Uważam, że w setną rocznicę odzyskania niepodległości powinno być 2,5 miliona ludzi w Warszawie - ocenił w specjalnym wydaniu "Kawy na ławę" w TVN24 Krzysztof Hetman (PSL). - Można było sześć miesięcy temu powiedzieć Polakom: słuchajcie, chodźmy wszyscy - dodał. - Ten marsz nie był wspólnotowy, bo jak widzę paloną flagę Unii Europejskiej, to to nie jest wspólnota - stwierdziła Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska). - Potępiam spalenie flagi unijnej. Potępiam wszelkie hasła, które nawoływały do nienawiści - odpowiedział szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Goście specjalnego wydania "Kawy na ławę" w TVN24 komentowali przebieg niedzielnych obchodów z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
"Marsz łączył ludzi o wszystkich poglądach"
- To był marsz, który łączył ludzi o wszystkich poglądach. Uważamy, że dzisiaj jest taki dzień. Mimo tego, że różnimy się na co dzień bardzo mocno powinniśmy być razem - ocenił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Jak powiedział, zdziwiła go wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Świętował dzisiaj w Poznaniu i powiedział, że na Marsz Niepodległości nie pójdzie, bo mu się poglądy części osób, które tam przychodzą nie podobają. Jeśli byśmy założyli, że będziemy święta narodowe obchodzić tylko w gronie osób, z którymi się zgadzamy i z którymi mamy takie same poglądy, to nie byłoby dobrze - powiedział Sasin.
- Siłą tego, że w 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość było to, że ludzie o bardzo różnych poglądach potrafili stanąć obok siebie - zaznaczył.
Na uwagę, że jego partia nie przychodziła również na marsze za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego, odparł: - Trudno było rzeczywiście pójść na marsz pod czekoladowym orłem. To przekraczało to, co byłbym w stanie zaakceptować jako świętowanie w takie dni ważne jak święto niepodległości.
Orzeł z czekolady stał się jednym z symboli prezydentury Bronisława Komorowskiego. Akcja z orłem z czekolady miała jednak miejsce 2 maja z okazji Dnia Flagi, a nie 11 listopada. Wówczas czekoladowa figura stanęła przed Pałacem Prezydenckim.
"Nagonka na Marsz Niepodległości"
Z kolei Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) podziękował Hannie Gronkiewicz-Waltz "za niesamowitą pracę, którą wykonała". - Za tę nagonkę na Marsz Niepodległości, dzięki temu dzisiaj my z panem ministrem Sasinem uczestniczyliśmy w tym ćwierćmilionowym marszu, chyba największym marszu po drugiej wojnie światowej - mówił.
- Dziękujemy pani prezydent, wspaniała robota, szkoda, że już pani kończy swoją posługę - ironizował.
Prezydent stolicy wydała w środę decyzję o zakazie marszu organizowanego 11 listopada przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Organizatorzy marszu odwołali się do sądu. W czwartek stołeczny sąd okręgowy nieprawomocnie uchylił decyzję Gronkiewicz-Waltz w sprawie zakazu organizacji Marszu Niepodległości. Na to postanowienie sądu warszawski ratusz złożył zażalenie. Sąd Apelacyjny podtrzymał jednak decyzję sądu pierwszej instancji.
Z kolei po tym, gdy w środę prezydent Warszawy zakazała organizacji w stolicy Marszu Niepodległości prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki ustalili, że 11 listopada w Warszawie zostanie zorganizowany "wspólny biało-czerwony marsz" o charakterze uroczystości państwowej.
"Były flagi polskie, były też hasła, pod którymi ciężko iść"
- Dzisiaj tradycja jest taka, że blisko wam do flagi ONR-u, a wszyscy inni gdzieś stoją z boku - zwróciła się w "Kawie na ławę" do Sasina Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska).
- Były flagi polskie, były też hasła, pod którymi ciężko iść. Słucham ze zdumieniem Jacka Sasina, który mówi, że jego poczuciu patriotyzmu przeszkadzał orzeł z czekolady, a nie przeszkadzają rasistowskie hasła - mówiła.
W odpowiedzi Sasin powiedział, że przeszkadzają mu takie hasła.
- Bardzo się cieszę, że mogliśmy uczestniczyć w takim marszu, jak ja w Łodzi, że mogliśmy wspólnie próbować uczcić pamięć bohaterów, ale strasznie mi przykro, że polski rząd nie stanął na wysokości zadania organizując coś ciekawego, wspólnotowego. Ten marsz nie był wspólnotowy, bo jak widzę paloną flagę Unii Europejskiej, to to nie jest wspólnota i dla pana też być nie powinna - zwróciła się do niego Nowacka.
"Rząd abdykował"
Wtórował jej Andrzej Halicki (PO), który również podziękował "tysiącom samorządowców, różnych inicjatyw, stowarzyszeń za piękne zorganizowane lokalnych uroczystości".
Jego zdaniem, "rząd abdykował, rząd nie zorganizował tych centralnych uroczystości".
Pytany przez Sasina, co by go zadowoliło, Halicki powiedział, że zaproszenie do Warszawy światowych przywódców.
- Liderzy światowi byli w Paryżu dzisiaj, nie rozdwoją się - odpowiedział mu Sasin.
- Nie jesteście w stanie usiąść do stołu z Komisją Europejską, z partnerami w Europie, a z tymi radykałami siedzieliście jak równy z równym i co negocjowaliście? Żeby na moment transparent schowali? - pytał Halicki.
"Potępiam spalenie flagi unijnej"
- To, że spalono dzisiaj flagę unijną to bardzo źle, potępiam to, potępiam wszelkie hasła, które nawoływały do nienawiści, zastanawiam się, czy to była inicjatywa tych, którzy flagę spalili, czy być może ktoś im zapłacił, żeby flagę spalili, bo wiemy, że prowokatorów też nie brakuje, że jest wielu, którym zależy, żeby Polskę kompromitować w świecie - mówił Jacek Sasin.
Jednak - jak wskazał prowadzący program Konrad Piasecki - Młodzież Wszechpolska sama pochwaliła się tym czynem na Twitterze.
"Marsz wykluczający"
Sasin zapytał Nowacką dlaczego nie przyszła na marsz w Warszawie. - Dlatego, że był tak zorganizowany, że wiadomo było, że od razu jest wykluczający - odpowiedziała.
- Donald Tusk przyszedł dzisiaj z wami świętować i nawet nie raczyliście go przywitać - mówiła.
Zdaniem Nowackiej, 250 tysięcy osób na Marszu Niepodległości to jest bardzo mało. - Dużo mniej, niż mogłoby być, gdybyście chcieli to zorganizować dla nas wszystkich - skomentowała.
Nie zgodziła się z Sasinem, że tegoroczny marsz był największy. - W 2016 roku organizowaliśmy marsz jako Komitet Obrony Demokracji i było też 250 tysięcy osób - oceniła.
"Powinno być 2,5 miliona ludzi w Warszawie"
- Uszanujmy się chodź dzisiaj. Jest setna rocznica odzyskania niepodległości. Przynajmniej dzisiaj nie musimy się przekrzykiwać - powiedział Krzysztof Hetman (PSL). - Cieszycie się, że było 250 tysięcy osób, a ja uważam, że w setną rocznicę odzyskania niepodległości powinno być 2,5 miliona ludzi w Warszawie - ocenił.
- Tylko trzeba było zorganizować jedną rzecz - trzeba było powiedzieć pół roku temu, a nie cztery dni temu "organizujemy marsz". Nie trzeba było siadać i dogadywać się z ONR-rem, później jak się okazało, że oni nie dają tej gwarancji, które chciała rządowa, to pan prezydent powiedział, że nie idzie, pan premier powiedział, że nie idzie, wszystko uruchomiła pani Hanna Gronkiewicz-Waltz i zmotywowała do pracy prezydenta i premiera - komentował Hetman.
Jego zdaniem, "można było to zorganizować tak, jak to jest w cywilizowanym świecie". - Sześć miesięcy temu powiedzieć Polakom "słuchajcie, chodźmy wszyscy" - mówił.
- Może gdyby ta chęć współpracy, którą szczególnie my jako PSL widzimy po wyborach samorządowych, bo wcześniej tego nie widzieliśmy, gdyby ona się pojawiła parę miesięcy, parę tygodni wcześniej, to może rzeczywiście skłoniłoby nas to wszystkich do tego, żeby pójść w tym marszu - stwierdził.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24