Reforma sądownictwa miała przyspieszyć rozpatrywanie spraw. Opozycja wielokrotnie alarmowała, że to fikcja i chodzi wyłącznie o wymianę sędziów. Wątpliwości rozwiewa Ministerstwo Sprawiedliwości. Publikuje nowe dane, dotyczące sprawności postępowań i te mówią jedno: prace mocno zwolniły. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Tak w praktyce wygląda coraz wolniejsza praca sądów w Polsce - w Sądzie Rejonowym w Sulęcinie koło Gorzowa Wielkopolskiego w Wydziale Cywilnym od kilku tygodni nikt nie orzeka. Prezesa sądu i szefa wydziału minister delegował do innego sądu, a pozostali dwaj sędziowie są na zwolnieniach lekarskich.
Tylko samych zaległych spraw jest tu tak dużo, że ich rozstrzygnięcie zajęło by jednemu sędziemu ponad rok, a kolejnych spraw przybywa. To dla ludzi oznacza kolejki, problemy i stres. - To jest tragiczna sytuacja, ponieważ w tej chwili żadna sprawa nie jest rozpoznawana, żadna pilna sprawa nie jest rozpoznana, żaden wniosek o zabezpieczenie, kompletnie nic – zwraca uwagę sędzia Sądu Rejonowego w Sulęcinie Joanna Górczak.
"Pogłębia się degrengolada wymiaru sprawiedliwości"
O tragicznej sytuacji w Sulęcinie tutejsi sędziowie alarmują od tygodni. Sędzia Bartłomiej Starosta pisał też do ministra. Sędziowie twierdzą, że winę za chaos ponosi minister sprawiedliwości, bo zamiast pozwolić na zatrudnienie kolejnych sędziów, to przy tak małej obsadzie, zdecydował się na delegacje do innej placówki.
- Nie ma kim pracować. Jest coraz trudniej i coraz gorzej – podkreśla sędzia Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim Olimpia Barańska-Małuszek. Sędziowskie stowarzyszenia szacują, że w tej chwili brakuje w Polsce około tysiąca sędziów. Zgodę na uwolnienie etatów mógłby wydać minister sprawiedliwości. - Przy olbrzymim budżecie, miliardach złotych, najdłużej urzędującym ministrze sprawiedliwości, tak naprawdę pogłębia się degrengolada wymiaru sprawiedliwości – dodaje Olimpia Barańska-Małuszek.
Sądy działają coraz wolniej
Liczby nie kłamią - z roku na rok sądy działają wolniej i coraz dłużej czeka się na wydanie orzeczenia w prawie każdym wydziale w obu instancjach. Najdłużej czeka się na orzeczenie w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń - ponad 10 miesięcy. Niewiele lepiej jest w sprawach upadłościowych i gospodarczych. Ponad 7 miesięcy trzeba czekać na rozstrzygnięcie sprawy cywilnej. Krótsze terminy są tylko w sądach rodzinnych i karnych.
- Pan minister Ziobro i jego dwór pokazał tylko, że umie jedynie niszczyć – ocenia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. A miała być przecież reforma - zapowiadane zmiany miały przyspieszyć rozpoznawanie spraw, miały służyć mieszkańcom.
Tymczasem minister wymienił prezesów i wiceprezesów wielu sądów. Władza wymieniła prawie cały skład Trybunału Konstytucyjnego i utworzyła nowe izby z nowymi sędziami w Sądzie Najwyższym. Politycy wybrali nową Krajową Radę Sądownictwa, a liczni niepokorni tej władzy sędziowie borykają się z dyscyplinarkami. A podobno w reformie chodziło o czas. – Reformujemy, żeby czas do rozstrzygnięć w sądach był jak najkrótszy – wyjaśniał premier Mateusz Morawiecki.
- Ministerstwo zajęło się zupełnie innymi rzeczami. Zmianami personalnymi, obsadzaniem stołków, niszczeniem całego systemu wymiaru sprawiedliwości, zamiast wspomagać, budować i polepszać – stwierdza Olimpia Barańska-Małuszek.
"Szumne zapowiedzi do niczego nie doprowadziły"
Ministerstwo tłumaczy się pandemią. - Ministerstwo realizuje konsekwentnie reformę sądownictwa, mimo tego bardzo trudnego okresu – mówi rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości Agnieszka Borowska. Ministerstwo chwali się, że w jednej dziedzinie - w sądach okręgowych szybciej rozpoznaje się sprawy karne. Ale nie dodaje, że to nie wynik reformy, a tego, że tych spraw do sądów też wpływa mniej.
- Mimo pandemii, mimo bardzo trudnych warunków, są także sukcesy, które są możliwe dzięki bardzo trudnej pracy i wysiłkowi osób zaangażowanych w bezpieczeństwo wymiaru sprawiedliwości – przekonuje Agnieszka Borowska.
Ale sądy nie zwolniły tylko przez pandemię. Z danych wynika, że od kiedy ministrem jest Zbigniew Ziobro, zwalniają stale - nie tylko w pandemii, z roku na rok jest wolniej. - Szumne zapowiedzi oczywiście do niczego nie doprowadziły poza zniszczeniem wymiaru sprawiedliwości – podkreśla Krystian Markiewicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24