19 osób usłyszało już zarzuty w związku z wtorkową zadymą przed halą KDT w Warszawie. Podejrzani są o naruszenie nietykalności cielesnej policjantów i dążenie do udaremnienia egzekucji komorniczej. Osoby te zostały objęte dozorem policyjnym. Grozi im do trzech lata więzienia.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk poinformował, że część spośród osób, które usłyszały zarzuty, przyznała się do winy, a część im zaprzeczyła.
Prokurator nie wykluczył, że zarzuty usłyszy więcej osób. - Prokuratura czeka jeszcze na część zapisów z kamer monitoringu, śledczy nie zapoznali się jeszcze z wszystkimi nagraniami - powiedział.
Grożą im trzy lata więzienia
Stołeczna prokuratura wszczęła w środę z urzędu śledztwo w sprawie udaremnienia wtorkowej egzekucji komorniczej w hali KDT. Za takie przestępstwo grozi do trzech lat więzienia. - Postępowanie Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ dotyczy m.in. stosowania przemocy i gróźb bezprawnych wobec funkcjonariusza publicznego i osób przybranych mu do pomocy - poinformował Martyniuk.
- W indywidualnych przypadkach, jeśli doszłoby do uszkodzenia ciała u jakiegoś poszkodowanego wymagającego leczenia powyżej siedmiu dni, prokurator może uzupełnić zarzut - podkreślił. Wówczas czyn taki byłby zagrożony karą do pięciu lat więzienia. Jak jednak powiedział rzecznik, na razie jest to wyłącznie możliwość teoretyczna, a obecna kwalifikacja za czyn przewiduje karę trzech lat. Martyniuk poinformował też, że przyjęta kwalifikacja jest wstępna, a śledczy będą badać także wszelkie inne okoliczności związane z zajściami.
Nic nie wpłynęło
Rzecznik poinformował też, że do godzin popołudniowych, do prokuratury nie wpłynęły żadne zawiadomienia w sprawie. Wcześniej zapowiadali je sami kupcy oraz prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
We wtorek, podczas postępowania komornika, który w imieniu miasta odzyskał teren zajmowanej od początku roku nielegalnie przez kupców hali, doszło do starć towarzyszącej mu ochrony, straży miejskiej i policji z kupcami i przybyłymi w okolice hali chuliganami.
Źródło: PAP