Jeśli Donald Tusk zostałby szefem Rady Europejskiej, Grzegorz Schetyna walczyłby o funkcję szefa PO. - Podjąłbym to wyzwanie - przyznał sam polityk w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Po ubiegłotygodniowym szczycie UE premier Donald Tusk przyznał, że namawiano go do kandydowania na szefa Rady Europejskiej. On jednak na razie odmawia. Możliwość spełnienia takiego scenariusza wywołuje jednak dyskusję nt. przyszłości politycznej szefa rządu. Schetyna uważa, że Donald Tusk ma szanse na objęcie fotela szefa Rady Europejskiej. - Szanse są zawsze pół na pół, to nie jest sprawa beznadziejna. Jest coś na kształt polskiej koniunktury w tej kwestii - powiedział polityk. Zaznaczył jednak, że sytuacja może się nagle zmienić. - Sprawy są bardzo dynamiczne i ważne, żeby być przy stole.
"Jestem za premierem technicznym"
Schetyna podkreślił, że jeśli ziści się "scenariusz brukselski", konieczna będzie zmiana wewnątrz - Polski i Platformy Obywatelskiej. Polityk powiedział, że jeśli Tusk zostałby szefem RE, powinno się jego zdaniem powołać premiera technicznego. - Jestem za premierem technicznym, który przeprowadzi nas przez ten ostatni rok (do wyborów - red.) . Będzie w skuteczny sposób realizował i politykę europejską i kwestie bezpieczeństwa - wyjaśnił. Kto mógłby być premierem technicznym? Schetyna nie chciał podać żadnego nazwiska. Przyznał jednak, że należałoby przeprowadzić konsultacje z opozycją, czy byłaby w stanie zgodzić się na nieorganizowanie przedterminowych wyborów.
Szefa wybiorą członkowie
Schetyna pytany z kolei, kto miałby stanąć na czele partii, odpowiedział: - Ten, kogo wybierze 42 tys. członków Platformy. Dopytywany, czy startowałby w wewnętrznych wyborach na szefa PO przyznał: - Podjąłbym to wyzwanie.
Autor: nsz/tr / Źródło: tvn24