- Teoretycznie istnieje możliwość, że nie będzie aktu oskarżenia wobec Mariusza Kamińskiego - stwierdził prokurator generalny Andrzej Seremet. Informację o przygotowywaniu takiego dokumentu podała tuż przed wyborami rzeszowska prokuratura. Jej szef po wyborach złożył dymisję. - Uprzedził mój ruch - zapewnił Seremet w "Kropce nad i".
Rzeszowski prokurator Robert Kiliański na trzy dni przed drugą turą wyborów ogłosił, że śledztwo ws. Mariusza Kamińskiego w sprawie afery gruntowej zostało zamknięte, a jeszcze w lipcu do sądu trafi akt oskarżenia wobec b. szefa CBA. W środę prokurator podał się do dymisji.
"Prokuratorzy nie mogą ogłaszać tego, co dopiero zrobią"
- Przygotowywałem się do jego odwołania, także za inne zaniechania. Przyspieszył tym moją decyzję – stwierdził Andrzej Seremet. Jak wyjaśnił, wina prokuratora polegała nie na zamieszczeniu informacji o zamknięciu śledztwa, ale na zapowiedzi, że dopiero wyśle akt oskarżenia.
- Gdyby ogłosił, że został sformułowany akt oskarżenia, nie byłoby problemu. Prokuratorzy nie mogą ogłaszać tego, co dopiero zrobią, bo wtedy wpisują się w kontekst polityczny. I pewnie tak to zostało odebrane, mimo że z nikt z prokuratury generalnej nie przejawiał nawet cienia takich sugestii. I tak też ja odbieram zachowania pana Kiliańskiego – zapewnił gość „Kropki nad i”.
Akt oskarżenia dla Kamińskiego "teoretycznie" niepewny
Według niego informacja zamieszczona na stornie rzeszowskiej prokuratury wyglądała jak „coś w rodzaju ostrzeżenia, informacji, która ma dać do myślenia”.
Ponadto, zdaniem Seremeta postępowanie rzeszowskiego prokuratora było „nierozsądne”, bo poinformował jedynie o zamknięciu śledztwa, które w tym momencie wciąż może być ponownie otwarte. – Nie potrafię tego powiedzieć na pewno, ale teoretycznie istnieje możliwość, że nie będzie aktu oskarżenia wobec Mariusza Kamińskiego – podkreślił prokurator.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24