Prokuratorzy działali prawidłowo, udostępniając akta ze śledztwa stronom postępowania, ich obrońcom i pełnomocnikom - mówił podczas posiedzenia sejmowej speckomisji prokurator generalny Andrzej Seremet. Poinformował, że zarzuty wobec działań prokuratury w tej sprawie są "niezasadne". Dodał, że akta przeglądało 15 osób.
Andrzej Seremet wystąpił w środę na posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Przedstawił informację dot. działania prokuratury w sprawie tzw. afery podsłuchowej i opublikowania akt z tego śledztwa. Posiedzenie speckomisji było niejawne, natomiast prokurator zgodził się na upublicznienie swojego wystąpienia.
Działania podejmowane przez prokuratorów w zakresie udostępnienia akt uznać należy za prawidłowe, a formułowane w mediach pod adresem prokuratury zarzuty dotyczące rzekomo sprzecznego z prawem ujawnienia materiałów z akt śledztwa – za całkowicie niezasadne. Andrzej Seremet
Andrzej Seremet podkreślił, że nie doszło do "przecieku", bo żaden z prokuratorów nie ujawnił żadnych informacji. Tłumaczył, że do akt ze śledztwa - zgodnie z prawem - dostęp miały strony postępowania, ich obrońcy i pełnomocnicy. Dodał, że słusznie też umożliwiono wykonanie fotokopii udostępnionych dokumentów.
- Za nielegalne uznane może zostać jedynie upublicznienie danych ze śledztwa przez osobę, która w sposób zgodny z prawem uzyskała do nich dostęp. Treść decyzji podejmowanych w tym zakresie przez prokuratorów świadczy raczej o rozważnym i przemyślanym procedowaniu w sprawie udostępniania akt, z zachowaniem każdorazowo obowiązujących przepisów - mówił.
Dane wrażliwe w aktach
Seremet zwrócił uwagę, że akta mogły być udostępnione, mimo że zawierały dane osobowe, w tym również dane adresowe i tzw. dane wrażliwe.
- Trudno zresztą wyobrazić sobie, by np. lekarz podejrzany o błąd medyczny nie mógł zapoznać się ze sporządzoną przez innego lekarza kartą choroby pacjenta, choć w takim przypadku można mówić o danych wrażliwych w rozumieniu art. 27 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych - wyjaśniał. Zaznaczył, że kodeks postępowania karnego nie zna podziału na dane wrażliwe i inne dane stanowiące materiał dowodowy.
Prokurator Generalny przypomniał, że przed 8 kwietnia 2015 r. brak było przepisu, który umożliwiałby prokuratorowi lub obligował go do utajnienia danych adresowych świadków, którzy nie skorzystali z możliwości zastrzeżenia adresu. Dodał, iż spośród osób przesłuchanych w śledztwie żadna nie zastrzegła adresu, co pozwoliłoby prokuratorowi na "utajnienie" adresu zamieszkania tej osoby poprzez zamieszczenie go w odrębnym załączniku.
Fakt, iż osoba, która legalnie zapoznała się z aktami, dopuszcza się potem przestępstwa przez ich publiczne rozpowszechnienie, nie może obciążać prokuratora, który udostępnił akta sprawy, podobnie jak będącego w dobrej wierze sprzedawcy noża nie obciąża zbrodnia dokonana przy użyciu tego narzędzia. Andrzej Seremet
Kto przeglądał akta?
Seremet poinformował, że w toku postępowania akta sprawy udostępniono 11 pokrzywdzonym i 11 pełnomocnikom. Ponadto dostęp do nich miało czterech podejrzanych (z których jeden nie skorzystał dotychczas z prawa wglądu z akta) i czterech obrońców podejrzanych.
Jak mówił, obrońcy i pełnomocnicy zapoznawali się z aktami osobiście lub upoważniali do tego aplikantów adwokackich. Łącznie od 25 lutego 2015 r. akta przeglądało 15 osób, z których wszystkie uzyskały zgodę na sporządzenie fotokopii materiału dowodowego.
Dodał, że "prawo dostępu stron do akt postępowania ma istotne znaczenie z punktu widzenia zapewnienia standardu rzetelnego postępowania, w tym prawa do obrony, i wielokrotnie było przedmiotem orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu".
Śledztwo prokuratury
Prokurator generalny podkreślił, że stronom nie zostały udostępnione stenogramy z rozmów zarejestrowanych w restauracjach Sowa & Przyjaciele i Amber Room, które dotychczas nie zostały upublicznione. Nie ujawniano także samych nagrań.
Prokurator przypomniał, że ujawnienie na początku czerwca obszernych materiałów z akt sprawy na stronach internetowych spowodowało natychmiastową reakcję prokuratury. Tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości z prowadzonego śledztwa.
Nagrano 100 rozmów, prokuratura ma 21
Prokurator generalny poinformował, że dotąd w sprawie cztery osoby usłyszały zarzuty. Łukaszowi N. (byłemu kelnerowi w restauracji Sowa & Przyjaciele) i Markowi F. postawiono zarzuty dot. założenia i użytkowania podsłuchów oraz ujawnienia uzyskanych w ten sposób informacji innym osobom. Natomiast Konradowi L. (kelnerowi w restauracji Amber Room) i Krzysztofowi R. zarzucono, że wspólnie i w porozumienia z pozostałym podejrzanymi założyli podsłuchy i zarejestrowali rozmowy toczone we wspomnianych restauracjach.
Jak mówił Seremet, nagranych zostało sto spotkań, w których uczestniczyło ok. 90 osób. Wyjaśnił, że prokuratura zabezpieczyła nośniki z nagraniami 21 spotkań. Przesłuchano 240 świadków.
Ponadto - jak mówił Seremet - dokonano 35 przeszukań i przeprowadzono trzy eksperymenty procesowe; zabezpieczono znaczną liczbę komputerów, telefonów komórkowych, dokumentów i elektronicznych nośników danych. Uzyskano łącznie 19 opinii kryminalistycznych.
Prokurator poinformował, że przeprowadzono ekspertyzy z zakresu daktyloskopii, biologii i informatyki, w tym również w zakresie odzyskiwania utraconych danych.
Ujawniono i opracowano 6283 pliki multimedialne, ustalono 12 domen obsługujących istotny dla sprawy serwer. Uzyskano bilingi oraz informacje dotyczące rachunków bankowych i maklerskich. - zgromadzono materiały o charakterze niejawnym,
Ponadto prokuratura zwróciła się do władz amerykańskich z wnioskiem o międzynarodową pomoc prawną na okoliczności związane z rejestracją domeny i aktywnością użytkowników serwisu internetowego, na którym magazynowane były pliki dźwiękowe zawierające bezprawnie podsłuchane rozmowy.
Autor: db//rzw / Źródło: tvn24