Około trzech tygodni może potrwać naprawa zniszczonego przez lądujący samolot oświetlenia na lotnisku w Pyrzowicach. Służbom energetycznym udało się jednak z zapasowych lamp odtworzyć tymczasowy system podejścia samolotów. Lotnisko wraca do normalnej pracy.
Samoloty mogą już lądować w Pyrzowicach, ale tylko pod warunkiem, że warunki atmosferyczne nie są zbyt trudne:
- Wczoraj około godziny 17:00 udało się odtworzyć pierwszą kategorię świateł w trybie uproszczonym. Istniej realne niebezpieczeństwo, że gdyby był pilot mniej doświadczony to mógłby mieć problemy. Ale tylko jeśli warunki były by bardzo trudne - zastrzega w rozmowie z reporterem TVN24 rzecznik lotniska w Pyrzyowicach Cezary Orzech.
- Tutaj w ciągu doby wykonuje się około 30 operacji lądowania i wszystko odbywają się prawidłowo. Pogoda jest dobra, więc mamy nadzieję, że nic złego się nie stanie - dodaje Orzech.
Rzecznik nie potrafił wytłumaczyć, jak doszło do incydentu. Podkreślił, że lotnisko jest wyposażone w dodatkowe systemy wspomagające lądowanie i trudno jest wytłumaczyć przyczynę, dla której pilot obniżył lot.
Prokuratura, która prowadzi śledztwo w tej sprawie zleciła już badanie krwi pilota, aby zbadać czy nie był on pod wpływem alkoholu. Wyniki tych badań będą dostępne jutro w godzinach popołudniowych.
Straty: kilka tysięcy dolarów
Wstępnie oszacowano straty powstałe w wyniku incydentu. Wynoszą one kilka tysięcy dolarów i zostaną pokryte z ubezpieczenia lotniska. -W ciągu trzech tygodni wszystko powinno być naprawione - poinformował Orzech.
Zdaniem rzecznika, największe straty poniósł przewoźnik, gdyż, jak się okazało, uszkodzenia samolotu są poważne - Potrwa wiele tygodni, a może i nawet miesięcy, zanim zostanie on przywrócony do użytku - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24