Ogromna większość tego, co zostało tu powiedziane, to pomieszanie absurdu, kłamstw - ocenił wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas debaty nad wnioskiem o jego odwołanie.
Sejm zajął się w środę wieczorem wnioskiem Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności wobec prezesa Prawa i Sprawiedliwości, wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Ostatecznie za jego odwołaniem głosowało 216 posłów, 233 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu.
Wcześniej sejmowa komisja spraw wewnętrznych negatywnie zaopiniowała wniosek.
Po wystąpieniach klubowych głos zabrał Kaczyński. Jego przemówienie było poprzedzone i zakończone owacjami na stojąco od posłów Zjednoczonej Prawicy.
Kaczyński przyznał, iż ma nadzieję, że "ta dobra strona, która teraz zabierała głos w tak zdecydowany sposób, jednak w imię swoich powszechnie znanych i praktykowanych od lat demokratycznych przekonań, co prawda trochę kwestionowanych przez to określenie 'ulica i zagranica' i 'opozycja totalna' - jednak pozwoli" mu "kilka słów powiedzieć". - Wy uważacie, że na pożegnanie, ja uważam inaczej. Zdecydują ci, którzy tutaj siedzą i setki tysiące innych z PiS, ale także spośród wyborców - mówił dalej.
Wicepremier odniósł się do podnoszonego przez polityków opozycji postulatu nowych wyborów. - A kiedy będą wybory? Wy lubicie, czy lubiliście, bo już w tej chwili nie, się odwoływać do konstytucji - ocenił. - No, o tym decyduje konstytucja, w 2023 roku - powiedział.
- Przemówienia, które tutaj słyszałem, były różne. Niektóre z nich zawierały pewną polityczną propozycję. Cokolwiek przedwczesną i wskazującą na pewne niedoświadczenie tego, który w nieco bardziej cywilizowany sposób przemawiał - ocenił.
Kaczyński ocenił, że "ogromna większość tego", co zostało powiedziane podczas debaty sejmowej, "to jest pomieszanie absurdu, kłamstw, ale bardzo często także czegoś, co by można było określić jako projekcję własnych osobowości, własnej mentalności na kogoś innego". - Tak to się zdarzyło, że to ja się tym człowiekiem stałem - mówił.
- Ale proszę państwa my jesteśmy z zupełnie innego świata, z zupełnie innego. Wy najwyraźniej nie jesteście w stanie zrozumieć tego, że ktoś naprawdę potrafi się kierować interesami Polski, a nie interesami swoich grupek - przekonywał.
Kaczyński przekonywał podczas debaty, że politycy opozycji "zastosowali taką socjotechnikę, która jest znana od wieków, czyli zmianę znaczenia słów i zmianę znaków wartości". Mówił między innymi, że w historii istniało pojęcie tak zwanej przyjaźni polsko-radzieckiej, co de facto oznaczało podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu. - Tego rodzaju zmian nazw było bardzo dużo, ale zostały zastosowane także tutaj, także przez was - powiedział, zwracając się do posłów opozycji.
W tym momencie przerwał mu poseł KO Sławomir Nitras, który z sali powiedział: - Pan też już jest historią.
Kaczyński mówił dalej, że komitet do spraw bezpieczeństwa, którym kieruje, jest instytucją koordynacyjną i zajmuje się problemami związanymi z przede wszystkim obroną narodową, zarówno w jej wymiarze zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Ocenił, że jego zdaniem "jest tu dużo do zrobienia, po wielu latach zaniedbań". - Ta praca zostanie wykonana. Ja wiem, wy będziecie się tym bardzo martwić, bo państwo będzie silniejsze, nie będzie już z tektury, już całkowicie nie będzie z tektury - dodał.
Za co opozycja chce odwołać Kaczyńskiego?
Wniosek Koalicji Obywatelskiej, wsparty przez posłów Lewicy, to pokłosie listopadowych protestów Strajku Kobiet w Warszawie. Policja użyła wówczas gazu wobec demonstrantów, między innymi posłanki Magdaleny Biejat (Lewica) i Barbary Nowackiej (Koalicja Obywatelska). Kontrowersje wzbudziła też interwencja nieumundurowanych funkcjonariuszy z jednostki kontrterrorystycznej, uzbrojonych w pałki teleskopowe.
Podczas obrad komisji najczęściej padały argumenty o nadużywaniu siły przez policję, a wobec odpowiedzialnego za bezpieczeństwo Kaczyńskiego - o niewłaściwy nadzór nad służbami. Przypomniano też jego październikowy apel, w którym wzywał do obrony kościołów.
Źródło: TVN24, PAP