To, że przemoc domowa dotyczy kobiet z marginesu społecznego to mit. Kobiety, z którymi rozmawiała reporterka "Czarno na białym", były bite przez mężów, którzy są prawnikami, rolnikami, policjantami i mechanikami. Kobiety opowiadają, jak przez kilka lub kilkanaście lat nie potrafiły wyrwać się z domowego piekła.
Według różnych szacunków w Polsce, co roku ponad 800 tys. kobiet pada ofiarą przemocy. Wśród nich były cztery kobiety, z którymi rozmawiała dziennikarka TVN24.
"Wydawało mi się, że może faktycznie nic sobą nie reprezentuję"
- Szybko zorientowałam się, że to nie jest miłość. Mąż uderzył mnie na drugi dzień po ślubie - wspomina Agnieszka. 44-latka była bita przez męża-policjanta 12 lat. Mówi, że pewnego razu mężczyzna chwycił ją za włosy i zaciągnął do kuchni. - Dociskał moją głowę do zlewu i mówił: "Zobacz ile tu jest nie pozmywanych naczyń". Do dziś pamiętam te dwie szklanki i trzy łyżeczki - opowiada kobieta. Mówi, że mąż bił ją za wszystko. Za znaleziony włos w łazience, za odbite palce na lustrze, za nie wyprane spodnie, za nie zamiecione schody.
Dociskał moją głowę do zlewu i mówił: "Zobacz ile tu jest nie pozmywanych naczyń". Do dziś pamiętam te dwie szklanki i trzy łyżeczki Agnieszka
W to, co przez kilka lat powtarzał jej mąż, uwierzyła także Irena. - Wydawało mi się, że może faktycznie nic sobą nie reprezentuję. Jak się jest w związku przez tyle lat i ciągle słyszy się to samo, to po pewnym czasie zaczyna się w to wierzyć - tłumaczy żona mechanika, która przemocy domowej doświadczała przez 6 lat.
- Przepychanki, rzucanie czymś we mnie. Potrafił powiedzieć: Czego wyjesz? Jak urodzisz potworka, to zostawisz go w szpitalu - wspomina 39-letnia Irena.
Byłam przekonana, że ponieważ mój mąż miał bardzo ciężkie dzieciństwo, to nie jest jego wina. Nie myślałam o sobie. Zachowywałam się jak typowa żona alkoholika, która ratuje swojego partnera Iwona
Mówi, że nie opuściła męża po pierwszym akcie przemocy, bo wierzyła, że ten w końcu "zrozumie". - Byłam przekonana, że mój mąż miał bardzo ciężkie dzieciństwo, to nie jest jego wina. Nie myślałam o sobie. Zachowywałam się jak typowa żona alkoholika, która ratuje swojego partnera - wspomina Iwona, która obecnie jest w trakcie rozwodu. Tłumaczy, że była święcie przekonana, że uda jej się zmienić męża. - Że kiedyś zrozumie, że moja wielka miłość, poświęcenie wynagrodzą mu to, że nie miał miłości w dzieciństwie - opowiada 33-latka.
Z nożem na męża i teściową
Ekstremalnym przypadkiem jest historia Beaty, która po 20 latach bicia przez męża-rolnika zaatakowała go nożem. Pytana, czy kiedykolwiek partner powiedział jej, dlaczego ją bije lub sama go o to zapytała, mówi, że nie.
49-latka przy okazji kolejnej awantury rzuciła się na męża z nożem. Gdy go raniła, do pokoju weszła teściowa i zaczęła jej ubliżać. - Ona (Beata), będąc w szoku, nie wiedziała co robi. Zabiła teściową, odcięła jej głowę i rzuciła psom - relacjonuje Elżbieta Tarkowska, która zaopiekowała się Beatą.
Mąż 49-latki przeżył. Kobieta została uniewinniona. - Nigdy nie dostała wyroku. Działała w obronie koniecznej - tłumaczy Tarkowska.
"Przebudzenie"
Dostałam właśnie decyzję o umorzeniu śledztwa ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Poczułam się jakby mnie ktoś zgwałcił. Okazało się, że prawo mnie nie chroni. Mówi się: kobiety brońcie się, składajcie skargi. A później dostaje się taki policzek Iwona
Spakować się pomogła jej teściowa. Po drodze do ośrodka pomocy pojechała do przedszkola, skąd odebrała dziecko. Przez pierwszy dzień spędzony w nowym miejscu cały czas płakała. Po odejściu od męża zapisała się na kurs karate. Spełniła swoje marzenie, jakim było zdobycie Kilimandżaro.
Żona prawnika "przebudziła" się, gdy mąż pobił ją tak, że niczego nie widziała. Poprosiła go wtedy, żeby zadzwonił po pogotowie. Całą noc spędziła leżąc na korytarzu. – Chyba musiałam zawiesić się na drzwiach do łazienki, bo rano, kiedy mąż szedł do pracy, powiedział: "Ta kur.. wyrwała drzwi". To było dla mnie takim sygnałem. Nie to, że mnie pobił, ale to, że nie udzielił mi pomocy - wspomina Iwona.
Finał jej historii nie jest szczęśliwy. - Dostałam właśnie decyzję o umorzeniu śledztwa ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Poczułam się, jakby mnie ktoś zgwałcił. Okazało się, że prawo mnie nie chroni. Mówi się: kobiety brońcie się, składajcie skargi. A później dostaje się taki policzek - stwierdza Iwona. 33-latka jest w trakcie rozwodu.
Była już żona policjanta ma podobne doświadczenia. Sprawa o pobicie toczyła się przez siedem lat. Została umorzona ze względu na przedawnienie. – Nie ma takiej opcji – mówi Agnieszka, która z żalem stwierdza, że skazanie w Polsce policjanta jest chyba niemożliwe. Po odejściu od męża wybudowała dom. Pracuje w fundacji pomagającej kobietom doświadczonym przez przemoc domową.
49-letnia Beata czeka na dzieci w ośrodku pomocy w Podlodowie, by powiedzieć dzieciom prawdę o tym, co się stało.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24