Niektórzy wysocy urzędnicy państwowi starają się bardzo oszczędnie gospodarować poczuciem własnego wstydu - powiedział w "Kropce nad i" sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka. Ocenił również uchwaloną przez Sejm nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym.
Sejm w ekspresowym tempie uchwalił w środę kolejną nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym umożliwiającą powrót do orzekania sędziom Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy musieli przejść w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia.
Sędzia Krzysztof Rączka pytany, czy odczuwa satysfakcję z tego powodu, powiedział, że trudno rozpatrywać to w takich kategoriach.
Ocenił, że ustawa jest "dobrym sygnałem". Zaznaczył jednak, że nie wie, "na ile to jest zagranie taktyczne, na ile to jest uznanie własnych błędów". - Ale ta ustawa pewne pozytywne rozwiązania statuuje i jest pewnym punktem odniesienia (...) jeśli chodzi o oczekiwania - dodał sędzia Sądu Najwyższego.
- Natomiast tam (w nowelizacji ustawy-red.) jest jeden problem kardynalny, który niestety starają się projektodawcy, czy teraz ustawodawca ukryć - ocenił.
Wskazał, że mówi się o powrocie sędziów ze stanu spoczynku, chociaż - jak podkreślił - "oni nigdy w stan spoczynku nie odeszli".
- Próbuje się zaczarować to, że próbowano w sposób niezgodny z prawem tych sędziów wysłać w stan spoczynku. (...) Ta ustawa, między innymi, ma stworzyć taki parasol ochronny, żeby już tamte posunięcia poszły w niepamięć - ocenił sędzia Rączka.
Uważa, że ta ustawa jest bardziej skierowana na potrzeby wewnętrzne niż europejskie. Zaznaczył, że postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest samowykonalne. - Ta ustawa nie była konieczna do tego, żeby wykonać to postanowienie - dodał.
Zauważył również, że na końcu uzasadnienia nowelizacji ustawy jest napisane, że "wywołuje pozytywne skutki społeczne". - To znaczy, że dotychczasowe rozwiązania, uchwalone 8 grudnia 2017 roku wywoływały negatywne skutki społeczne - ocenił sędzia SN.
"Twarzy się nie sprzedaje"
Sędzia Rączka zauważył również, że w nowelizacji ustawy wskazano, że sędziowie, którzy zdecydują się pozostać w stanie spoczynku, otrzymają 100 procent uposażenia do chwili śmierci. - To jest złe rozwiązanie. Ono, że tak powiem, ociera się o niemoralne rozwiązanie - ocenił. - Głęboko wierzę, jestem pewien tego, że żaden z sędziów Sądu Najwyższego nie pójdzie tą drogą - powiedział.
Jego zdaniem, "ustawodawca źle myśli o sędziach Sądu Najwyższego mniemając, że oni się dadzą na to złapać, na tę różnicę 25 procent uposażenia". - Za to twarzy się nie sprzedaje. W ogóle twarzy się nie sprzedaje - podkreślił sędzia SN.
"To się chyba arogancja nazywa"
Skomentował również wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika. W "Rozmowie Piaseckiego" odnosząc się do już siódmej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym za kadencji PiS, powiedział: Może być jeszcze piętnaście [nowelizacji - przyp. red.], jeżeli będzie taka potrzeba. Proszę pamiętać, zmieniamy wymiar sprawiedliwości, a 28 lat nikt tego nie dotykał. Wszyscy się tego bali. My zdecydowaliśmy się, bo obiecaliśmy ludziom i dzisiaj mogę powiedzieć dalej, że to nie jest koniec - mówił wiceminister.
- To się chyba arogancja nazywa - ocenił sędzia Rączka. - To jest chyba poczucie bezkarności i brnięcie w tę arogancję. Mówiłem o oszczędnym gospodarowaniu własnym wstydem. I to moim zdaniem jest przejaw tego - dodał.
"Księga haniebnych wypowiedzi"
Sędzia Rączka mówił również, że w ostatnich tygodniach, miesiącach "słyszał wiele inwektyw pod adresem sędziów Sądu Najwyższego, wiele obraźliwych słów, pomówień".
- Apelowałbym, żeby ktoś przygotował taką księgę haniebnych wypowiedzi, bo przyjdzie czas, że trzeba się będzie zacząć wstydzić za te wypowiedzi - mówił.
- Niestety ja już dzisiaj obserwuję po niektórych wypowiedziach wysokich urzędników państwowych, że oni starają się bardzo oszczędnie gospodarować poczuciem własnego wstydu, ale to będzie zapamiętane. Te słowa hańby, one będą zapamiętane - ocenił.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24