|

Ciąża, poród, połóg. Jak po tym wszystkim wrócić do łóżka?

Ciąża
Ciąża
Źródło: Shutterstock

Przekonanie o tym, że seksualność ma być piękna i fantastyczna, nie sprawia, że ludzie chcą się kochać. Bo to zabiera energię, której po prostu nie mają. Czasem wystarczy poleżeć obok siebie nago, to już tworzy kontakt, intymność i bliskość - tak psycholożka i seksuolożka Patrycja Wonatowska odpowiada w rozmowie z Katarzyną Gozdawą-Litwińską na pytanie, jak odnaleźć swoją seksualność po narodzinach dziecka.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Katarzyna Gozdawa-Litwińska: Dużo par nie umie sobie ułożyć współżycia po tym, jak urodzi im się dziecko?

Patrycja Wonatowska: To problem, ale na szczęście jest coraz więcej miejsc, gdzie można zdobyć wiedzę, jak sobie z nim poradzić. Widzę zmianę podejścia, nowy trend. W zeszłym tygodniu miałam w gabinecie pacjentkę, która była w 8. miesiącu ciąży i robiła wszystko, żeby doprowadzić do współżycia. Wiedziała, że za chwilę czeka ją poród, potem okres połogu, więc trzeba będzie na jakiś czas zrezygnować z kontaktów seksualnych. Partner był coraz bardziej naciskany i coraz bardziej odsuwał się od niej.

To, co dla mnie jest nowym trendem, nurtem, w który wchodzimy, to wyzwolenie kobiet, które wiedzą, że seks jest ważny. Mają coraz większą świadomość swoich potrzeb i stosują pewien rodzaj presji na partnerze. Gdzieś ci mężczyźni zostają wtedy w tyle, a kobiety zaczynają być rozczarowane, że ich potrzeby nie są spełniane.

Mówi pani o sytuacji, kiedy kobieta jest w ciąży. Libido jest wtedy wysokie. Tymczasem mężczyzna obawia się, żeby nie zrobić dziecku krzywdy.

Niestety nadal zdarza się, że mężczyzna boi się, że może uderzać swoim członkiem w głowę tego małego człowieka. Tu trzeba jasno powiedzieć: nie ma fizycznej możliwości, żeby to się stało. Dziecko znajduje się w macicy, od pochwy oddziela ją wąski kanał szyjki macicy. Penis w momencie penetracji jest tylko w pochwie, nie przedostaje się dalej. Mężczyźni nie muszą się więc w tym zakresie niczego obawiać.

Ale zdarza się też, że to partnerki się odsuwają. Z jednej strony w trakcie ciąży, kiedy obawiają się o bezpieczeństwo dziecka. Ale znowu - kiedy nie ma przeciwskazań medycznych, ciąża nie jest zagrożona, to można bezpiecznie uprawiać seks. Z drugiej strony bywa, i to jest częstsza sytuacja, że kobiety nie chcą współżyć już po urodzeniu dziecka. Wynika to z tego, że cała energia jest wówczas skierowana na dziecko. Pojawia się zmęczenie, niewyspanie, nawał nowych obowiązków i w tym wszystkim często nie ma już czasu, ale też ochoty na dodatkową aktywność, jaką jest seks.

Poza tym staranie się o dziecko sprawia, że część ludzi, zwłaszcza tych, którzy mieli problemy z zajściem w ciążę, kojarzy seks z zadaniowym podejściem, koniecznością zapłodnienia, czyli klasyczną reprodukcją. W ten sposób intymność, bliskość, która wytwarza się podczas kontaktów seksualnych, eksplorowania seksualności, zanika. Siłą rzeczy ludzie wtedy odsuwają od siebie moment powrotu do kontaktów seksualnych.

A potem na świat przychodzi dziecko. Ze względów fizycznych w połogu nie powinno się uprawiać seksu w tym klasycznym ujęciu, czyli dopochwowego. A seks oralny?

Tak, ale tu znowu dochodzimy do pewnych mitów, przekonań, że seks oralny to nie jest seks, że seks to ma być klasyczna penetracja, a seks oralny jest brudny. To wszystko wokół tworzy dodatkowe blokady.

A seks oralny można wtedy uprawiać.

Jak walczyć z tymi uprzedzeniami?

Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to są moje uprzedzenia, czy kieruję się jakimś stereotypem. Bo jeśli ktoś nie chce uprawiać seksu oralnego, źle się z tym czuje, to nie powinien się zmuszać. Ale czasem wystarczy się przełamać, spróbować i odpowiedzieć sobie na pytanie, po co uprawiam seks. Jeśli ma on między innymi dawać przyjemność, a seks oralny tę przyjemność w większości przypadków daje, czasem trzeba się na niego po prostu otworzyć.

Czy jeśli poród był bez komplikacji, a ciało szybko się zregenerowało, to szybciej się wraca do współżycia?

Trochę tak jest. Doświadczenia związane z porodem są bardzo specyficzne. W swojej praktyce zawodowej obserwuję, że dla części kobiet, szczególnie dla tych, które są nacinane podczas porodu, którym pęka krocze albo odbyt, to jest nowy etap oswojenia się ze swoją seksualnością i cielesnością. Obserwuję też, że kiedy zaburzona jest przestrzeń dookoła, bo kobieta musi bardzo na siebie uważać, zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń, pracy, musi leżeć, bo ciąża jest zagrożona, to sprawia, że podejście do ciała staje się bardziej przedmiotowe niż podmiotowe. Dużo trudniejsza może być wtedy chęć wejścia w seksualność, która wymaga zaangażowania, odsłonięcia siebie.

Dodatkowo utrudniające są sytuacje, do których dochodzi podczas samego porodu albo po porodzie, czyli to, jak kobiety są czasem traktowane w szpitalach albo kiedy przychodzą do gabinetu ginekologicznego. Jedna z moich klientek usłyszała od lekarza wyrzut, że jest nieogolona. Innej lekarz powiedział, że jest tak ponadrywana, że krocze nie wróci do swojego poprzedniego wyglądu i formy. I dopiero w momencie, kiedy poszła do kolejnego lekarza, nagle się okazało, że wystarczyła delikatna plastyka. Jedna z kobiet mówiła mi o tym, że musiała przechadzać się po korytarzu szpitalnym w zwiewnej, pozbawionej intymności koszulce, przy jakieś kroplówce. Miała świadomość tego, że wokół są inni ludzie, że ci ludzie mogą ją obserwować, że musi się zakrywać, bo chciała zachować granice. Oczywiście to nie jest tak, że takie sytuacje są normą, ale występują i potrafią wyrządzić psychice i poczuciu własnej wartości krzywdę.

"Doświadczenia związane z porodem są bardzo specyficzne"
"Doświadczenia związane z porodem są bardzo specyficzne"
Źródło: Shutterstock

A jeśli się zdarzają, to powodują traumę, która rzutuje na życie seksualne?

Zdecydowanie tak. Bo tak jak mówię - to często odbieranie kobiecie podmiotowości. Druga kwestia to traktowanie pochwy jako biorącej udział w reprodukcji, ale nieprzeznaczonej później już do niczego innego - i tu myślę zwłaszcza o lekarzach. W gabinecie słyszę, że kobietom przeszkadza takie zmedykalizowane podejście, pozbawione szerszego spojrzenia, że ciało służy też do czerpania satysfakcji z kontaktów seksualnych.

Kobiety potrzebują wsparcia i dostarczenia wiedzy od medyka, medyczki. Czasem jest im trudno samym zapytać. Kiedy idą do ginekologa, potrzebują, żeby powiedział na przykład, że mogą wracać do współżycia po połogu, czyli po sześciu tygodniach od porodu. A wcześniej, żeby lekarz wyjaśnił, że jest coś takiego jak ochrona krocza podczas porodu, ale nie jest to jedyna możliwość, bo w części przypadków lepsze jest kontrolowane nacięcie krocza. Niech lekarz wytłumaczy, jakie są do tego wskazania. Że może to uchronić na przykład przed pęknięciem odbytu. Poza tym niech kobieta wie, ile będzie wracała do sprawności po ciąży, fizycznej i seksualnej, że może odczuwać dyskomfort przy współżyciu. Chodzi o to, żeby kobieta miała świadomość różnych opcji. A z relacji pacjentek wiem, że często jest tak, że są stawiane przed faktem dokonanym. Wtedy ta intymność, szczególnie kiedy jest się dorosłą, dojrzałą kobietą, jest narażona na spore naruszenia.

Jakie bariery musi pokonać kobieta, która jest już po okresie połogu? Ginekolog jej mówi, że może współżyć, a ona czuje strach przed bólem albo ogromne zmęczenie i może nie wygląda już tak atrakcyjnie jak kiedyś?

To, nad czym ja bardzo często z taką kobietą pracuję, to redefinicja pewnych rzeczy. Bo faktycznie ciało się zmienia, niektóre rzeczy, jak nabrzmiałe, bolące piersi czy obwisły brzuch trudno jest przyjąć, oswoić. Staramy się wówczas na przykład poszukać pozycji, które nie przynoszą bólu. To wszystko jest o tyle trudne, że ta młoda mama odczuwa bardzo często presję bycia doskonałą, nieomylną, zorganizowaną, szczególnie przy pierwszym dziecku. Dlatego bardzo często uczymy się z tymi kobietami odpuszczania.

Dom nie musi być perfekcyjnie posprzątany, codziennie rano nie trzeba robić makijażu, a dziecko nie zawsze będzie miało wyprasowaną bluzkę. Z kolei z mężczyznami uczymy się rozmowy. Po narodzinach dziecka jest bardzo dużo obowiązków, a bardzo mało czasu na to, żeby powiedzieć sobie o trudnościach. Wszędzie słyszymy, że to piękny, fantastyczny okres, a zwykle jest po prostu bardzo trudno. Czasami trudno jest przyznać się przed sobą, że miało być pięknie, a jest się totalnie zmęczonym.

Więc poszukujemy z parami takiej przestrzeni na niedoskonałość. Skupiamy się nie na tym, żeby założyć seksowną bieliznę, ale poszukujemy tego, czego dana osoba najbardziej potrzebuje. Czy to jest bliskość, intymność? A jeżeli tak, to czy ma być taki czy inny dotyk, a może w ogóle taka osoba nie chce być dotykana? Chodzi też o to, żeby te rzeczy wypowiedzieć. Bo często pary skupiają się na rzeczach praktycznych, logistycznych - co, kiedy, jak zrobić z dzieckiem. A zapominają mówić o tych innych, jak na przykład potrzeba czułości. Stąd rodzą się trudności.

Większość kobiet po porodzie karmi piersią. Żeby to było możliwe, ciało produkuje prolaktynę, ale ten hormon wpływa z kolei na libido i zmniejsza się ochota na seks.

Tak, ale trzeba tu rozróżnić dwie sprawy. Bo faktycznie, kiedy kobieta karmi piersią, to libido może być mniejsze. Jednak ochota na seks powinna stopniowo wracać. A już zwłaszcza po 6. miesiącu, kiedy dziecku rozszerzamy dietę i mleko matki nie jest jedynym pokarmem. Kiedy przed narodzinami dziecka libido było bardzo wysokie, a po porodzie w ogóle go nie ma, to warto iść do specjalisty. Zrobić dodatkowe badania, bo przyczyna tego może być medyczna.

A jeśli nie jest?

To warto przyjrzeć się temu, jak wygląda dzień tej kobiety. Przeciążenie, stres, duża ilość kortyzolu hamuje libido. Może kobieta się nie wysypia, może bierze na siebie większość obowiązków i wystarczy zmienić ich podział, część oddając mężczyźnie, albo poprosić o pomoc rodzinę.

Karmienie piersią to też suchość pochwy, to też nie sprzyja komfortowemu współżyciu.

Tu akurat odpowiedź jest bardzo prosta - wystarczy dobry lubrykant.

A jeżeli kobieta potrzebuje spokoju, a mężczyzna zaspokojenia i naciska na to?

To model, który dosyć często pojawia się w relacjach. Ale pojawia się dlatego, że nadal jesteśmy uczeni, że pożycie seksualne ma się odbywać pomiędzy dwojgiem aktywnych wobec siebie ludzi, czyli że najczęściej musi nastąpić penetracja. W momencie, kiedy ona nie następuje, to znaczy, że osoba jest niezaspokojona. Dopiero w gabinecie ci ludzie dowiadują się, że na przykład to, że ja leżę obok drugiej osoby, która będzie się masturbować, to też jest bycie razem i budowanie intymności.

I to jest dla nich zupełnie nowa rzecz. Czasem, na początku, w ogóle się z tym nie zgadzają i jak najbardziej mają do tego prawo.

Staramy się znajdować właśnie te różne inne możliwości - wykorzystanie gadżetów erotycznych, seks oralny, kiedy to kobieta zaspokaja partnera, ale też z uwzględnieniem i wyznaczeniem granic. Chodzi o komunikat, który będzie jasno pokazywał, na jaki kontakt seksualny mam ochotę, a na jaki nie jestem jeszcze gotowa. Jeśli dwie osoby tego chcą, to nie ma nic złego w tym, że ktoś, mając wyższe potrzeby seksualne, będzie się masturbował, trzymając partnera za rękę. Ale to nie jest tak bardzo popularne, bo wokół samej masturbacji też narosło wiele nieprawdziwych przekonań…

Libido w czasie ciąży jest wysokie, podczas karmienia piersią - spada
Libido w czasie ciąży jest wysokie, podczas karmienia piersią - spada
Źródło: Shutterstock

No właśnie, czy w Polsce to nie jest tak, że jeśli seks, to po bożemu? A tu pani mówi o masturbacji. Ludzie się po prostu wstydzą.

I dlatego też między innymi tworzą się właśnie takie trudności na zasadzie: ja mam potrzeby seksualne, a ty masz je zaspokoić, bo samodzielnie nie umiem o nie zadbać. Ale to jest przemocowe i przekraczające granice. A jeżeli będziemy je przekraczać, to druga osoba będzie się zamykać.

Mam wrażenie, że bardziej zawsze się patrzy na powrót do współżycia z perspektywy kobiety, a gdzieś na boku zostawiamy mężczyznę. Dla niej bardzo wiele się zmieniło - jej ciało, jej rola. Dla niego teoretycznie na świat po prostu przyszło dziecko. Jednak z drugiej strony on nagle stał się "numerem dwa".

To jest jedna z bardziej istotnych kwestii. O ile wcześniej partnerzy zwracali uwagę na swoje potrzeby, o tyle teraz często schodzą one na dalszy plan. Tu bardzo ważna jest dojrzałość.

To naturalne, że dziecko wskakuje na pierwszą pozycję, bo jest bezbronną istotą, która wymaga naszego stuprocentowego zaangażowania. Dobrze jest się przygotować na ten moment jeszcze przed jego przyjściem na świat. Porozmawiać o naszych obawach, o tym, że mogą się zmienić priorytety, ale też zapewnić, że cały czas się kochamy i jesteśmy dla siebie ważni. 

A jak wcześniej zabraknie takiej rozmowy, to mężczyzna, który czuje, że zszedł na drugi plan i jest mu z tym źle, powinien powiedzieć o swoich uczuciach. Rozmowa wiele ułatwia, wyjaśnia. Kobieta, która jest przytłoczona nadmiarem obowiązków, może po prostu nie mieć świadomości tego, że jej partner ma z czymś problem.

Na dodatek kobieta nie ma ochoty na jego dotyk, bo jej potrzebę bliskości zaspokaja dziecko.

Miałam pary, które mówiły: "tylko niech nam pani nie mówi, że mamy teraz spędzić ze sobą piękny czas i dotykać się piórkiem, bo to zupełnie się u nas nie sprawdzi". Wtedy zadawałam im po prostu pytanie: czego tak naprawdę byście potrzebowali? I nagle okazywało się, że ich oczekiwania się od siebie różnią. Bo kobieta jest "wydotykana" i znowu to ciało jest bardziej przedmiotem niż podmiotem, bo służy głównie dziecku, a nagle przychodzi partner, który jeszcze chce się przytulać. I wtedy trzeba powiedzieć "stop", bo wypowiadanie takich rzeczy na głos pomaga w identyfikowaniu wspólnych potrzeb.

Nasze postrzeganie seksu w pewien sposób zdominowały przekonania społeczne?

Oj, bardzo. Proszę zauważyć, że kobieta, która lubi szybki seks, jest określana jakoś. Mężczyzna, który lubi szybki seks, jest określany jakoś. Jeszcze inaczej mężczyzna, który lubi długi, namiętny seks i tak dalej i tak dalej… Z jednej strony to jest jakieś kształtowanie naszej rzeczywistości i próba nazywania tego, co nas otacza, ale z drugiej strony to bardzo ograniczające. Seks to nie są tylko te piękne, romantyczne uniesienia, które trwają całymi godzinami. To może być naprawdę trzyminutowy seks w łazience na pralce i wtedy też będzie w porządku.

Jak kobieta, która znalazła się w roli matki, która stworzyła swój obraz na nowo, ma pomieścić w nim rolę kochanki?

Ale tu nie trzeba robić dodatkowego miejsca. Można być wspaniałą matką i doskonałą kochanką. To, jak siebie postrzegamy, zależy tylko od nas. Nie jest tak, że kiedy kobieta staje się matką, to musi teraz myśleć tylko o dziecku. Ona ma myśleć też o sobie, bo szczęśliwa, spełniona matka to szczęśliwe dziecko.

Słyszy pani od kobiet, że nie umieją mówić "nie"?

Często. Duża presja spoczywa na barkach kobiet - pamiętaj, że to ty jesteś po porodzie, że to ty będziesz musiała wyznaczyć moment powrotu do życia seksualnego. Pojawiają się myśli - nie mogę za długo odmawiać, bo znajdzie sobie inną. Z kolei jak ulegnę presji i wrócę do współżycia mimo braku ochoty, to zrobię to wbrew sobie. Myślę, że bardzo tu widać brak edukacji seksualnej, czyli brak umiejętności kreowania swojej seksualności, ale też dopuszczenia do siebie tego, że moja seksualność jest zmienna. Że możemy się masturbować, pozostając w szczęśliwych monogamicznych związkach.

Jak długo kobieta może mówić "nie", a kiedy powinna dostrzec, że jest problem, z którym trzeba iść do specjalisty - psychologa, uroginekologa?

Mówi się o okresie sześciu tygodni. Jeżeli po tym czasie jest bardzo silne "nie" albo jest próba, a czujemy ból, albo występuje nietrzymanie moczu, to jest taki moment, żeby się zastanowić, czy wszystko jest okej. Jeśli to będzie się przeciągać do trzech miesięcy, to ja bym się zastanowiła, co jest tego przyczyną. Bo to może być zwykły strach, żeby się znowu zaangażować w życie seksualne, być może strach przed kolejnym dzieckiem. Może potrzebna jest edukacja o tym, jak się skutecznie zabezpieczać, może wizyta u ginekologa, żeby dopasować antykoncepcję. Warto sprawdzić, co się dzieje. Ale też to nie jest tak, że po trzech miesiącach każda kobieta musi wskakiwać w seksowne ciuszki.

Panowie zdradzają?

Zdradzają. Ale to też wynika z braku rozmowy między ludźmi. Komunikowania o swoich potrzebach - na przykład czuję, że spadłem na dalszy plan, nie masz dla mnie czasu. A zdrada, uprawianie seksu z inną osobą, to sposób na to, żeby być blisko i poczuć znowu intymność z drugim człowiekiem. Seksem sobie sporo rekompensujemy. Tam jest dużo rzeczy, które dostajemy - bliskość, kontakt, przytulenie, zaangażowanie.

Ciąża
Ciąża
Źródło: Shutterstock

Czyli w zdradzie nie chodzi tylko o kontakt seksualny, ale też o to, żeby ktoś po prostu o mnie zadbał?

Absolutnie tak. Bo to jest kwestia tych wszystkich doświadczeń. Panowie też obserwują, że kobieta, żona cały czas dotyka tylko dziecka. Wtedy może się pojawić zazdrość. Ale znów mamy tu stereotyp, że jeśli mężczyzna powie, że chce przytulenia, to będzie niemęski. Nie rozmawia się o emocjach i zdrada jest właśnie tego pokłosiem.

Myślimy o seksie i mówimy kobieta i mężczyzna, ale pojawia się przecież trzeci człowiek. I to dziecko jest non stop, a jeszcze jak jest "nieodkładalne"… Co robimy, uprawiamy seks przy dziecku?

Przecież często uprawia się seks przy nastoletnich dzieciach, które są za ścianą. Więc może być tak, że dziecko jest wymówką. Warto się wtedy zastanowić, co może być faktycznym problemem. Może niekoniecznie chodzi o to, żeby dziecko nie słyszało. Można przecież wyjść do łazienki, uprawiać seks na pralce, w wannie. Może chodzi na przykład o strach przed powrotem do współżycia, bo była długa przerwa i rodzą się obawy o to, czy aby na pewno wszystko jest z narządami płciowymi w porządku, czy podoła się oczekiwaniom. Poza tym dużo kobiet mówi o obawach przed takim zjawiskiem, jak luźna pochwa po porodzie, boją się, że przez to seks nie będzie satysfakcjonujący. Ale najczęściej są to tylko obawy, a jak problem faktycznie występuje, to są różne ćwiczenia, na przykład na mięśnie dna miednicy, a w ostateczności zabieg operacyjny.

Jak zdjąć z siebie presję, sprawić, żeby życie seksualne było satysfakcjonujące, fajne?

Zadać sobie pytanie, po co uprawiam seks. Jeśli chodzi o bliskość, intymność, to czy można sobie w jakiś inny sposób tego dostarczyć. Co jeszcze sprawia, że jestem blisko i intymnie z drugą osobą i zacząć od tych innych rzeczy. Zapominamy czasem, że ta seksualność jest trochę jak dawanie prezentów.

Żeby sprawić komuś przyjemność, nie musimy wydać wszystkich oszczędności, czasem wystarczy coś od serca. 

I w seksualności o to chodzi. Wyobrażenie, że to ma być niesamowite, superromantyczne, ze świecami i wszystkim, jest ślepym zaułkiem. Seks ma być fajnym doświadczeniem, więc im więcej wprowadzimy do niego humoru, zaangażowania w drugą osobę, tym bardziej będziemy go chcieć.

A nie jest tak, że te oczekiwania tak strasznie nam rosną?

O oczekiwaniach to by można było całe tomiszcza pisać. A potem przychodzą ludzie, którzy mówią, że już nie mają ochoty myśleć nawet o seksie, bo jest go za dużo. Czują się nim zbombardowani, przytłoczeni. Nie mamy granic, nie umiemy ich stawiać. Idziemy od skrajności do skrajności. Albo nie myślimy o seksie, albo mamy o nim myśleć cały czas. A czasami trzeba znaleźć złoty środek. Miejsce, w którym zaakceptujemy seksualność na etapie, na jakim obecnie jest. Nie chodzi o dążenie do spełnienia społecznych oczekiwań, a pobycie ze swoim własnym. Zamiast zmieniać siebie lepiej realizować siebie.

Czyli przygotować się na ten moment, kiedy kobieta jest po porodzie. Powiedzieć sobie, że seks się cały czas zmienia, ewoluuje, bo i my się zmieniamy?

Dawanie sobie przestrzeni na zmienność. Dzisiaj może być tak, ale jutro będzie inaczej. W wieku 20 lat seks będzie inny niż w wieku 30 lat, a co dopiero po 50. Zmieni się po pierwszym, drugim, trzecim dziecku. Ta świadomość ściąga presję.

Co pani słyszy w gabinecie? Z czym przychodzą ludzie?

Dość często pojawia się ból, ale też zmęczenie. To jest element, który ludzi mocno odciąga od ich seksualności. A przekonanie o tym, że ta seksualność ma być piękna i fantastyczna, nie sprawia, że ludzie chcą się kochać. Bo to zabiera energię, której po prostu nie mają. Czasem wystarczy poleżenie obok siebie nago - ludzie często nie wpadają na takie banalne rzeczy - a to już tworzy ten kontakt, intymność i bliskość.

Jednocześnie mam poczucie, że nie można zapomnieć o seksie, bo to on buduje zdrowy, spełniony związek, że jest po prostu potrzebny.

Tylko trzeba mieć świadomość, że ten seks ma być częścią związku, a nie absolutnie koniecznym elementem. To tak jak randki - lubimy na nie chodzić i lubimy, jak jest miło i sympatycznie. Ale czasami randka jest zwykłym wyjściem do parku w dresie i to może być fajna sprawa, a czasami będzie tak, że będę mieć wystrzałową sukienkę i czuć się jak milion dolarów. Więc ta różnorodność i zmienność tego, co może się wydarzyć w życiu, to piękny element naszej seksualności. I to jest fajne.

Czytaj także: