Zbliża się koniec sądów 24-godzinnych w obecnej formie - informuje "Polska". Specjalny zespół pod kierownictwem prof. Andrzeja Zolla już przygotowuje zmiany, które w założeniu mają poprawić ich dotychczasowe funkcjonowanie.
Jak informuje "Polska" jeszcze w tym tygodniu gotowy dokument z ostatecznymi wnioskami ma trafić do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Jeśli je zaakceptuje, to po konsultacjach ze środowiskiem prawniczym projekt zmian w przepisach trafi w najbliższych miesiącach pod obrady rządu.
Krytycy wprowadzonych rozwiązań zwracają uwagę, że sztandarowy projekt PiS w wymiarze sprawiedliwości służy przede wszystkim do karania pijanych kierowców, a nie chuliganów, jak zakładano. Do końca września 2007 r. w tym trybie osądzono ok. 30 tys. osób, z czego ponad 80 proc. to pijani kierowcy. Tymczasem resort sprawiedliwości zakładał, że w przyśpieszonym trybie uda się osądzić ok. 150 tys. osób.
Pięć razy drożej "Polska" wylicza też, że sądy 24-godzinne są bardzo kosztowne. Szacuje się, że tylko na pomoc prawną z urzędu, czyli obrońców, wydano jak dotąd 10–20 mln zł. Ile kosztowała praca policjantów, prokuratorów i sędziów, nie wiadomo, bo nikt im nie daje dodatkowych pieniędzy za pracę w takich sądach - zwraca uwagę dziennik. Często sprawcy są też zwalniani z obowiązku pokrycia kosztów procesu. - Tryb przyśpieszony jest pięciokrotnie droższy niż zwykły - twierdzi Andrzej Zoll.
W zespole pod przewodnictwem profesora jest kilkanaście osób, w tym sędziowie Sądu Najwyższego, prokuratorzy i profesorowie karniści. Zmiany które proponują to m.in. zniesienie obowiązkowych obrońców – sprawcy dostawaliby ich tylko na żądanie. Istniałaby też możliwość dobrowolnego poddania się karze już na etapie działań prokuratorskich.
Jak donosi "Polska", zmiany już budzą gorącą dyskusję, bo nawet w gronie zespołu ekspertów prof. Zolla nie ma jednomyślności.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl