Co najmniej czworo sędziów nie chce być sędziami dyscyplinarnymi z powołania Zbigniewa Ziobry. Zgodnie z nowymi przepisami minister sprawiedliwości nie musi pytać sędziów o zgodę, czy chcą osądzać przewinienia swoich kolegów po fachu. Zdarza się, iż sędziowie zostają kandydatami na tę funkcję, nawet o tym nie wiedząc.
Problem dotyczy sędziów powoływanych do orzekania w sądach dyscyplinarnych pierwszej instancji. Działają one przy jedenastu sądach apelacyjnych. Sędziów do nich powołuje minister sprawiedliwości. Drugą instancją w postępowaniu dyscyplinarnym sędziów jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Tu inicjatywa obsady personalnej należy do prezydenta. Izba Dyscyplinarna SN nie jest jeszcze obsadzona.
Procedura zainicjowana wbrew świadomości
Troje sędziów Sądu Okręgowego w Olsztynie wystąpiło do ministra sprawiedliwości z oświadczeniami i wnioskami o niepowierzanie im funkcji sędziego dyscyplinarnego w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku.
W jednym z takich pism czytamy: "Oświadczam, iż nigdy nie ubiegałam się i nadal nie ubiegam o powierzenie mi obowiązków sędziego dyscyplinarnego i w związku z tym nie zgłaszałam i nadal nie zgłaszam swojej kandydatury (...). Wskazana procedura została zainicjowana nie tylko pomimo braku mojej zgody, ale nawet i świadomości".
Wnioski sędziów Sądu Okręgowego w Olsztynie: Iwony Litwińskiej-Palacz, Olgi Rybus i Małgorzaty Tomkiewicz, skierowane do ministra sprawiedliwości, o niepowierzanie im – wbrew ich woli – obowiązków sędziów Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku poparło 6 czerwca Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Okręgu Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Według informacji opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" prośbę do ministra o niepowierzanie mu funkcji sędziego dyscyplinarnego złożył również sędzia Sądu Apelacyjnego w Łodzi Sławomir Wlazło. Sędzia przyznaje, że na mocy obowiązujących przepisów nie może odmówić przyjęcia powołania do sądu dyscyplinarnego, dlatego prosi ministra o niepowoływanie.
Wnioski sędziów z Olsztyna są bardziej stanowcze. Zgromadzenie Przedstawicieli Sędziów Okręgu Sądu Okręgowego w Olsztynie powołuje się wprost na konstytucję, która mówi, że przeniesienie sędziego do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie.
RPO: jest to nie do pogodzenia z konstytucją
Podobne krytyczne stanowisko wobec próby nominowania sędziów dyscyplinarnych wyraził Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar w piśmie do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Biuro RPO poinformowało w poniedziałek, że zdaniem rzecznika powierzanie przez ministra obowiązków sędziów dyscyplinarnych sędziom, którzy nie wyrażą na to zgody, jest niezgodne z konstytucyjną zasadą "nieprzenoszalności" sędziów.
"Brak zgody sędziego na powierzenie obowiązków dyscyplinarnych sprawia, że decyzja Ministra Sprawiedliwości - jako organu władzy wykonawczej - ma charakter arbitralny wobec władzy sądowniczej. Jest to nie do pogodzenia z konstytucyjną zasadą podziału i równowagi władzy" - czytamy w piśmie.
"Wystąpienie ma związek z doniesieniami o dokonaniu przez ministra wyboru 127 sędziów, którzy mają pełnić funkcję sędziego sądu dyscyplinarnego przy sądzie apelacyjnym, bez uzyskania ich zgody. Według mediów część z nich została wpisana na listę sędziów dyscyplinarnych nie tylko bez swej zgody, ale nawet wiedzy" - informuje Biuro RPO.
Sędziowie ostrzegali, że będą problemy
Obowiązujące obecnie prawo o ustroju sądów powszechnych zakłada, że każdy sędzia z co najmniej dziesięcioletnim stażem może zostać sędzią dyscyplinarnym. Tyle, że jest to decyzja ministra, a nie orzeczenie sądu.
Zanim weszło w życie nowe prawo o ustroju sądów powszechnych, sądy dyscyplinarne powoływali prezesi sądów apelacyjnych, a nie minister. Zasiadali w nich wyłącznie sędziowie sądów apelacyjnych, a nie przedstawiciele wszystkich sądów powszechnych, czyli rejonowych, okręgowych i apelacyjnych.
O tym, że wyłanianie nowych sędziów dyscyplinarnych w obecnej formule będzie rodzić problemy, wiadomo było już od dawna.
"Projekt przewiduje, że Minister Sprawiedliwości będzie mógł powołać do sądu dyscyplinarnego każdego sędziego, nawet bez jego zgody. (...) W ocenie Rady rozwiązanie to może stanowić próbę obejścia konstytucyjnych gwarancji związanych z nieprzenoszalnością sędziego. (...) W świetle Konstytucji RP nie jest zatem możliwe powołanie sędziego do sądu dyscyplinarnego bez jego zgody" - ostrzegała Krajowa Rada Sądownictwa w grudniu ubiegłego roku w jednej z opinii do zmian w wymiarze sprawiedliwości, które wtedy były rozpatrywane przez Sejm.
Przepisy zostały uchwalone, prezydent je podpisał i weszły w życie. Minister sprawiedliwości sporządził listę kandydatów na sędziów dyscyplinarnych w pierwszej instancji, a nowa - wybrana w większości przez parlament - Krajowa Rada Sądownictwa pozytywnie zaopiniowała te kandydatury na posiedzeniu 9 maja. Zamiar powołania sędziów dyscyplinarnych przez ministra bez pytania o zgodę co najmniej części z nich, nie był podejmowany na obradach.
- Nie wiem czy pozostali członkowie rady mieli jakąś wiedzę na ten temat. Natomiast mój stan wiedzy o obowiązujących przepisach pozwalał stwierdzić, że zgoda sędziego na powołanie do sądu dyscyplinarnego nie jest wymagana, dlatego głosowałem za pozytywnym wyrażeniem opinii przez Krajową Radę Sądownictwa o przedstawionych przez ministra kandydatach - powiedział nam rzecznik KRS sędzia Maciej Mitera.
Wtedy wśród sędziów zaczęły pojawiać się głosy zdziwienia, że na listach kandydatów zatwierdzanych przez nową KRS są osoby, które nie tylko nie chcą być sędziami dyscyplinarnymi, ale nawet nie wiedzą, że minister zamierza powierzyć im takie zadania. Zauważył to m.in. sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie MarcinŁochowski.
Trochę mnie zaskoczyło, że KRS 9.05 opiniował kandydatów do sądów dyscyplinarnych bez wiedzy i zgody części opiniowanych. Niektórzy pewnie jeszcze o tym nie wiedzą. Rada dla sędziów - ksprawdźcie, bo może jesteście wybrani do SD, a nawet o tym nie wiecie.
— Marcin Łochowski (@lochowskimarcin) 13 maja 2018
Forum sędziów: to arogancja i nadużycie władzy
Forum Współpracy Sędziów - nieformalna organizacja, która zawiązała się w czerwcu ubiegłego roku w celu obserwowania zmian wprowadzanych w sądownictwie i interweniowania w związku z nimi - utrzymuje, że początkowo minister za pośrednictwem prezesów sądów szukał chętnych, którzy dobrowolnie pójdą orzekać w sądach dyscyplinarnych. Nie znalazł ich jednak, więc sam wyznaczył kandydatów.
"Wcześniej prezesi sądów zwrócili się do sędziów, aby zgłosili się do wykonywania tych obowiązków. W sytuacji braku chętnych Minister Sprawiedliwości - Prokurator Generalny w sposób arbitralny, bez uzyskania zgody sędziów, dokonał ich wyboru i przesłał listę sędziów do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa celem zaopiniowania" - czytamy w stanowisku Forum Współpracy Sędziów.
Nowe prawo o ustroju sądów powszechnych nie mówi nic o wyrażeniu zgody przez sędziego, którego minister chce skierować do rozpatrywania spraw dyscyplinarnych. Przewiduje za to, że sędzia taki ma pracować w sądzie dyscyplinarnym niezależnie "od wykonywania obowiązków służbowych związanych z zajmowanym przez sędziego miejscem służbowym".
"Nie zaproponowano żadnych rozwiązań, które ułatwiałyby tym sędziom łączenie obowiązków orzeczniczych. Może to także doprowadzić do nadmiernego obciążenia pracą sędziów i negatywnie wpływać na poziom ich orzecznictwa, a ponadto może prowadzić do przewlekłości postępowań (...). Próba narzucenia sędziom tych obowiązków przez Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Generalnego stanowi kolejny przejaw arogancji i nadużycia władzy politycznej" - twierdzi Forum Współpracy Sędziów.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie zajęło dotąd stanowiska w kwestii powierzania orzekania w sprawach dyscyplinarnych sędziom, którzy nie wyrazili na to zgody.
Autor: jp//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24