- Jeśli będzie potrzeba więcej czasu na sporządzenie raportu, to zagłosujemy za wydłużeniem terminu zakończenia prac komisji hazardowej - zadeklarował szef parlamentarnego klubu Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna. Obecnie jest on wyznaczony na koniec lutego 2010 r.
- To nie jest tak, że ten czas jest sztywny. On ma mobilizować posłów do pracy, a nie ma ich krępować - powiedział Schetyna w radiu RMF FM. Były wicepremier nie chciał jednak przesądzać, o ile mógłby zostać wydłużony czas pracy komisji.
Odnosząc się do piątkowego posiedzenia "hazardowej" komisji śledczej podczas którego z jej zostali wykluczeni posłowie PiS Beata Kempa i Zbigniew Wassermann, Schetyna zaznaczył, że jeśli Prawo i Sprawiedliwość szybko wyznaczy nowych kandydatów na ich w miejsce, jest szansa, że nie będzie potrzeby wydłużania terminu.
- Dużo pracy przed komisja, dlatego wreszcie PiS powinien wskazać tam ludzi, którzy naprawdę zajmą się pracą, a nie robieniem polityki. To jest klub, który ma prawie 150 osób i nie chce się wierzyć, że tylko dwie osoby mogą tam pracować - nie darował sobie złośliwości Schetyna.
"To PiS chciał sparaliżować komisję"
Samo wykluczenie Kempy i Wassermann Schetyna nazwał kwestią egzekwowania prawa. - W związku z tym, że była zapowiedź posła Urbaniaka (PO) o wezwanie jako świadków posłów Wassermanna i Kempy, wiadomo było, że nie będą uczestniczyć w posiedzeniach komisji, muszą zostać wyłączeni i tak się stało - podkreślił Schetyna.
Jego zdaniem "absolutnie są powody", by komisja przesłuchała Wassermann i Kempę. - Ja nie przesądzam o ich winie i niewinności. To nie chodzi o to. Tylko po co kierować osoby do komisji, które będą przesłuchiwane? - pytał Schetyna i dodał, że decyzja PiS, by skierować tych posłów do komisji była "po prostu zła albo specjalna, żeby sparaliżować komisję".
Źródło: RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24