Jesteśmy w trakcie pewnych procesów politycznych, które były bardzo trudne do zahamowania - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. W ostatnim dniu swojej kadencji podsumował pięć lat działań. - Mam mieszane uczucia - przyznał.
W środę kończy się pięcioletnia kadencja Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Zgodnie z prawem będzie on pełnił swoje obowiązki do czasu objęcia stanowiska przez nowego rzecznika.
Ustępujący rzecznik w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 podsumował działania swojego biura. - Mam mieszane uczucia. Mam wrażenie, że zrobiłem to, co do mnie należało przez ostatnie pięć lat i starałem się wykonywać swoje zadania najlepiej, jak potrafię - powiedział.
Na uwagę Konrada Piaseckiego, że stan praworządności w Polsce i wolności obywatelskich w Polsce przez te ostatnie pięć lat się pogorszył, Bodnar odpowiedział, że nie zdołał zapobiec takiemu stanowi rzeczy. - To poczytuję za swoją porażkę - przyznał. - Jesteśmy w trakcie pewnych procesów politycznych, zmian systemu politycznego, które były bardzo trudne do zahamowania - dodał. - Myślę, że wszędzie tam, gdzie trzeba było słyszeć mój głos, on był słyszalny i nie bałem się mówić tego, co myślę - ocenił.
Rzecznik uznaje Trybunał Konstytucyjny, "poza sędziami wybranymi niezgodnie z konstytucją"
Bodnar w TVN24 mówił, że "najważniejszym arsenałem w broni rzeczniowskiej zawsze były wnioski do Trybunału Konstytucyjnego". - Moi poprzednicy składali rocznie 20-25 wniosków i zawsze mogli tym pogrozić. To była swoista broń atomowa: jeżeli pewne kwestie nie zostaną uwzględnione w procesie legislacyjnym, to rzecznik mógł bezpośrednio iść do Trybunału i liczyć na to, że prędzej czy później Trybunał orzeknie (w tej sprawie - red.) - tłumaczył.
Uściślił, że on sam z tej "broni" korzysta, jednak w sprawach, które nie mają "politycznego znaczenia". - Wiemy, jak wygląda funkcjonowanie Trybunału pod nowymi rządami - powiedział.
Dopytywany o dyskusyjny skład Trybunału Konstytucyjnego, Bodnar powiedział, że uznaje on "funkcjonowanie Trybunału poza sędziami, którzy zostali powołani niezgodnie z konstytucją". - Uważam, że jeżeli przysięgałem wierność konstytucji, to tej konstytucji, a nie tej, która została zaadaptowana do potrzeb politycznych, poprzez całą serię działań i zaniedbań ze strony władzy - mówił.
Bodnar: Nie lubię porównania Polski do Białorusi czy Turcji. Polska jest gdzieś pomiędzy
Bodnar w sierpniu podsumował swoje pięcioletnie działania w Senacie. Mówił wtedy, że "ustrój Polski nie może już być definiowany jako prawdziwa demokracja konstytucyjna, lecz raczej jako demokracja nieskonsolidowana czy jako demokracja hybrydowa". W środę, pytany o te słowa, tłumaczył, że system, o którym mówił, to system, "który jest gdzieś pomiędzy systemem demokratycznym a systemem autorytarnym".
- Bardzo nie lubię porównywania Polski do państw typu Białoruś czy Turcja, a czasem takie porównania się pojawiają w debacie publicznej. Uważam, że jesteśmy gdzieś pomiędzy, dryfujemy w kierunku bliżej niewiadomym - ocenił. Tłumaczył w tym kontekście, że władza w takim wypadku "ma różnego rodzaju możliwości wpływania na działalność niezależnych organów władzy i swobody ich działania, swobody pluralizmu", przez co "w sposób trwały osiąga trwałą przewagę konkurencyjną nad opozycją".
"W ostatnich latach pogorszyły się standardy"
Bodnar w TVN24 pytany był, czy w jakiejś sferze widzi obszar narastającej praktyki łamania praw człowieka. - O jednej rzeczy nie wiemy. Nie wiemy, jak działają służby specjalne, w jakim zakresie kontrolują nas i naruszają nasze prawo do prywatności. W ostatnich latach pogorszyły się standardy, a i tak wcześniej nie było dobrze - odpowiedział.
- Co więcej, następuje rozwój nowych technologii, które dają nieograniczony zakres możliwości - dodał. Wymienił tu niewykrywalny system Pegasus, jeden z najlepszych systemów inwigilacji na świecie, który bez wiedzy użytkownika potrafi odczytywać dane z telefonu, nagrywa rozmowy czy obraz z kamery. - Sama informacja, że został zakupiony i jest wykorzystywany do różnych działań, a nikt tego nie wyjaśnił, to już jest coś bardzo niepokojącego - ocenił Bodnar, mówiąc o doniesieniach o możliwym zakupieniu sprzętu przez Polskę.
CZYTAJ WIĘCEJ: "To było pięć lat ataku na niezależne instytucje". Zdaniem Bodnara "mamy bardzo poważne kłopoty"
RPO powiedział też, że niepokoją go działania prokuratury. - Bardzo często widać nierównowagę działania prokuratury, wielką intensywność (działań - red.) tam, gdzie chodzi o osiągnięcie jakichś celów politycznych, albo zaniedbania, jeśli to dotyczy polityków czy osób związanych z opcją rządzącą - zwrócił uwagę.
Słowa Rzecznika Praw Dziecka "nie miały potwierdzenia w prawdzie"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" pytany był także o słowa Rzecznika Praw Dziecka, które padły na antenie TVN24 w zeszłym tygodniu. Mikołaj Pawlak mówi wtedy, że edukatorzy seksualni mieli podawać "środki farmakologiczne" dzieciom w poznańskich szkołach, żeby zmieniać ich płeć "bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy".
- Uważam, że te słowa były niefortunne, nie miały potwierdzenia w prawdzie - skomentował Bodnar. Dodał, że zgadza się z poglądem, że wypowiedzi, nawet niefortunne, nie powinny prowadzić "z automatu" do odwołania takich osób jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy Rzecznik Praw Dziecka.
Bodnar przyznał, że jest "w sporze w kilku tematach" z Rzecznikiem Praw Dziecka i nie jest osobą, która "od razu wchodziłaby w rolę jego obrońcy". - Ja raczej bronię zasad konstytucyjnych. To znaczy, jeżeli powołujemy taką osobę na pięcioletnią kadencję, to po to są parlamentarzyści, aby na bieżąco kontrolować działalność takich osób - zwrócił uwagę. - Rządzący, czy opozycja mają pełne prawo, aby na bieżąco odpytywać jednego czy drugiego rzecznika - przypomniał.
Bodnar "nie wyklucza" działalności politycznej
Nie wiadomo, kto zastąpi Adama Bodnara. Klub Koalicji Obywatelskiej zaproponował na to stanowisko Zuzannę Rudzińską-Bluszcz. Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i PSL-Kukiz'15 nie wskazały swojego kandydata. Do czasu wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich, Adam Bodnar będzie - mimo upływu kadencji - pełnił swoją funkcję.
A co potem? Bodnar powiedział w TVN24, że zamierza poświęcić się pracy naukowej, ale "nie wyklucza" działalności politycznej. - Jest pewna możliwość, że się w coś zaangażuję - zaznaczył, nie uściślając jednak szczegółów. - Działalność polityczna nie musi koniecznie polegać na tym, że od razu człowiek się określa, gdzie będzie i do kogo przynależał - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24