Pytań wokół Trybunału Konstytucyjnego jest wiele, między innymi o dymisję prezes Julii Przyłębskiej. Zażądał tego w piśmie do niej sędzia Trybunału Konstytucyjnego i to sędzia, podobnie jak ona wybrany przez większość PiS. Jarosław Wyrembak stawia swojej szefowej poważne zarzuty, w tym "rażącego naruszenia elementarnych reguł praworządności". Materiał programu "Czarno na białym" w TVN24.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Jarosław Wyrembak nie był do tej pory szerzej znany. Mało kto, poza środowiskiem prawników, kojarzył jego nazwisko. Także w tym momencie.
- W imieniu klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość mam zaszczyt przedstawić kandydaturę pana profesora Jarosława Wyrembaka na sędziego Trybunału Konstytucyjnego - mówił poseł Marek Ast (PiS) w styczniu ubiegłego roku z mównicy sejmowej.
Kiedy Jarosław Wyrembak został zgłoszony w Sejmie na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, były wobec niego stawiane poważne zastrzeżenia. - Nie wybieramy dziś żadnego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, wybieramy osobę, która będzie dublerem. Dubler dublera zawsze będzie dublerem - stwierdził wtedy Borys Budka (PO).
- Przedstawiony przez państwa kandydat w dalszym ciągu pozostaje najprawdopodobniej czynnym członkiem partii rządzącej, czynnym członkiem PiS-u - zaznaczyła Kamila Gasiuk-Pihowicz, wówczas posłanka Nowoczesnej.
To były dwa najpoważniejsze zastrzeżenia do tej kandydatury: że Jarosław Wyrembak jest działaczem partii rządzącej i będzie dublerem, bo ma zająć miejsce zmarłego sędziego Henryka Ciocha - sędziego, wybranego na początku VIII kadencji na obsadzone już wcześniej miejsce w Trybunale.
- Pan dubler Wyrembak zgodził się uczestniczyć w procedurze oczywiście łamiącej prawo. Zajął bezprawnie miejsce w Trybunale - oceniła Ewa Siedlecka, dziennikarka tygodnika "Polityka". Zdaniem dziennikarza Onetu Andrzeja Stankiewicza profesor Wyrembak "zdecydował się nawet na takie rozwiązanie, co pokazuje, że jest bardzo lojalny wobec swojego środowiska politycznego".
Bunt sędziego i pytania bez odpowiedzi
Sprawa kontrowersyjnego wyboru sędziego szybko ucichła. Niespodziewanie powróciła kilka dni temu. W związku z bardzo poważnymi zarzutami, jakie sędzia postawił Julii Przyłębskiej.
Dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz ustalił, że Wyrembak napisał o "podejmowaniu działań, dla których nie znajduje żadnej legitymacji prawnej", które - według jego oceny - "rażąco naruszają elementarne reguły praworządności".
"Wyrażam swoją dezaprobatę wobec sposobu sprawowania przez Panią Julię Przyłębską funkcji Prezesa Trybunału Konstytucyjnego" - napisał Jarosław Wyrembak. "Zwracam się z apelem o pilne zrzeczenie się z tejże funkcji" - dodał.
- Jeżeli Wyrembak pisze pismo: Julio, podaj się do dymisji, bo rozwalasz ten trybunał, on nie pracuje, nie rozmawiamy o tym, jak on ma wykonywać swoje obowiązki - to znaczy, że wewnątrz trybunału jest bardzo źle - wyjaśnia Stankiewicz.
Nie wiadomo, co konkretnie Wyrembak zarzuca Przyłębskiej. "Nie wypowiadam się w sprawach dotyczących Trybunału Konstytucyjnego poza gremium Sędziów Trybunału" - napisał w SMS-ie do dziennikarza "Czarno na białym" sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
Dziennikarzom pozostają więc spekulacje i - jak podkreśla Ewa Siedlecka, która od lat śledzi sytuację w TK - nieoficjalne doniesienia. - Chodziło o jakiś konflikt pana dublera z administracją trybunalską, w którym to konflikcie on się zwrócił do Julii Przyłębskiej jako prezes trybunału o poparcie, a tego poparcia ona mu nie udzieliła. To jakby było zarzewiem konfliktu - tłumaczy Siedlecka.
Głośne ekspertyzy sejmowe
Zarówno Przyłebska, jak i Wyrembak zostali wybrani przez większość sejmową PiS. Jednak do niedawna Wyrembak był członkiem partii rządzącej, z czego tłumaczył się podczas posiedzenia komisji sejmowej, gdy prezentowano jego kandydaturę. "W związku z objęciem tej funkcji złożyłem wniosek o zawieszenie mojego członkostwa w PiS. Ten wniosek został uwzględniony" - czytamy w sejmowym stenogramie wyjaśnienia kandydata na sędziego TK.
- Wyrembak jest prawnikiem, który w wielu kwestiach popiera działania Prawa i Sprawiedliwości, jeżeli chodzi o sądownictwo. To nie znaczy, że on jest bezkrytyczny, jeżeli chodzi o to, co robi PiS. Zdarzało mu się jako ekspertowi sejmowego biura analiz przedstawiać krytyczne opinie, na przykład negatywnie opiniował słynną ustawę o IPN, jeszcze zanim weszła ona w życie i wywołała międzynarodową awanturę - mówi Stankiewicz.
"(...) Nie jest zasadne stanowienie takich regulacji, w odniesieniu do których można rozsądnie prognozować, że będą one generować zasadnicze trudności i komplikacje w zakresie praktyki stosowania prawa (...)" - napisał o tym projekcie Wyrembak.
Jednak Wyrembak "zasłynął" również jako ekspert Biura Analiz Sejmowych autorstwem innej opinii. Po głośnych wydarzeniach w Sejmie 16 grudnia 2016 roku, które wywołały falę protestów i po głosowaniu w Sali Kolumnowej napisał na zlecenie marszałka Sejmu ekspertyzę, z której wynika, że marszałek działał zgodnie z prawem. W dokumencie stwierdził natomiast, że zachowanie posłów opozycji "(...) stanowi akt niebywałego zamachu, naruszającego polską kulturę parlamentarną, dobre tradycje i zwyczaje parlamentarne. Oznacza także sprzeniewierzenie się przez grupę Posłów złożonemu ślubowaniu poselskiemu, zobowiązującemu między innymi do przestrzegania Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej. (...) Bez wątpienia działania podejmowane przez grupę Posłów (...) można uznać także za sprzeniewierzenie się Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej".
- Zarówno wykształcenie, jak i bogate doświadczenie zawodowe wskazują, iż pan Jarosław Wyrembak jest dobrym kandydatem na sędziego Trybunału Konstytucyjnego - mówił w ubiegłym roku o Wyrembaku poseł Marek Ast. Jak spekulowano, korzystna dla PiS opinia autorstwa Wyrembaka mogła wpłynąć na jego awans do Trybunału Konstytucyjnego.
"Bunt Wyrembaka wobec Przyłębskiej nie jest buntem wobec PiS-u"
Zastanawiające jest, że to właśnie Jarosław Wyrembak wzywa Julię Przyłębską, by podała się do dymisji i wszczyna coś, co w mediach określane jest "buntem w Trybunale".
- Bunt Wyrembaka wobec Przyłębskiej nie jest buntem wobec PiS-u, środowiska politycznego związanego z tą partią, ani szerzej - nie jest buntem wobec obozu władzy. Bunt Wyrembaka w Trybunale Konstytucyjnym wynika z absolutnej skrajnej irytacji tym, co robi Julia Przyłębska. Wyrembak jest takim głosem sędziów wybranych przez Prawo i Sprawiedliwość, od których partia, co wiem, oczekuje pewnego rodzaju lojalności. Ale nawet oni nie wytrzymują - wyjaśnia Stankiewicz.
Osoby od lat opisujące sytuację w Trybunale Konstytucyjnym pytają, czy Jarosław Wyrembak ma mandat, by krytykować dziś Julię Przyłębską, skoro zgodził się zasiadać w instytucji, na prezesa której Julia Przyłębska została powołana w okolicznościach budzących wątpliwości prawne. - Przypomnę, że [Przyłębska - przyp. red.] została wybrana z naruszeniem przepisów, które uchwalił sobie PiS do tego wyboru. Zastosowano do jej wyboru przepis, który wtenczas nie wszedł jeszcze w życie. Wszedł w życie dopiero dwa tygodnie później - podkreśla Siedlecka.
Mimo to prezydent powołał ją na stanowisko, także wbrew kolejnym wątpliwościom przywoływanym przez ekspertów. Konstytucjonalista profesor Ryszard Piotrowski podkreśla, że przede wszystkim zgromadzenie TK powinno było przedstawić prezydentowi dwóch kandydatów. Tak - zdaniem Piotrowskiego - się nie stało. W dodatku zgromadzenie odnosi się do wszystkich 15 sędziów, a na tym zgromadzeniu obecnych było 14. Piotrowski zaznacza, że zgromadzenie "zostało zwołane przez osobę, której nie przewiduje konstytucja, czyli sędziego pełniącego obowiązki prezesa Trybunału". Tym sędzią pełniącym funkcję nieprzewidzianą w konstytucji była Julia Przyłębska. To ona - w budzących wątpliwości okolicznościach - zorganizowała swój wybór na prezesa TK. O czym Jarosław Wyrembak jako doktor habilitowany nauk prawnych musiał wiedzieć.
- Nie zamierzam rozgrzeszać Wyrembaka i mówić, że ponieważ sprzeciwił się Przyłębskiej, to jest prawnikiem, na którym trzeba się opierać, do którego trzeba się odwoływać - zaznacza Stankiewicz, który opisał sprawę buntu w TK. Dziennikarz nadal stawia pytania o postawę Wyrembaka.
- Chciałem się dowiedzieć konkretów. On nie odbiera telefonu, zniknął. Jeżeli ktoś ma odwagę krytykować jakąś instytucję wewnątrz, jeżeli uważa, że ona działa źle, że jej szef czy szefowa szkodzi jej, a to jest instytucja państwowa i zgłosił taką krytykę na piśmie, rozdał ją wszystkim sędziom, to powinien mieć także odwagę wyjść i powiedzieć to opinii publicznej. Albo jest dobrze, albo jest źle. Nie można wewnątrz krytykować Trybunału, a na zewnątrz udawać, że wszystko jest OK, bo nie jest OK - tłumaczy dziennikarz.
Buntownicy na pokładzie Przyłębskiej
Chociaż sędzia Wyrembak nie odpowiada na pytania stawiane również przez redakcję "Czarno na białym", to ogólnie sformułowane przez niego, ale poważnie brzmiące zarzuty o łamaniu zasad praworządności, nawet ekspertom wydają się zasadne.
- Te zarzuty już były stawiane przez sędziów Trybunału Konstytucyjnego w przestrzeni publicznej trzykrotnie. Ośmiu sędziów, potem siedmiu sędziów Trybunału, którzy kwestionowali sposób przydzielania spraw przez panią prezes poszczególnym sędziom - przypomina profesor Piotrowski.
- Druga rzecz, którą podnosili sędziowie, to ograniczanie wolności wypowiedzi sędziów i ograniczanie ich kontaktów z mediami - dodaje.
Co ciekawe, pod tymi protestami podpisywał się także sędzia Piotr Pszczółkowski. Wybrany przez obecną większość do Trybunału, wcześniej poseł PiS. I to on uznawany jest za pierwszego sędziego z nowego rozdania, który się zbuntował. W jednym z pism żądał wręcz powtórzenia zgromadzenia ogólnego, na którym wybrano Julię Przyłębską na prezesa.
Z nieoficjalnych informacji wynika także, że w opozycji do Przyłębskiej stanął - do niedawna - jej najbliższy sojusznik, wiceprezes Trybunału Mariusz Muszyński.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24