- Prawo w tym kraju to fikcja - oburza się Andrzej Łukaszuk. Do tego wniosku doszedł po 14 latach walki o usunięcie ze swej działki energetycznego słupa. Słup stanął tam nielegalnie jeszcze w czasach PRL-u. Po latach sąd przyznał rację Łukaszukowi, ale jednocześnie stwierdził, że przesunięcie słupa byłoby zbyt drogie. Słup więc stoi, a pan Andrzej nie może korzystać ze swojej działki.
- Mam własność, z której nie mogę korzystać - mówi. Słup energetyczny stoi pośrodku działki tak, na swojej działce nie może on nic zbudować. Pan Andrzej chce, by firma Energa go przeniosła, bo na własnej ziemi chce postawić sklep z warsztatem.
Absurd PRL-u
Historia spornego słupa nadaje się na scenariusz nowego "Misia". Bowiem stoi on nielegalnie, podobnie jak cała linia, której jest elementem.
Wszystko dlatego, że pozwolenia na budowę byłyby ważne, gdyby zakład energetyczny miał zgodę właścicieli działek. O zgodę jednak nawet nie wystąpił. - Decyzja traci ważność, jak inwestor nie uzyska praw do terenu, także cala linia do Elbląga do Kwidzyna to samowola budowlana – mówi Andrzej Łukaszuk.
PRL-owscy urzędnicy sfałszowali więc dokumentacje. Na dodatek słup stanął niezgodnie z tym sfałszowanym planem. Monterzy stawiając tę instalacje pomylili się o niecałe 100 metrów. Na dowód pan Andrzej pokazuje plany z tego okresu, na których sporny słup został przeniesiony na papierze tak, żeby przystawało to do rzeczywistości.
Przeniesienie tego słupa wiązałoby się z ogromnymi kosztami, z tego co biegły podał, to jest kilka milionów złotych. (...) To pana święte skądinąd prawo własności ulega ograniczeniu sędzia Jakub Uzdowski
Sąd przyznał rację panu Andrzejowi, ale postanowił, że słup ma stać tam, gdzie stoi. Dlaczego? Bo przeniesienie go to dla Energii zbyt duży koszt.
- Przeniesienie tego słupa wiązałoby się z ogromnymi kosztami, z tego co biegły podał, to jest kilka milionów złotych – orzekł sędzia Jakub Uzdowski z sądu rejonowego z Malborka.
- To pana święte skądinąd prawo własności ulega ograniczeniu – wyjaśnił panu Andrzejowi. A słup przecież doprowadza prąd innym mieszkańcom Malborka.
Pan Andrzej nie może więc w pełni decydować o swojej działce. - Jeżeli sąd mnie wywłaszcza, nie wiem na jakiej podstawie, to ogarnia mnie śmiech – komentuje pan Andrzej.
Wyrok mógł być inny
W tej sprawie sąd wcale nie musiał stanąć po stronie koncernu energetycznego. Zdaniem prawników w podobnych sprawach można orzekać na korzyść takich właścicieli jak pan Andrzej.
- Dlaczego właściciel miałby cierpieć z tego powodu, że zakład energetyczny bezprawnie korzystający z tego gruntu będzie chroniony – pyta dr Grzegorz Kuczyński z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
Na korzyść właściciela orzekł Sąd Najwyższy np. w 2004 roku. W identycznej sprawie uznano, że nie można ograniczać praw takich osób, jak Pan Andrzej, gdy sporne urządzenia można np. przestawić. Bez względu na koszty.
- Sad mógłby w trybie art. 320 kpc nakazać przesuniecie słupa energetycznego, rozsądny termin i ramy czasowe – proponuje dr Kuczyński.
Inne rozwiązanie podsuwa mec. Roman Nowosielski: - Trzeba znaleźć słuszną rekompensatę dla tego właściciela. Konstytucja mówi w art. 30, że każde ograniczenie własności musi być połączone ze słusznym odszkodowaniem, czyli rynkowym.
Pana Andrzeja by to nie zadowoliło, bo dla niego najważniejsze jest, żeby ten fragment działki był pusty. - Przez ten słup jest 1,1 tys. metrów nieużytków, które się nie nadają do niczego - ani zabudowy, ani do niczego – mówi rozżalony.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24