Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych opowiedziała się w środę za przyjęciem wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła PiS Dominika Tarczyńskiego. Wniosek w tej sprawie złożył poseł PO Marcin Kierwiński. Głosowanie za uchyleniem immunitetu zapowiedział między innymi jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Kierwiński złożył prywatny akt oskarżenia, w którym zarzuca posłowi Tarczyńskiemu, że ten pomawia go o niezgodne z prawem lobbowanie na rzecz Airbus Helicopters. Chodzi między innymi o wypowiedź posła PiS na antenie TVP w maju tego roku. Tarczyński pytał wówczas Kierwińskiego, "czy jego zainteresowanie przetargiem na śmigłowce wynika z faktu, że pracował dla firmy Airbus i czy utrzymuje kontakty z pracownikami tej spółki".
Kierwiński - jeden z posłów PO, którzy zapoznawali się w MON z dokumentami w sprawie przetargu i informowali o złożeniu przez PO zawiadomienia do prokuratury w związku z tym przetargiem - powiedział w lipcu, że 10 lat temu pracował dla jednej z małych spółek wchodzących w skład konsorcjum, które wówczas nie nazywało się nawet Airbus. Jak podkreślił, pytania posła PiS, to "typowo bolszewicka" metoda insynuacji, którą stosuje partia rządząca.
Tłumaczenie Tarczyńskiego
Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych opowiedziała się w środę za przyjęciem wniosku Kierwińskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Tarczyńskiego.
Na posiedzeniu komisji Tarczyński tłumaczył, że pytania do posła Kierwińskiego - zadane publicznie i niebędące stwierdzeniami - były uzasadnione ze względu na pracę posła PO w przeszłości i jego "mocne" zaangażowanie w kwestię przetargu na śmigłowce.
- Ja zadałem publicznie pytania i liczyłem na odpowiedź, a nie na proces - mówił Tarczyński. - Sprawa dotyczy miliardów złotych, interesu państwa. Uważam, że nie ma powodu, aby pan poseł się obrażał, tylko brał udział w dialogu, który dotyczy publicznych, potężnych pieniędzy - dodał.
Za uchyleniem immunitetu poseł PiS
Łukasz Rzepecki (PiS) zapowiedział, że zagłosuje za uchyleniem immunitetu Tarczyńskiemu. - Sprawa jest bardzo poważna - podkreślił. Zapowiedział, że będzie głosował "za", by Tarczyński mógł udowodnić w sądzie to, co powiedział na posiedzeniu komisji. - Tego wymaga też dobro wyjaśnienia tej sprawy. To będzie przede wszystkim z korzyścią dla pieniędzy publicznych i wyjaśnienia zaistniałej sytuacji - ocenił Rzepecki. Tomasz Głogowski (PO) stwierdził z kolei, że pytania zadane przez Tarczyńskiego to tak naprawdę "dość jednoznacznie brzmiące oskarżenia". Wyraził zrozumienie dla posła Kierwińskiego, który oczekuje, by sąd ocenił, czy poseł PiS poprzez pytanie zniesławił posła PO.
Akt oskarżenia
W prywatnym akcie oskarżenia Kierwiński zarzuca Tarczyńskiemu, że ten zniesławił go, wypowiadając się w TVP oraz na portalu społecznościowym Twitter w dniach 17-21 maja tego roku. 17 maja na antenie TVP Tarczyński zażądał od Kierwińskiego odpowiedzi na pytanie, "czy jego zainteresowanie przetargiem na śmigłowce wynika z faktu, że pracował dla firmy Airbus i czy utrzymuje kontakty z pracownikami tej spółki". 18 maja poseł PiS napisał z kolei na Twitterze, że składa doniesienie do prokuratury ws. działań posła PO Marcina Kierwińskiego, który "pracował dla Airbusa, a dziś lobbuje za caracalami", a następnie za pośrednictwem TVP powiedział, że składa zawiadomienie, by śledczy zbadali związki Kierwińskiego z producentem caracali, a także czy polityk PO lobbował niezgodnie z prawem na rzecz Airbus Helicopters.
Dodał, że działania polityczne i wypowiedź Kierwińskiego potwierdzają podejrzenia, że jest osobą zaangażowaną w promocję danej firmy. 21 maja Tarczyński napisał na Twittrze: "Panie Pośle @MKierwinski widzimy się jutro w Sejmie i prokuraturze. Po nitce do kłębka...", jednocześnie udostępniając link do artykułu opisującego działania służb francuskich w kontekście potencjalnej korupcji w ramach firmy Airbus.
Przetarg na caracale
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. W kwietniu ówczesny szef podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r. 20 kwietnia szef MON Antoni Macierewicz przyjął rezygnacje Berczyńskiego z kierowania podkomisją ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. PO złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. W zawiadomieniu PO chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez szefa MON i ujawnienia informacji niejawnych osobom nieuprawnionym, za które PO uważa Berczyńskiego, jego zastępcę w podkomisji ds. zbadania katastrofy smoleńskiej dr Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego i rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Jak podkreślali posłowie PO, były to osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa. Resort obrony oświadczył, że nie jest prawdą, że szef MON bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty. Jak mówił wiceminister Michał Dworczyk, Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz mieli upoważnienie szefa MON do wglądu w "archiwalną dokumentację" techniczną dotyczącą zakończonego we wrześniu 2015 r. postępowania na śmigłowce oraz nie mieli wglądu do dokumentów negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju.
Autor: mart/adso/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24