Sędzia Anna Kalbarczyk z warszawskiego sądu apelacyjnego napisała list do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara z prośbą o cofnięcie jej do Sądu Okręgowego i przeprowadzenie ewentualnej kolejnej procedury nominacyjnej. Zdecydowała się na taki krok, bo nominację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie uzyskała w 2019 roku od upolitycznionej neo-KRS. "Decyzja o przyjęciu nominacji była błędna, ale z perspektywy czasu nie była pozbawiona faktycznego sensu" - napisała w liście, którego treść przytoczył portal OKO.press.
Anna Kalbarczyk w liście do Adama Bondara, który w całości opublikował portal OKO.press, opisuje swoją historię. Sędzią jest od przeszło 25 lat. "Jako sędzia stanęłam w tym czasie przed wieloma zawodowymi wyborami. I zawsze brałam za nie odpowiedzialność, co czynię również teraz" - napisała.
Od 2006 roku orzekała w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Później, w 2019 roku dostała nominację do sądu apelacyjnego, a w 2020 roku powołał ją tam prezydent.
Sędzia Kalbarczyk: jestem gotowa poddać się kolejnej procedurze nominacyjnej
Kalbarczyk zwróciła się z prośbą o "rozważenie możliwości delegowania jej do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga". Wytłumaczyła, że taka prośba jest spowodowana sposobem jej nominacji do sądu apelacyjnego. Otrzymała ją w 2019 roku od powołanej przez polityków neo-KRS.
Kalbarczyk zadeklarowała, że "jest gotowa poddać się ewentualnej kolejnej procedurze nominacyjnej, czy weryfikacyjnej przed KRS w kształcie konstytucyjnym".
Sędzia zapewniła, że "uczestniczenie w wadliwej procedurze nie zmieniło jej stosunku do wykonywania służby sędziowskiej i prawidłowego określania obowiązującej w Polsce hierarchii aktów prawnych". Opisywała też, że wszczęto wobec niej postępowania dyscyplinarne, a kiedy w jej sądzie prezesem został rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, "nowe kierownictwo sądu podjęło szereg działań ukierunkowanych na nękanie" jej.
Zaznaczyła w liście do ministra, że sędziowie, którzy przeszli procedurę nominacji przed neo-KRS, "nie są monolitem, bo czas i powody decyzji o uczestniczeniu w takiej procedurze były różne". "Pozostaję w przekonaniu, że znacząca liczba takich sędziów, kompetentnych i z doświadczeniem, każdego dnia, w ciszy pełni swą służbę w sposób zgodny z rotą ślubowania, oczekując od lat na unormowanie swojego statusu" - podkreśliła.
Kalbarczyk: moja decyzja była błędna
Przyznała, że jej "decyzja o przyjęciu nominacji była błędna, ale z perspektywy czasu nie była pozbawiona faktycznego sensu". "Moje działania w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie pozwoliły mi na jawny sprzeciw wobec wykorzystywania nowego systemu nominacji do zawłaszczania sądu przez osoby, które mylą służbę z karierą" - dodała Kalbarczyk.
"Wielokrotnie w oświadczeniach osobistych, oświadczeniach podpisywanych wraz z niezależnymi sędziami oraz przede wszystkim w orzeczeniach sądu stosujących Konstytucję i prawo europejskie sprzeciwiałam się bezprawiu dokonywanemu w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, jak też innych sądach. Z perspektywy czasu mając też świadomość ceny którą zapłaciłam, uważam, że moje orzekanie w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie nie było pozbawione sensu, bez względu na konsekwencje, które mnie dotykają" - napisała sędzia.
List jest datowany na 21 grudnia 2023 roku. Zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości, czy Bodnar otrzymał to pismo i czy przychylił się do prośby sędzi Kalbarczyk. Czekamy na odpowiedź.
Źródło: OKO.press, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Jałoszewski / redakcja OKO.press