Aborcja selektywna to pojęcie coraz częściej stosowane na Wyspach Brytyjskich. I nie chodzi o selekcję ze względu na choroby, albo wrodzone urazy, ale o płeć. Gdy okazuje się, że ma urodzić się dziewczynka niektóre kobiety wolą usunąć ciążę. I choć mówią o tym wprost coraz częściej słyszą: nie ma problemu.
Aby udowodnić, że aborcja selektywna istnieje, brytyjscy dziennikarze udali się do jednego z gabinetów z ukrytą kamerą. Tam udając parę, która spodziewa się dziecka, powiedzieli, iż chcą usunąć ciężę, ponieważ wiedzą już, że ma się urodzić dziewczynka.
Sugestia selektywnej aborcji nie wzbudziła u ginekolog zdziwienia. Wykonała telefon do zespołu medycznego w państwowej przychodni i podała zmyśloną przyczynę skierowania pacjentki na zabieg.
Aborcje ze względu na płeć są w Wielkiej Brytanii, kraju o liberalnym podejściu do przerywania ciąży, nielegalne. Tymczasem trzy z dziewięciu prowokacji przeprowadzonych w różnych brytyjskich klinikach zakończyły się zgodą na aborcję.
"To niezwykle szokujące"
Jeszcze tego samego dnia, gdy niepokojące wyniki dziennikarskiego śledztwa zostały opublikowane, sprawą zajęło się brytyjskie ministerstwo zdrowia.
Po pierwsze samo to zjawisko jest przestępstwem, pod drugie lekarze łamią prawo, fałszując dokumentację medyczną wymaganą przy procedurze usunięcia ciąży. To niezwykle szokujące. Pilnie się tym zajmiemy Andrew Lansley, minister zdrowia Wielkiej Brytanii
- Po pierwsze samo to zjawisko jest przestępstwem, pod drugie lekarze łamią prawo, fałszując dokumentację medyczną wymaganą przy procedurze usunięcia ciąży. To niezwykle szokujące - mówi Andrew Lansley, minister zdrowia Wielkiej Brytanii. I dodaje: - Pilnie się tym zajmiemy.
Wybieranie ciąży, które mogą przeżyć i tych, które się usuwa jest praktykowane w niektórych państwach azjatyckich. W Chinach, gdzie obowiązuje polityka jednego dziecka, czy Indiach, gdzie pożądany jest męski potomek, który zabezpieczy przyszłość rodziców, aborcja selektywna nazywana jest równoważeniem rodziny.
Nieprzypadkowo dwóch lekarzy zarejestrowanych przez dziennikarzy brytyjskich należy do hinduskiej społeczności.
- To seksistowski i głupi powód, mimo wszystko nie sądzę, aby kolejna odgórna regulacja społeczna, rządowa czy medyczna była w Wielkiej Brytanii konieczna - mówi Kate Smurthwaise, działaczka organizacji proaborcyjnej.
Jednak istnieje ryzyko, że w atmosferze liberalnego podejścia do aborcji odpowiedź na pytanie: ciąża chciana czy niechciana, może uzależnić się od tego, czy to chłopiec czy dziewczynka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24