zamordowanych i ustalenie podejrzanych o zabójstwo. Okazało, że byli powiązani z grupą mokotowską.
- Sześciu z nich odsiadywało już kary więzienia lub przebywało w areszcie; jeden – 50-letni Sławomir B. - został zatrzymany. Odpowiedzą za zabójstwo, pomocnictwo w zabójstwie, uprowadzenie ze szczególnym udręczeniem. Grozi im dożywocie – powiedziała w czwartek rzeczniczka CBŚP Katarzyna Balcer.
Policjanci ustalili, że dwaj gangsterzy zostali uprowadzeni przy pomocy metody "na policjanta" z parkingu przed działającą wówczas na Mokotowie restauracją Karczma Słupska.
- Zostali wciągnięci do aut i wywiezieni do Konstancina-Jeziornej, gdzie brutalnie ich zamordowano i zakopano we wspólnym grobie na terenie Parku Krajobrazowego w Powsinie – dodała Balcer.
Tłem były prawdopodobnie porachunki grup.
Gangsterzy z Mokotowa
Tzw. grupa mokotowska została rozbita pod koniec grudnia 2005 r. Funkcjonariusze ówczesnego CBŚ zatrzymali wtedy 17 osób. Gang - według śledczych - przez 10 lat napadał na tiry, handlował bronią i narkotykami (także na skalę międzynarodową), prał brudne pieniądze.
Domniemany szef grupy - Andrzej H. pseud. Korek - został skazany przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, wraz z pięcioma innymi osobami, za przemyt 325 kg kokainy w styczniu 2003 roku. Kontrabanda wartości ok. 80 mln zł przypłynęła z Ameryki Południowej na holenderskim statku do portu w Gdyni. Andrzej H. nie przyznał się do winy i zeznał, że o przechwyceniu narkotyków dowiedział się z telewizji.
Z "Mokotowem" związana była m.in. jedna z najbezwzględniejszych stołecznych grup tzw. "obcinacze placów". Jej członkowie mieli na swoim koncie co najmniej dwadzieścia zgłoszonych uprowadzeń.
Przestępcy działali metodą "na policjanta"; używali elementów umundurowania policyjnego i pojazdów z lampami błyskowymi. Zatrzymywali do "kontroli" auta, którymi jechały wytypowane ofiary. Zdarzały się przypadki wciągania ofiar do furgonetki wprost z ulicy. Z grupą mokotowską współpracowała też działająca m.in. na terenie Konstancina grupa Rafała B. "Bukaciaka".
Autor: kło//rzw / Źródło: PAP, CBŚP
Źródło zdjęcia głównego: KSP