Waluty szybują, dolar bije rekordy, złotówka warta jest coraz mniej i widać to wszędzie - w kantorach, na rachunkach i paragonach. Drożyzna daje popalić i nawet jeśli uda się nam kupić coś w cenie takiej jak poprzednio, to szybko okazuje się, że to coś jest mniejsze albo gorszej jakości – zjawisko to nazywa się shrinkflacją i skimpflacją. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wzrost cen każdy widzi. Przedzierającym się przez sklepowe półki mogą przydać się okulary - szczególnie takie, które pomogą dokładnie przyjrzeć się teraz produktom, bo do Polski nadciąga shrinkflacja i skimpflacja.
W dużym uproszczeniu oznacza to, że za tę samą cenę możne dostać coś gorszego lub mniejszego. - W czasach wysokiej inflacji duzi gracze mogą sobie pozwolić na stosowanie tricków w stosunku do konsumentów – mówi ekonomista Michał Pronobis.
Mniejszy lub gorszy produkt za tą samą cenę
- W Polsce jeszcze pewnie niektórzy pamiętają, że kostka masła to było 250 gramów, a teraz 170 gramów, a kto wie, czy zaraz nie będzie mniej. Teraz widzimy na półkach chleby, które mają dużo mniejszą gramaturę niż tradycyjny bochenek, a jak zaczniemy przeliczać na kilogramy, to już wcale to nie jest taka niska cena – podkreśla Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
W praktyce może to oznaczać, że ulubionego masła w kostce będzie mniej. W podobnym opakowaniu za tę samą cenę dostaniemy mniej jogurtu lub śmietany albo okaże się, że napój sprzedawany jest już w mniejszej butelce.
Andrzej Gantner zapytany, czy konsumenci mogą czuć się oszukiwani, odpowiada: - Tylko wtedy, kiedy nie czytają tego, co jest napisane na opakowaniu i tylko wtedy, kiedy gramatura by nie odpowiadała temu napisowi. - Wtedy poniekąd sami siebie oszukaliśmy, bo nie przeczytaliśmy dokładnie, a jeśli producent dał mniej, to wtedy faktycznie on by oszukał i może czekać go sankcja – dodaje.
To nie jest wcale nowe zjawisko. - Nabiera siły, kiedy mamy inflację i kiedy ludzie zaczynają walczyć o utrzymanie swojego poziomu życia – tłumaczy ekonomista prof. Witold Orłowski z Akademii Vistula.
Shrinkflacja i skimpflacja w sklepach
Cięcie kosztów może odbić się też na jakości - to właśnie skimpflacja. - Kupujemy ten sam produkt, ale on jest zrobiony z gorszej jakości półproduktów albo dzwonimy na call center, a tam pracuje mniej ludzi i w związku z tym dłużej czekamy. Usługa niby jest ta sama, w tej samej cenie, ale jest gorszej jakości – wyjaśnia Pronobis.
To może być mniejszy obiad w restauracji bez zmian ceny w karcie albo na przykład przygotowany z gorszej jakości produktów. To może być również większy bałagan na sklepowych półkach i większe kolejki do kasy, bo brakuje pracowników.
- Zauważa się coś takiego i ludzie by się buntowali, ale w czasie inflacji ludzie chcą uczestniczyć w tej grze. Chcemy wierzyć, że nadal nas stać na to wszystko, co poprzednio – mówi Orłowski.
W Polsce producenci żywności już widzą, że znów zaczyna mniej liczyć się jakość, a ważniejsza staje się cena. - Na rynku żywności mamy też szereg zastępników. Mamy masło, ale mamy też miks masła i oleju roślinnego, co masłem nie jest w tym momencie, ale jest to tańszy zamiennik. Okazuje się, że w ciągu ostatnich miesięcy coraz więcej konsumentów kieruje się w stronę produktu tańszego – przyznaje Gantner.
Warto pamiętać, że pod cenami za opakowanie są podane również te na przykład za kilogram. Wtedy produkty łatwiej porównać.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock