Sejm skierował projekt nowelizacji ustawy o mediach publicznych do dalszych prac w komisjach. Za wnioskiem o odrzucenie ustawy w całości głosowało 152 posłów, przeciw 228, wstrzymało się 30 osób. Głosowanie nad nowelizacją ustawy poprzedziła gorąca dyskusja.
Opozycja krytykowała głównie likwidację otwartych konkursów do zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych. Kluby parlamentarne PO, PSL i Nowoczesnej wniosły o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji. Jednak Sejm nie przychylił się do wniosku - projektem w środę rano mają się zająć połączone komisje: kultury i środków przekazu oraz energii i skarbu państwa.
"Przywrócenie mediów publicznych Polakom"
Występująca podczas debaty w imieniu PiS Elżbieta Kruk powiedziała, że jej partia chce odbudowy znaczenia mediów publicznych poprzez uzdrowienie struktur organizacyjnych, sposobu funkcjonowania oraz ich wzmocnienie finansowe, co ma służyć "przywróceniu mediów publicznych Polakom". - Dziś w Polsce stanu mediów zwanych publicznymi nie można uznać za zadowalający, i to jest delikatne określenie - powiedziała Kruk. Jej zdaniem "rozdźwięk między uznanym i pożądanym standardem mediów publicznych, a obecną rzeczywistością jednostek publicznej radiofonii i telewizji jest bardzo głęboki, zwłaszcza w przypadku TVP". - Zamiast sprzyjać kształtowaniu się opinii publicznej przez dopuszczanie do głosu i konfrontowanie różnych punktów widzenia i argumentów na równych prawach, lansuje się swoistą opinię medialną. W opinii tej, fałszywie przedstawianej jako opinia publiczna, jest z góry ustalone, które ideologie, orientacje polityczne, poglądy oraz rodzaje wrażliwości społecznej i etycznej są normalne czy poprawne - nota bene w ostatnim czasie są nimi te, które nie zyskały poparcia większości wyborców - które zaś stanowią odchylenie od tak ustalonej normy i jako takie mają przedstawiane jako podejrzany margines – mówiła Kruk. Zarzuciła publicznemu radiu i telewizji, że dobiera tematy tak, że "trzeciorzędne spory przesłaniają to, co decyduje o bycie milionów polskich rodzin, o szansach młodego pokolenia i szansach naszego kraju". - Etos zakorzeniony w chrześcijaństwie oraz polskich tradycjach wolnościowych i niepodległościowych jest spychany na margines lub dyskredytowany, a nobilitowane są ideologiczne i obyczajowe mody nieakceptowane przez większość społeczeństwa - powiedziała posłanka PiS.
"Napad pod osłoną nocy"
Zdaniem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO) nowelizacja nie ma nic wspólnego z zapowiadaną rewolucją w mediach publicznych, która miała wzmocnić je finansowo i zapewnić realizację ich misji. - W zamian mamy normalny napad pod osłoną nocy, w którym chodzi jedynie o zmianę władz mediów. Zwyczajnie oddajecie media publiczne ministrowi skarbu, który bez jakichkolwiek reguł, zasad, konkursów czy jawności, będzie mianował sobie rady nadzorcze i zarządy - mówiła posłanka PO. Zwróciła również uwagę, że nowelizacja nie wprowadza zasad odwoływania członków władz mediów. Jej zdaniem nowe przepisy nie są też zgodne z prawem Unii Europejskiej. - To nie jest ustawa zgodna z prawem UE (...) wszystkie możliwe instytucje europejskie się odezwały i prosiły o zaprzestanie jej procedowania. My tego nie zrobimy, bo wiemy, że nie słuchacie tego typu głosów. Pod osłoną tej nocy likwidujecie media publiczne i wprowadzacie media państwowe, a prawdę powiedziawszy partyjne - mówiła posłanka, składając wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
"Kadrowa ustawka"
W podobnym tonie wypowiadali się posłowie Nowoczesnej. Grzegorz Furgo nazwał proponowaną przez PiS nowelizację "kadrową ustawką, mającą dać pracę sprawdzonym towarzyszom". - Obiecywano nam przecież drugie BBC. Okazało się jednak, że do Sejmu wpłynął projekt, który nie importuje do Polski wzorców BBC, ale importuje putinowskie wzorce z "Russia Today". To ustawa o zatrudnianiu kolegów w spółkach mediów publicznych - stwierdził. Posła Furgę niepokoiły szczególnie przepisy likwidujące otwarte i jawne konkursy, za pomocą których dotąd wyłaniano władze mediów publicznych. - Przyszły prezes nie musi mieć prawie żadnych kompetencji, prócz oczywiście przychylności ministra. Likwiduje się wszelkie zapisy mówiące o jego kompetencjach w zakresie zarządzania, czy znajomości radiofonii i telewizji - podkreślił Furgo, wnioskując o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
"Zostawiliście media publiczne na łup PiS-owi'
Z kolei jego partyjny kolega Michał Stasiński, zwrócił się do posłów Platformy Obywatelskiej, których poprosił o skromność w kwestii wypowiadania się nt. mediów publicznych. - Media publiczne w obecnym kształcie to skutek waszego wieloletniego zaniechania, lenistwa, braku charakteru, inicjatywy i odwagi politycznej. Zostawiliście media publiczne na łup PiS-owi - ocenił. Krzysztof Mieszkowski (Nowoczesna) pytał PiS i premier Beatę Szydło, czy nie boją się, że za chwilę wejdziemy prostą drogą do dyktatury. - Czy nie boicie się, że za chwilę będziecie chodzić kanałami, telewizyjnymi? - zapytał Mieszkowski. Posłanka Andżelika Możdżanowska z PSL również była zdania, że w nowelizacji chodzi wyłącznie o obsadzenie stanowisk w mediach publicznych. Według niej, jedyną instytucją kontrolującą takie media, będzie biuro PiS. "W czym przeszkadza wam jawność i otwartość? Skąd będą pochodzić nowi prezesi, z teczki z Nowogrodzkiej? To miała być dobra zmiana, ale od 10 lat nie zmieniło się nic. Ta ustawa to kolejna destrukcja i bubel" – mówiła Możdżanowska, wnosząc o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
"Brutalnie szczery" projekt
Z kolei Robert Winnicki z Kukiz'15 zaznaczył, że projekt PiS "jest brutalnie szczery, ponieważ media publiczne w Polsce zawsze były mediami rządowymi". - Ten projekt czyni media publiczne wprost mediami rządowymi. Gorsze niż teraz te media być nie mogą. Gorsze niż teraz, kiedy panuje w nich "urbanowa" propaganda firmowana twarzą Tomasza Lisa. To są media antypolskie, takimi je uczyniła Platforma Obywatelska - mówił Winnicki. Zaznaczył też, że jego klub czeka na projekt wprowadzający media prawdziwie narodowe, które "będą służyć narodowi, a nie jednej partii". Projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji wpłynął do Sejmu w poniedziałek wieczorem. To - jak powiedział wiceminister kultury odpowiedzialny za reformę mediów Krzysztof Czabański - pierwszy krok zmierzający do "naprawy mediów publicznych". W drugiej kolejności, w marcu lub kwietniu, PiS chce uregulować strukturę mediów - przekształcając je ze spółek w instytucje kierowane jednoosobowo przez dyrektorów - i zmienić sposób ich finansowania przez zastąpienie abonamentu opłatą audiowizualną ponoszoną przez wszystkich podatników.
Ustawa medialna
Projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, którym zajmuje się Sejm, zakłada m.in. wygaśnięcie mandatów dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej oraz Polskiego Radia z chwilą wejścia w życie zmian, zmniejszenie liczebności rad nadzorczych spółek medialnych, a także powoływanie ich nowych organów przez ministra skarbu państwa "do czasu wprowadzenia nowej organizacji mediów narodowych". To pierwszy - jak powiedział wiceminister kultury odpowiedzialny za reformę mediów Krzysztof Czabański - krok zmierzający do "naprawy mediów publicznych". W drugiej kolejności, w marcu lub kwietniu, PiS chce uregulować strukturę mediów - przekształcając je ze spółek w instytucje kierowane jednoosobowo przez dyrektorów - i zmienić sposób ich finansowania przez zastąpienie abonamentu opłatą audiowizualną ponoszoną przez wszystkich podatników.
Autorzy projektu chcą, aby nowe przepisy weszły w życie w dniu ogłoszenia noweli w Dzienniku Ustaw.
Autor: dln / Źródło: PAP, TVN24