Policja sprawdza, czy i jaki związek z terroryzmem mógł mieć Polak, którego zatrzymano w samochodzie na francuskich rejestracjach, wypełnionym amunicją - dowiedział się portal tvn24.pl.
Jak informowaliśmy na portalu tvn24.pl, w pierwszych dniach listopada patrol zabrzańskiej drogówki zatrzymał kierowcę, który znacznie przekroczył prędkość. Okazało się, że prowadzący auto miał kryminalną przeszłość, w dodatku nie miał dokumentów własności mercedesa na francuskich rejestracjach. Dlatego funkcjonariusze przeszukali jego samochód. Odkryli, że w bagażniku znajduje się niemal 3 tysiące sztuk amunicji, w tym do kałasznikowa.
- Do momentu zamachów w Paryżu traktowaliśmy sprawę jako czysto kryminalne wydarzenie. Teraz spoglądamy na nie z nowej perspektywy - przyznaje w rozmowie z portalem oficer z komendy głównej policji.
36-letni kierowca śledczym powiedział tyle, że auto kupił i nie wiedział, co się znajduje w bagażniku. Nie dali mu wiary. Po przedstawieniu zarzutów nielegalnego posiadania amunicji mężczyzna trafił do aresztu, gdzie nadal przebywa.
Kryminalna przeszłość
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że był on już notowany za liczne przestępstwa związane z kradzieżami samochodów na terenie woj. śląskiego, handlem ludźmi, stręczycielstwem oraz handlem narkotykami.
- Twierdzi, że mercedesa na francuskich rejestracjach kupił od mężczyzny o polsko brzmiącym nazwisku, spod Warszawy - to nieoficjalne informacje z prokuratury w Zabrzu, która nadzoruje śledztwo.
Podejrzany nic więcej nie chciał powiedzieć o rzekomym sprzedawcy, twierdził, że nie zna jego danych i nie ma umowy kupna-sprzedaży.
Jak się dowiadujemy, właścicielem auta jest mężczyzna z okolic Łodzi. Posiada wszystkie papiery dotyczące samochodu. Według nieoficjalnych ustaleń zatrzymany wziął samochód jako formę rozliczenia z właścicielem.
Autor: zir,kło//rzw / Źródło: tvn24.pl