377 głosów za, 54 przeciw, 20 wstrzymujących się - przeszedł wniosek SLD o samorozwiązaniu Sejmu. Po głosowaniu marszałek Ludwik Dorn podpisał uchwałę o skróceniu kadencji Sejmu.
Głosowanie poprzedziła burzliwa debata.
Uzasadnienie wniosku o samorozwiązanie Sejmu autorstwa SLD nie było miłą lekturą dla Prawa i Sprawiedliwości. W przerywanej niezbyt silnymi brawami (głównie z lewej strony sali) ciszy Szmajdziński wystawił druzgocącą ocenę PiS. Choć nie tylko - oberwali także koalicjanci za "współodpowiedzialność za permanentny kryzys, kompromitację i zniszczenie życia publicznego".
PiSowi dostało się także za autorytaryzm, "branie za twarz" opozycji i obywateli, "zmasakrowanie" polskiej pozycji międzynarodowej, klerykalizm, "chodzenie na pasku" o. Tadeusza Rydzyka oraz za pogardę dla prawa, "prowokacje, insynuacje, pyskówki i wyzwiska". - Czas przerwać pasmo szaleństw rządu Jarosława Kaczyńskiego. To prostytuuje życie publiczne - uzasadniał polityk.
Również PO nie jest, zdaniem SLD, bez winy. - Chcieliśmy konstruktywnego wotum nieufności, nowego rządu i komisji śledczych. Pokazałoby to prawdziwą twarz PiS, twarz bez kominiarki. PO odrzuciło jednak ten scenariusz. Wolała wziąć na siebie odpowiedzialność za narzucone warunki Prawa i Sprawiedliwości - mówił Szmajdziński.
- Kończcie waszmościowie, wstydu oszczędźcie. Teraz już wiemy, co jest czarne, a co białe, i żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że jest inaczej - podsumował, parafrazując slynne expose premiera Szmajdzinski.
Tusk: przyjmujemy kapitulację PiS - Zebraliśmy się tu dziś, aby przyjąć bezwarunkową kapitulację Jarosława Kaczyńskiego i PiS - partii, która wygrała wybory, ma największy klub w Sejmie, a mimo to po dwóch latach rządów wywiesza białą flagę - mówił szef PO, uzasadniając wniosek Platformy o samorozwiązanie Sejmu.
- PiS podnosi dzisiaj ręce do góry, mówi: "przepraszamy, nie potrafimy, poddajemy się" - mówił Tusk. Zarzucił rządowi i partii rządzącej bankructwo idei Solidarnego Państwa, "złamanie elementarnej solidarności międzyludzkiej" i "sprzedaż idei Solidarności". Skrytykował "najdroższą administrację III, a w ocenie PiS również IV RP", "rozpasanie władzy gardzącej zwykłym człowiekiem".
- Blichtr władzy, a w tle pielęgniarki, którym wykręca się ręce, bo chcą mieć kilkadziesiąt złotych więcej - to jest wasza solidarność - mówił szef Platformy.
Według Tuska tylko wybory są wyjściem z kryzysu, i PO zrobi wszystko, żeby do nich doprowadzić. - Spędziłem w tym celu cztery godziny u prezydenta - to świadczy o mojej determinacji - zauważył.
Kurski: zazdrościcie nam sukcesów - Wniosek o samorozwiązanie nie jest kapitulacją - zapewniał Jacek Kurski (PiS). - Polska ma dobry rząd, a złożenia wniosku o samorozwiązanie Izby wymagały reguły demokracji i zasady uczciwości - przekonywał. Słowom Kurskiego towarzyszyły oklaski partyjnych kolegów i gwizdy reszty sali.
- Wy nam po prostu strasznie zazdrościcie sukcesów - stwierdził Kurski. Wymienił: likwidacja WSI, walka z przestępczością, powstanie CBA (tu rozległy się śmiechy i gwizdy), dezubekizacja, polityka prorodzinna, podwyżki dla lekarzy i twarda polityka zagraniczna.
Później dostało się opozycji, zwłaszcza SLD. - Udało nam się ukrócić wszechwładzę postkomunistycznych klik. O reformach PiS, zwłaszcza polityki rodzinnej, Kurski mówił "to zderzenie autentycznej wrażliwości społecznej z kawiorową wrażliwością SLD. Zderzenie Polski komuno-liberalnej z solidarną". PO - "opozycja totalna" - też, według Kurskiego, nie jest bez winy.
- Ale wytrzymamy te wszystkie ataki, bo taka jest cena za naruszenie ciemnych interesów i likwidacje patologii - podsumował poseł PiS.
"Kłamca, kłamca, kłamca" W poprzedzającej głosowanie debacie największy show wśród przedstawicieli klubów zrobił Roman Giertych (LPR). Uzbrojony w statystyki głosowań wytknął sprawozdawcy wniosku PiS Jackowi Kurskiemu kłamstwo w przypisywaniu PiS ulgi prorodzinnej (jak udowodnił, tylko jeden poseł partii Jarosława Kaczyńskiego za tym głosował), mundurków i becikowego. – To tak jakby rząd Belki przypisał sobie to, że za ich czasów wybrano Benedykta XVI - stwierdził.
- Przypisał pan PiSowi reformę edukacji, mundurki (śmiech sali) - a ja mam tutaj głosowanie w sprawie mundurków. Jak głosował klub PiS? - pytał Giertych. I zaraz sam sobie odpowiedział: - Za: 68, przeciw: 61. Patrzę, jak pan głosował, panie pośle - i głosował pan przeciw - przyszpilił oponenta szeroko uśmiechnięty lider LPR.
To tak jakby rząd Belki przypisał sobie to, że za ich czasów wybrano Benedykta XVI Roman Giertych o zasługach rządu PiS
- Kłamca, kłamca, kłamca – skandowali posłowie. Kurski starał się zachować kamienną twarz. Gdy Giertych skończył poseł PiS wszedł na mównicę ze sprostowaniem. – Pan Giertych przemawiał tak, jakby to był jego ostatni raz – odciął się Kurski. – A ja nie powiedziałem, że PiS wprowadził te ustawy, tylko że za rządów PiS - tłumaczył. Głosowanie "mundurkowe" uzasadniał pomyłką sprawozdawcy.
- Panie pośle, ale pomyliliście się też w Senacie - dokonał finalnego ciosu Giertych. - I to jest tak samo prawdopodobne jak to, że 11 września dwa samoloty przypadkiem uderzyły w World Trade Center!
Już na początku debaty ostra wymiana ciosów Pierwszy na mównicę wszedł Marek Kuchciński (PiS). Skrytykował opozycję za jej postawę. - Odnosząc się do wypowiedzi pana Szmajdzińskiego: nigdy więcej PRL. A odnosząc się do słów pana Tuska: szansę mieliście, ale jej nie wykorzystaliście - mówił Kuchciński. Zapowiedział też, że jego klub zagłosuje za wszystkimi wnioskami o samorozwiązanie Sejmu.
- Przegrywacie na własne życzenie, boście się zagrali. Boście rządzili z ludźmi niewartymi tego, boście nic nie zrobili dla Polski dobrego, tylko zniszczyliście własne zaplecze polityczne - odgryzał się Bronisław Komorowski. Poseł PO zarzucił PiS, że podział na Polskę solidarną i liberalną "godny jest Goebbelsa".
- Czas skończyć ze złem, układami, PiSem – grzmiał następny w kolejce Wojciech Olejniczak. - Dzisiaj jest ważny dzień dla Polski. Za chwilę przegłosujemy skrócenie kadencji Sejmu, wniosek Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Pragnę bardzo serdecznie podziękować panom i paniom z PiS za poparcie tego wniosku - zrobicie dzisiaj bardzo dużo dobrego dla Polski - mówił Olejniczak. - Lepiej późno niż wcale" - dodał.
Po Olejniczaku przemawiał przedstawiciel Samoobrony. Zarzucił PO i SLD tchórzostwo.- Tchórzy popierać nie będziemy! Czego się boicie, że nie chcecie powołania komisji śledczej? – pytał Janusz Maksymiuk. - My mamy honor, mamy uczciwość powiedzieć, że nie głosujemy za samorozwiazaniem Sejmu przed powołaniem komisji śledczej - zapowiedział poseł.
Z festiwalu agresji wobec politycznych przeciwników wyłamał się tylko Waldemar Pawlak. Lider PSL swoje wystąpienie zaczął od przekazania znaku pokoju - W naszej polityce brakuje braterstwa. Bo ta polityka mogłaby być inna, mogłaby być lepsza - mówi Pawlak. - Polska nie musi być ani liberalna, ani radykalna, może być normalna - dodał.
Bez drobnej złośliwości się nie obyło. - Na koniec kadencji panu posłowi Kurskiemu podpowiem jako starszy kolega: żeby być za, trzeba nacisnąć ten zielony guzik z krzyżykiem - dodał Pawlak.
Ostatecznie po zakończonej debacie i półgodzinnej przerwie Sejm podjął uchwalę o samorozwiazaniu.
Zgodnie z przepisami uchwałę tę marszałek przesyła do prezydenta, a prezydent przygotowuje projekt postanowienia w sprawie zarządzenia wyborów parlamentarnych. Projekt postanowienia wraz z kalendarzem wyborczym prezydent przesyła do zaopiniowania Państwowej Komisji Wyborczej. PKW po zapoznaniu się z tymi dokumentami, wydaje opinię. Jeśli PKW nie ma zastrzeżeń - prezydent zarządza wybory.
Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki powiedział, że jeśli projekt postanowienia wraz z kalendarzem wyborczym wpłynie w piątek do Komisji, to jeszcze tego dnia wyda ona opinię.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP