W najbliższych dniach Rosjanie powinni wysłać nam pierwszą część materiału dowodowego, jaki zebrali w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem - zadeklarował prokurator generalny Andrzej Seremet w rozmowie z "Polską The Times"
- Oczywiście materiały objęte tajemnicą muszą pozostać tajne, niemniej jednak założyłem, że o pozostałych ustaleniach śledztwa opinia publiczna będzie informowana na bieżąco. I proszę mi wierzyć, tak naprawdę jest. Poza taktycznymi zamierzeniami prokuratury, która musi przesłuchać w Polsce jeszcze pewnych świadków i nie może publicznie informować, o co chce ich pytać, jakie ma plany, to informujemy praktycznie o wszystkim, o czym wiemy - mówił prokurator w rozmowie z gazetą.
W kwestii zapisów czarnych skrzynek, Seremet przypomniał, że jeden z polskich prokuratorów uczestniczył w ich odsłuchaniu na terenie Rosji i jeśli nie wszystkie, to poważną część rozmów prowadzonych w kabinie pilotów zna. Polska prokuratura w momencie, kiedy otrzyma od rosyjskiej prokuratury czarne skrzynki wraz ze stenogramami, podejmie decyzję co do ich upublicznienia.
"Trzymam na wodzy ludzką ciekawość"
Zapytany, czy zna zapisy rozmów w kokpicie, Prokurator Generalny zaprzeczył i odpowiedział, że może od szefa prokuratury wojskowej oczekiwać informacji o postępie śledztwa, ale w akta nie patrzy. - Trzymam na wodzy ludzką ciekawość - zapewnił.
Seremet wierzy, że zanim stenogramy czy czarne skrzynki dotrą do nas, wcześniej ujawni je Międzynarodowa Komisja Lotnicza (MAK) działająca w Rosji. Polska prokuratura podejmie decyzję o ujawnieniu tych zapisów niezwłocznie po ich otrzymaniu od strony rosyjskiej.
Źródło: "Polska The Times"
Źródło zdjęcia głównego: PAP